Tomasz Piątek

Trzy miliardy dolarów i wesołe groszki

Proszę Państwa, zaczynam sprzedawać małe kolczaste groszki. Będę je sprzedawać wszystkim, chociaż dla ludzi w pewnym wieku (a może w jakimkolwiek) małe kolczaste groszki są nie tylko kłujące, ale i trujące. Będę produkował także krem do powiek, ale przekonam każdego, że kto go zje, odchudzi się i seks wspaniały będzie miał (lub kał). Poza tym stworzę Lek Tajemniczy – nazwę go Tajemnium – a kiedy przyjdzie do mnie inspekcja zdrowia, żeby poznać skład i działanie Tajemnium, odpowiem, że to niemożliwe, bo to Tajemnium jest. I będę się z inspekcją procesował latami, żeby tylko nie ujawnić jej Tajemnic mojego Tajemnium. Będę argumentował w ten sposób: Tajemnium jest Tajemnium, Tajemniczość jest jego istotą, kto chce, żebym ujawnił Tajemnium, chce zniszczyć jego istotę, a niedopuszczalne jest, żeby inspekcja zdrowia niszczyła leki ot tak, na dzień dobry, nawet nie znając ich składu i działania. I będę przekonywał do moich racji kolejnych sędziów za pomocą moich groszków. A równocześnie będę przekonywał lekarzy, żeby oni z kolei przekonywali pacjentów do moich groszków, tych trujących. W tym celu będę fundował panom doktorom wycieczki do krainy, gdzie lekarzom rozkosznie bulgoczą wanny i dziewczyny. A jeśli niemożliwe stanie się faktem i zagrozi mi przegranie procesu, to co wtedy? To nic! Wtedy po prostu pójdę na ugodę: oddam państwu i poszkodowanym część pieniędzy, które zarobiłem na sprzedaży moich wesołych trujących groszków.


Piszę tu o machlojkach (delikatne określenie), które miały miejsce w Ameryce, chociaż prawdopodobnie także i na pozostałych częściach kuli ziemskiej (tyle, że w Ameryce ktoś w końcu wystąpił z oskarżeniem). Koncern GlaxoSmithKline, niby brytyjski, ale tak naprawdę pozbawiony jakiejkolwiek przynależności narodowej (chociaż nie klasowej: wysokiej klasy truciciele) został pozwany w Stanach, ponieważ przez lata zalecał podawanie swojego środka antydepresyjnego Paxil pacjentom w wieku poniżej 18 lat (a był on dopuszczony do stosowania tylko u dorosłych) oraz propagował wykorzystywanie swego leku Wellbutrin poza dozwolonym zakresem jego używania, na przykład do kuracji odchudzających i leczenia zaburzeń seksualnych. Poza tym GlaxoSmithKline ukrywało przed amerykańskim Urzędem do spraw Żywności i Leków skład innych swoich farmaceutyków oraz – szczególnie ciekawy wątek – przekupywało lekarzy wycieczkami (wszyscy wiemy, jakimi wycieczkami), żeby przepisywali swoim pacjentom wyłącznie leki produkcji GlaxoSmithKline.


Po latach prawnych wygibasów zrobiło się oczywiste, że Glaxo przegra. I co się wtedy stało z trucicielami? Czy dostali dożywocie? A może, skoro to Ameryka, karę śmierci? Może przynajmniej poszli na parę lat do więzienia? Amerykanie przecież tak lubią wsadzać (niestety, głównie czarnych i biednych). Nie, proszę Państwa, jedyne, co truciciele muszą zrobić, to zapłacić. I to nie oni sami, tylko ich firma. Trzy miliardy dolarów, wszyscy krzyczą ach i och, największa grzywna (jeden miliard) i największe odszkodowanie (dwa miliardy) w historii przemysłu farmaceutycznego, a James Cole, zastępca prokuratora generalnego USA, powiedział, że to wyraźne ostrzeżenie dla każdej firmy, która chciałaby łamać prawo. Może dla firmy to jest jakieś ostrzeżenie, ale nie dla ludzi. Dla ludzi to tylko potwierdzenie ich bezkarności. A tak się składa, że firma składa się z ludzi, choćby nawet zatracili oni cechy ludzkie, o co trucicieli można podejrzewać. Więc kiedy firma ponosi odpowiedzialność karną i cywilnoprawną, to analogiczną odpowiedzialność powinni ponieść ludzie, ludzie za firmę odpowiedzialni. A nie ponoszą. Te trzy miliardy to zarazem rekord grzywny i nieodpowiedzialności, rekordowe odszkodowanie i rekordowe zatuszowanie. Kara gigantyczna, a jednak tylko symboliczna.


Wśród moich znajomych lekarzy największe zamieszanie zrobiła informacja, że wśród zarzutów postawionych koncernowi znalazło się korzystanie z tak zwanych repowskich metod (czyli wysyłania lekarzy na Wyspy Dziewicze lub Względnie Dziewicze, w zamian za co medycy przepisują pacjentom tylko leki koncernu, który ich tak pięknie, powiedzmy, rozdziewiczył). „Jak to? – dziwili się znajomi lekarze – Przecież to norma, u nas wszyscy to robią, od lat lekarze i farmaceuci latają do ciepłych krajów. Niemożliwe, żeby ktoś się za to wziął”.


„Nie martwcie się, panowie! – powiedziałem – Jeśli Polacy podążą za amerykańskim przykładem, to może osądzą was równie pobłażliwie, jak Amerykanie osądzili Glaxo. Będziecie musieli zwrócić część wycieczek zagranicznych. Albo część kontaktów seksualnych, które miały miejsce na tych wycieczkach. Po prostu będziecie musieli w czynie społecznym pouprawiać trochę seksu”.

 

www.tomaszpiatek.pl  

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij