Tomasz Piątek

Przypadek Michała Figurskiego

Kiedy byłem w liceum, pewnego dnia na lekcji francuskiego pojawiła się zwalista, ale niezwykle sympatyczna postać. Przedstawiła się imieniem Michał. Tak poznałem Figurskiego i zaczęła się jedna z moich najbardziej niesamowitych licealnych przyjaźni. Przebywanie koło Michała okazało się tym, co Hemingway nazwał kiedyś „ruchomym świętem”, czyli niekończącą się imprezą. Razem piliśmy wódkę pod ławką na lekcji (oczywiście francuskiego – był to element wojny z naszą panią od francuskiego, której nienawidziliśmy). Razem piliśmy wino „Markowe” nad Wisłą (i przy okazji odkryliśmy, dlaczego nazywa się „Markowe:”: produkowała je spółdzielnia imienia inżyniera J. Marka). Nieco później wzięliśmy razem LSD i o piątej w nocy wpadliśmy z rykiem do hotelu Harenda, ponieważ postanowiliśmy zrobić mieszkającym tam duńskim turystom zbiórkę w dwuszeregu na pobliskim placyku. Biegaliśmy po korytarzach, wpadając do pokojów (ufni Duńczycy nie zamykali się od środka) i wyciągając z łóżek zaspanych ludzi. A za nami biegła recepcjonistka, starsza pani, która wymachiwała rękami i krzyczała: „Zaraz przyjadą policajren, zaraz przyjadą policajren”, najwyraźniej biorąc nas za cudzoziemców.


Niezależnie jednak od tego, co robiliśmy w odmiennym stanie świadomości, Figurski na trzeźwo był osobą nastawioną skrajnie altruistycznie. Dla każdego miał dobre słowo. Pomagał innym nawet w sytuacjach ekstremalnych (pamiętam, jak siłą wyprowadzał ze szkoły kolegę Krzysia, żeby ukryć go przed nauczycielami, bo wtedy to Krzysio był narąbany i szalał, co zresztą zostało mu na całe życie: wyrósł z niego słynny „Milimetr”, bojówkarz SLD, który pobił fotografa prasowego).


Figurski miał wtedy poglądy radykalnie lewicowe, był blisko Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego, głosił absolutną tolerancję i słuchał Chumbawamby. Dziwiłem się tylko, że wśród jego kolegów jest tylu skinheadów. „To wszystko byłe punki – tłumaczył mi – I poznałem ich jako punków. Tyle, że każdy z nich raz dla jaj ogolił sobie głowę i przebrał się za skinheada. I tak wyszedł na ulicę. I tam poczuł strach ludzi i podziw gówniarzy. I tak mu się to spodobało, że naprawdę został skinheadem”.


Kiedy liceum się skończyło, ja wyjechałem do Włoch, a Michał został gwiazdą telewizyjno-radiową. Spotykaliśmy się rzadziej. Potem bardzo mi pomógł (nie pierwszy raz zresztą), zatrudniając mnie w Antyradiu, kiedy byłem w trudnej sytuacji. Później jeszcze kilka razy planowaliśmy zrobić coś razem, ale nic z tego nie wyszło.

Po latach zaczęły dochodzić do mnie coraz dziwniejsze wieści o Michale Figurskim. Wieści cokolwiek odległe, bo nie słucham radia i rzadko oglądam telewizję, więc nie mogłem bezpośrednio śledzić poczynań Michała. Posługuję się tylko internetem i tam znajdowałem kolejne doniesienia. Michał nazwał klub sportowy Widzew „Żydzewem”. Michał powiedział o ciemnoskórym „Murzin”. Wreszcie ostatnia sprawa. W rozmowie z Kubą Wojewódzkim na antenie radia Eska Rock, Figurski wypowiedział się o Ukrainkach. Brzmiało to w sposób następujący. Wojewódzki: „A wiesz, co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą? Zachowałem się jak prawdziwy Polak.". Figurski: „Kopnąłeś psa?”. Wojewódzki: „Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę". Figurski: „A to dobry pomysł. Mi to jeszcze nie przyszło do głowy. Wiesz co, ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę”. Wojewódzki: „Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę”. Figurski: „Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił”. 


Dialog równie radosny, jak wywlekanie z łóżek śpiących ludzi o piątej nad ranem. Tyle, że dla odmiany miał miejsce na trzeźwo (przynajmniej o ile wiem). Przeciwko słowom Figurskiego zaprotestowali jego koledzy dziennikarze oraz ukraińscy dyplomaci. On sam się broni. Mówi, że to wszystko dla jaj, że wciela się w ksenofobicznego tępego Polaka, żeby go ośmieszyć.

 

Figurski najwyraźniej zapomniał, jak skończyli jego koledzy punki.


www.tomaszpiatek.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij