Tomasz Piątek

Rosjan kanarami

Podobno w Warszawie spokój. Ale Łódź wczoraj świętowała. Świętowała oczywiście to, że nie przegraliśmy z Grecją. W związku z tym ja dzisiaj świętuję, że nie przejechał mnie samochód. W ten sposób codziennie można mieć święto. Aż w końcu się trafi na ten samochód.


Z doniesień wynika, że Euro najbardziej przeżywają te miasta, które Euro nie mają. Po Łodzi chodzili kibice w biało-czerwonych perukach, pełno tu jest chorągiewek. A Kraków, chociaż też Euro nie ma, odznaczył się szczególnie, dzięki kibolom, którzy przywitali tak zwanymi małpimi okrzykami czarnoskórych reprezentantów Holandii, trenujących na stadionie Wisły. Wcześniej Holendrów zabrano na wycieczkę do Oświęcimia. Pewnie w charakterze ostrzeżenia: niech wiedzą, co ich może spotkać w tym kraju. Może trzeba ich było od razu zabrać do zoo. W ten sposób jeszcze lepiej by się dowiedzieli, co o nich myślimy. Niestety, na razie to my wychodzimy na zwierzęta.


A to dopiero początek. Nie wiem, czy Warszawa przez cały czas będzie taka spokojna. Nie wiem, czy na przykład jutro Solidarni 2010 nie wezmą szturmem Hotelu Bristol. Podobno posmoleńscy kibice chcą zwalczać Rosjan za pomocą papierowych samolocików. Nie do końca rozumiem intencję tej akcji: że niby papierowe samolociki, jako subtelna aluzja do smoleńskiej katastrofy, mają Rosjan zawstydzić? Wątpię, żeby to się udało. Ludzi, którzy mają za prezydenta Putina, trudno zawstydzić czymkolwiek, a już na pewno nie papierowym samolocikiem.


Rosjanie z kolei planują marsz 12 czerwca, w dzień meczu z Polską i zarazem rosyjskie Święto Niepodległości. Zostali ostrzeżeni, że w Polsce nie wolno nosić koszulek z sierpem i młotem. W odpowiedzi odgrażają się, że przemaszerują ze Stalinem na transparencie. Może być ciekawie, szczególnie jeśli polska policja, w zgodzie z naszym prawem, spróbuje im tego Stalina wyrwać. Albo jeśli zrobią to nasi kibole. Już sobie wyobrażam uliczną bitwę trójstronną, podczas której nasi kibole biją rosyjskich kiboli i policję, rosyjscy kibole biją naszych kiboli i policję, a nasza policja teoretycznie bije rosyjskich i naszych kiboli, ale w praktyce wzywa Matkę Boską. To by dopiero było, gdyby wezwali Matkę Boską, a z nieba zleciałby Stalin.


Ale najlepsze jest to, że Rosjanie zgłaszają swój marsz władzom Warszawy jako „przejście osób z biletami na Stadion Narodowy“. Jak rozumiem, tylko osoba z biletem może wziąć udział w marszu, chociaż rosyjskich kibiców jest więcej i nie każdy z nich ma bilet. Czy to znaczy, że ci bez biletów nie będą maszerować? Jak tego dopilnować? I tu przyszedł mi do głowy wspaniały pomysł. Należy wykorzystać powszechnie znanych i lubianych warszawskich kontrolerów biletów komunikacji miejskiej, tak zwanych kanarów. Niech staną na trasie przemarszu Rosjan i niech ich wszystkich skontrolują. Warszawskie kanary to taka siła, że nawet Stalin z Matką Boską nie dadzą im rady. Powstrzymajmy Rosjan kanarami! To lepsze niż samolociki.


www.tomaszpiatek.pl 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij