Tomasz Piątek

Same szturmbanfirery

Znałem różnych ciekawych ludzi. Na przykład jeden z moich najbliższych przyjaciół kazał swojej dziewczynie, żeby mówiła do niego w łóżku: „Panie Nadleśniczy”. Inny miał jakieś tajemnicze opory co do chodzenia do toalety – sikał więc do pustych butelek i robił kupę do słoików po pulpetach w sosie, a następnie z balkonu (siódme piętro) wyrzucał szkło razem z zawartością na pobliskie boisko. Na boisku powstał magiczny krąg niezwykle bujnej roślinności, starannie omijany przez piłkarzy, ponieważ można tam było skaleczyć się szkłem, zakazić gównem i dodatkowo jeszcze dostać spadającym z nieba pociskiem. Kiedy kolega miał zatwardzenie, rzucał jajkami.

Znałem też pewnego katolika, który stworzył swój własny język teologiczny. „Różnie to jest na świecie – mówił – jest rabinizm, jest popizm, jest pastoryzm, jest lamizm, jest mullizm”. „I księżyzm” – dodawałem. „Tak, tak, jest księżyzm. I to wszystko od diabła jest”. „Księżyzm też?”. „Nie, nie, księżyzm nie!”. Mawiał również (a było to w 1990 albo 1991 roku): „Dawniej to w kościele było pełno ludzi, ale co to byli za ludzie? Jakieś laiki… A teraz mało nas, ale za to same szturmbanfirery”.

Przypomniał mi się ten osobnik podczas dyskusji z moją koleżanką z pracy. Dyskusja dotyczyła oczywiście Gerarda Depardieu, bo cała Europa o niczym innym nie mówi. Jak wiadomo, Depardieu obrażony na socjalistycznego prezydenta François Hollande’a i jego plan wprowadzenia 75-procentowego podatku dla najbogatszych, ogłosił, że zostaje Rosjaninem. Przy okazji ogłosił, że Rosja to wielka demokracja, a jego ojciec był komunistą i słuchał radia Moskwa. Tradycje komunistyczne w rodzinie jako uzasadnienie niechęci do wysokich podatków to coś uroczego. To tak jakby ktoś poprosił o przyjęcie do nazistowskiej bojówki, motywując to swoim żydowskim pochodzeniem. Jeszcze bardziej uroczym pomysłem jest uciekanie przed wysokimi podatkami do Rosji. Podobno ktoś kiedyś rozpracował gąszcz rosyjskich przepisów podatkowych i wyliczył, że gdyby uczciwy przedsiębiorca chciał tam płacić wszystko zgodnie z prawem, musiałby oddawać państwu 110% swojego dochodu. Jeśli to prawda, to wolałbym płacić 75% Hollande’owi niż 110% Putinowi. Wolałbym płacić 75% Hollande’owi niż kopiejkę Putinowi.

„Ale zaraz” – powiedziała moja koleżanka – „Jakim prawem państwo zabiera trzy czwarte dochodu komuś, kto dorobił się swoją ciężką pracą?”. „Ciężką pracą, mówisz? – odpowiedziałem jej – No, może akurat w przypadku Depardieu to była ciężka praca, bieganie w tych idiotycznych pasiastych gaciach za Asteriksem i Panoramiksem. Ale ciężka praca czy nieciężka, żaden człowiek na świecie nie osiągnął sukcesu sam. Na sukces każdego człowieka pracują inni, jego rodzice, nauczyciele, partnerzy, przyjaciele, pracodawcy, pracownicy i współpracownicy, klienci i sąsiedzi, wszyscy ci, którzy przekazują mu wzorce, cnoty, umiejętności, informacje, pieniądze, rzeczy, energię. Człowiek jest istotą społeczną. Ale przede wszystkim, podzielić się swoim bogactwem z biedniejszymi, to chrześcijański obowiązek”. „A jeśli ktoś nie jest chrześcijaninem?” – zapytała koleżanka. I tu mnie olśniło.

Przytoczę parę cytatów z Nowego Testamentu: Mateusz 5, 40: „Temu, kto żąda od ciebie szaty, oddaj także płaszcz”. Marek 10, 17-22: „Kiedy już wybierał się w drogę, przybiegł ktoś i padając przed Nim na kolana, pytał Go: Nauczycielu dobry, co mam zrobić, aby stać się dziedzicem życia wiecznego? Jezus mu odpowiedział: Dlaczego nazywasz mnie dobrym? Nikt dobry, tylko jeden Bóg. Przykazania znasz: Nie zabij, nie popełnij cudzołóstwa, nie ukradnij, nie złóż fałszywego zeznania, nie dopuść się grabieży, czcij ojca swego i matkę. Tamten Mu oświadczył: Nauczycielu, to wszystko dokładnie zachowywałem od swojej młodości. Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: Jednego ci brak: idź, sprzedaj, co masz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź ze mną. Po takiej radzie tamten sposępniał i odszedł smutny. Miał bowiem wiele posiadłości”. I najdłuższy (ale za to bardzo ciekawy) cytat, Dzieje Apostolskie 4, 32 i następne: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby. […] Ale pewien człowiek, imieniem Ananiasz, z żoną swoją Safirą, sprzedał posiadłość i za wiedzą żony odłożył sobie część zapłaty, a pewną część przyniósł i złożył u stóp Apostołów. Ananiaszu – powiedział Piotr – dlaczego szatan zawładnął twym sercem, że skłamałeś Duchowi Świętemu i odłożyłeś sobie część zapłaty za ziemię? Czy przed sprzedażą nie była twoją własnością, a po sprzedaniu czyż nie mogłeś rozporządzić tym, coś za nią otrzymał? Jakże mogłeś dopuścić myśl o takim uczynku? Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu. Słysząc te słowa Ananiasz padł martwy”.

Pełna komuna, jak widać. Ale bądźmy pobłażliwi dla ludzkich słabości. Nie każmy wszystkim wszystkiego rozdawać. Wprowadźmy tylko prawo, zgodnie z którym każdy, kto uważa się za chrześcijanina – włącznie z katolikami, oczywiście – płaci ostro rosnący progresywny podatek dochodowy. Dla najbogatszych niech to będzie francuskie 75%. Przecież Jezus kazał dzielić się z biednymi.

Ten, kto chciałby tego podatku uniknąć, musiałby dokonać apostazji ze swojego Kościoła oraz zadeklarować w skarbówce i GUS-ie, że nie jest chrześcijaninem. I musiałby wytrwać w tej postawie. Pomyślmy: jakie nowe pole do popisu otwiera się przed agentami Urzędu Skarbowego! Tropienie wybranych podatników: czy przypadkiem delikwent nie przemyka się potajemnie na mszę? Sprawdzanie, co fiskalny apostata ma w domu. „No proszę, choinka! Świętujemy Boże Narodzenie?”. „Panie inspektorze, to rodzinna tradycja, świecka, nic religijnego, japońskie święto prezentów Kurisumasu”. „A tu, na półce, co mamy? Pismo Święte?!”. „Czytam z ciekawości antropologiczno-kulturowej, w końcu to podstawa naszej cywilizacji”. „Tak? To idziemy do piwnicy. No pięknie, podziemna kaplica. Pan sobie pod domem sekretną cerkiew zbudował, panie Gudzowaty!”.

Ciekaw jestem, jak w takiej sytuacji zachowałyby się nasze elity, teraz tak pobożne. Jakże by się nagle zlaicyzowały! Uniknęlibyśmy różnych gorszących, ociekających fałszem widowisk, jak na przykład ostentacyjna pobożność Jolanty Kwaśniewskiej, ślub kościelny Donalda Tuska czy katolicyzm poligamiczny Tomasza Lisa. Panowie z „Rzepy” przyznaliby się w końcu, że tak naprawdę są wyznawcami Nietzschego, Darwina i Złotego Cielca. Janusz Korwin-Mikke oddałby się wreszcie nieskrępowanemu kultowi Szatana. Jarosław Kaczyński oddałby się wreszcie nieskrępowanemu kultowi Jarosława Kaczyńskiego (i to dopiero byłby prawdziwy satanizm). W pewnych kręgach mało by nas, chrześcijan, zostało – ale, że tak powiem, same szturmbanfirery.

Proszę o rozważenie mojej propozycji i żegnam się z Państwem, muszę biec do domu. Kupuję szafę, ponieważ zgłosił się do mnie przyjaciel, w którego genotypie znaleziono jakąś sekwencję opatentowaną przez Monsanto (a mówiłem mu: jak marchewka chrząka, to się wyrzuca do śmieci, a nie kroi do zupy). Teraz Monsanto ściga kolegę jako swoją własność, prezes chce go używać jako stylowego świecznika w sali konferencyjnej. Więc kupuję szafę, żeby przyjaciela w tej szafie ukryć i zachęcam wszystkich, żeby w analogicznej sytuacji również ukrywali podobnych nieszczęśników. To też jest chrześcijańskie miłosierdzie. 

www.tomaszpiatek.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij