Tomasz Piątek

Popieram księdza I-Z

Wreszcie jakiś katolicki duchowny powiedział coś z sensem. W wywiadzie-rzece „Chodzi mi tylko o prawdę” przeprowadzonym przez Tomasza „Fronda” Terlikowskiego, ksiądz Tadeusz  Isakowicz-Zaleski (dla potrzeb tego felietonu nazwijmy go w skrócie księdzem I-Z) ujawnił, że tak zwanym Kościołem katolickim rządzi mafia. Co prawda, dodał przy tym, że jest to mafia homoseksualna, ale w obliczu tak ważnej deklaracji nie będziemy się spierać o przymiotniki. 


Bo Kościołem katolickim rzeczywiście rządzi mafia, albo mówiąc dokładniej, Kościół katolicki sam w sobie jest mafią. Wystarczy przypomnieć: powiązania z mafijnym bankierem Michele Sindoną, krach Banco Ambrosiano, morderstwo bankiera Roberto Calviego, który za dużo wiedział o interesach Kościoła, postać kardynała Marcinkusa, nie tylko winnego gigantycznych przekrętów finansowych, ale także podejrzewanego o porwanie, zgwałcenie i zamordowanie nastolatki, Emanueli Orlandi, dalej pranie pieniędzy koncernu Enimont, tak zwana operacja Sofia, afery Gianpiero Fioraniego, Diego Anemone, Angela Balducciego. Wszystko to podaję za wywiadem z Agnieszką Zakrzewicz pod tytułem Nie można rządzić Kościołem samymi zdrowaśkami, zamieszczonego w książce Ojciec Nieświęty wydanej przez wydawnictwo Czarna Owca. Połączona lektura obu wywiadów – wywiadu z I-Z oraz wywiadu z A.Z. – daje nam wreszcie niezły obraz tego, co siedzi w głowach i w duszach panów w sutannach.


W wywiadzie księdza I-Z znajduje się wiele ciekawych stwierdzeń. Na przykład takie: „…funkcjonuje tak ścisły sojusz ołtarza z tronem jak za czasów józefińskich”. Trudno temu nie przyklasnąć. Wprawdzie przez tron ksiądz I-Z rozumie tylko Platformę Obywatelską. My jednak wiemy, co za Platformą stoi, i dzięki temu możemy stwierdzenie księdza I-Z dointerpretować. Za Platformą stoją korporacje i oligarchie finansowe. I z nimi ściśle sprzymierzony jest katolicki ołtarz. Więcej: tak jak w przypadku mafii powiedzieliśmy, że Kościół katolicki jest nie tyle rządzony przez mafię, co po prostu jest mafią, tak samo tutaj powiemy: Kościół katolicki nie tylko jest w sojuszu z korporacjami i oligarchiami finansowymi, Kościół katolicki po prostu jest korporacją, jest oligarchią finansową. Katolicki zresztą publicysta, Matthias Mettner, w książce Katolicka mafia pisze, że Watykan jest wielokrotnie bogatszy od największych kapitalistycznych korporacji. Od różnych osób dostaję nieoficjalne informacje, według których Kościół katolicki dodatkowo się wzbogacił na spekulacjach związanych z kryzysem finansowym. Tak to wygląda: panowie oficjalnie głoszą potrzebę społecznej gospodarki rynkowej i użalają się nad ofiarami kryzysu, a po cichu robią na nim kasę.


Ale co z tym homoseksualizmem? Czego ksiądz I-Z chce od homoseksualistów, od tysiącleci przecież prześladowanych przez Kościół katolicki?  Ksiądz I-Z tak to widzi: „Środowisko homoseksualne zawsze miało w Watykanie ogromne wpływy. Lobby homoseksualne bardzo dobrze się maskuje, ukrywa i trzyma razem […]. Nie może być tak, że ktoś otrzymuje ważne i odpowiedzialne stanowisko tylko z powodu swojego homoseksualizmu. A tak niestety bywa, co szczególnie widoczne jest w systemie feudalnym, jaki panuje w Kościele. Wyobraźmy sobie, że lokalnym ordynariuszem jest ktoś pokroju arcybiskupa Paetza. Jest przecież jasne, że będzie doceniał osoby tego samego pokroju. I nagradzał je królewszczyznami. Lobby gejowskie w Kościele może zniszczyć każdego, kto wejdzie mu w drogę”. I znowu: I-Z jako katolicki ksiądz najwyraźniej nie jest w stanie przekroczyć swoich własnych ograniczeń i widzi homoseksualizm jako coś jednoznacznie złego. Ale mimo to nawet z takiej wypowiedzi można wydobyć racjonalne jądro. Zawiera się ono w zdaniu: „A tak niestety bywa, co szczególnie widoczne jest w systemie feudalnym, jaki panuje w Kościele”. Nawet tak zaciekły katolik, jak ksiądz I-Z, boleje tutaj nad tym, że Kościół katolicki jest instytucją średniowieczną. I słusznie. Bo gdyby Kościół katolicki wyszedł ze średniowiecza, to nie tylko wprowadziłby demokratyczne i przejrzyste struktury władzy (zamiast tych feudalnych), ale także zerwałby z celibatem i przestałby potępiać homoseksualistów. Księża homoseksualiści nie musieliby tworzyć nieoficjalnych grup wsparcia i poparcia, a księża heteroseksualiści nie musieliby się takich grup obawiać i demonizować ich. I nikt nie musiałby potajemnie „romansować”, jak to nazywa ksiądz I-Z, księża po prostu żyliby w jawnych związkach, homo albo hetero, zależnie od orientacji.


Dlatego uważam, że tacy naiwnie, szczerze fanatyczni katolicy jak ksiądz I-Z albo Tomasz Terlikowski, są raczej pożyteczni niż szkodliwi. Gdy ten fanatyzm prowadzi ich do zachowań operetkowych, na przykład do potępiania antykoncepcji, wtedy bardziej ośmieszają katolicyzm niż go wzmacniają. A jeszcze lepiej jest wówczas, gdy ich naiwna wiara w dobro katolicyzmu zderza się z prawdziwym tego katolicyzmu obliczem – gdy w imię katolicyzmu zaczynają walczyć z katolicyzmem. W Wielkim Procesie, jaki chrześcijaństwo wytoczy kiedyś katolicyzmowi, ich świadectwo będzie bezcenne. To świadkowie, których trudno posądzić o stronniczą niechęć do katolicyzmu, sami się przecież uważają za ultrakatolickich. A jednak ujawniają, jak bardzo katolicyzm jest zgniły – i robią to ze szczerym zapałem.

 

www.tomaszpiatek.pl

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij