Tomasz Piątek

Polska Zjednoczona Partia Superkonserwatywna

Cezary Michalski przedstawił nam ostatnio czarną, ale prawdopodobną wizję nowej, superkonserwatywnej superwiększości w Sejmie (i, jak rozumiem, zapewne także nowej, superkonserwatywnej superkoalicji wyborczej, jak przyjdzie co do czego). Taka superwiększość składałaby się z PiS (bez Kaczyńskiego i jego religii smoleńskiej) oraz z PO (bez Tuska i pewnie także bez tych kilku pozostających jeszcze w Platformie liberałów, którzy nie są neoliberałami).

Taką konfigurację zdaje się wspierać spora i ważna część Episkopatu. Arcybiskup Michalik zaczął nagle zwalczać religię smoleńską, bratać się z prawosławnym patriarchą Wszechrosji i zapowiadać, że niedługo ogłosi coś takiego, że niektórym (czyli Kaczyńskiemu) w pięty pójdzie. To ostatnie jest swoją drogą bardzo ciekawe, ja bardzo chętnie bym zobaczył, jak Kaczyńskiemu coś w pięty wchodzi, na przykład gwóźdź. Najlepiej gwóźdź poświęcony przez Michalika. To brzydkie i bardzo niechrześcijańskie cieszyć się z cudzego nieszczęścia, ale Kaczyński tym wszystkim, co robił przez ostatnie dwadzieścia lat, doprowadził mnie do stanu Vlada IV Drakuli: nie umiem myśleć o panu Jarosławie spokojnie.

Oczywiście, mimo tej radości z możliwego upadku Kaczyńskiego, wizja nowego superkonserwatywnego superbloku politycznego (pod wodzą na przykład Gowina) przeraża mnie tak samo jak Cezarego. Już widzę, jak bezkarni i wszechwładni poczują się panowie z obu dzisiaj skłóconych stron. Po pozbyciu się swoich dotychczasowych, coraz bardziej kłopotliwych liderów oraz po bezpiecznym zmumifikowaniu tupolewa w klimatyzowanym hangarze zjednoczeni popisowcy staną się wielką, radosną maszyną do miażdżenia ludzi. Żaden wzgląd na autentycznie liberalną (nie neo-) część wyborców PO (do której Tusk przynajmniej czasem mrugał) nie powstrzyma Superkonserwatystów przed wymyślaniem nowych "klauzul sumienia" dla farmaceutów, co z całych powiatów może zrobić SSK (Specjalna Strefa Katolicka, pozbawiona skutecznej antykoncepcji).

Nikt nie powstrzyma Superkonserwatystów przed zakazem chrząkania w promieniu stu metrów od katolickich kościołów i zakazem gwizdania w Święto Matki Boskiej od Płaczących Zarodków (na pewno takie uchwalą), a przede wszystkim 

– przed zakazem nieautoryzowanych zgromadzeń i manifestacji. Nikt nie pohamuje inwencji posła Żalka i prezydenta Komorowskiego. Cezary uważa, że za prezerwatywy też się wezmą, bo Gowin usłyszy płacz plemników. Niby nie chce się w to wierzyć… a z drugiej strony wszyscy wiemy, że w katolickiej Polsce wszystko jest możliwe. Wystarczy tylko zobaczyć, co zrobiono z edukacją seksualną.

Do tego przerażającego obrazu polityczno-religijnego dochodzi przerażający obraz społeczny. Przedsiębiorca, który na skalę masową kradnie oszczędności ludzi, sześć razy oskarżony, sześć razy wychodzi wolny z sądu. Pracodawcy, którzy szantażują swoich pracowników wekslem podpisanym in blanco, robią z nich niewolników i znęcają się nad nimi. Legendarny przywódca związkowy z poprzedniej epoki nagle nawołuje do pałowania związkowców. I do tego brutalna konserwatywno-neoliberalna nagonka medialna przeciwko obecnemu przywódcy związkowemu, Piotrowi Dudzie z "Solidarności", ponieważ ośmielił się powiedzieć, że biedni nie będą bez końca tolerować narastających nierówności społecznych.

Senator PO, Jan Filip Libicki, zaproponował, żeby wywieźć Dudę do Korei Północnej, i zażądał, żeby "rząd przykręcił śrubę związkom zawodowym, im szybciej, tym lepiej". No cóż, jeśli się przykręci śrubę czemuś, co ledwo żyje, to wtedy to coś umrze. I pewnie o to chodzi senatorowi PO: żeby związków już w ogóle nie było i wszyscy pracodawcy zatrudniali pracowników na weksel. Przypominam dodatkowo, że Jan Filip Libicki domagał się niedawno podwyżki uposażeń dla parlamentarzystów. Wszystko jasne: dla pracowników niewolnictwo, dla senatorów podwyżki.

Oczywiste jest, że gdyby powstał superkonserwatywny popisowski blok w Sejmie, czekałyby nas rządy takich Libickich. Superkonserwatyści na pewno będą popierać wyłącznie Kościół katolicki i biznes (czyli wielką kasę oraz bardzo wielką kasę). Wszelkie protesty socjalne będą konserwatywnie dusić w imię świętości własności i wolności przedsiębiorczości (przepraszam za te wszystkie "ści", ale rymują się z tym, że ściska mnie w dołku, gdy o tym piszę), jak również w imię pokoju społecznego (czytaj: pacyfikacji społeczeństwa).

Tak, przeraża mnie ta wizja. Ale po dłuższym zastanowieniu, drogi Cezary, dochodzę do paradoksalnego wniosku, że powinna się ona urzeczywistnić. Zazwyczaj jestem przeciwny myśleniu "im gorzej, tym lepiej". Ale w tym przypadku mamy do czynienia z takim wrzodem, który musi nabrzmieć, żeby zostać dobrze przecięty i wyłyżeczkowany. Potworny zlepek średniowiecznego katolicyzmu, gospodarczego neoliberalizmu i ciężkiej bezmyślności. Potworne połączenie indywidualizmu w działaniu i stadnego myślenia (podczas gdy powinno być odwrotnie: samodzielne myślenie, wspólne działanie). Krótko mówiąc, cały ten bolesny gniot zwany polską mentalnością (trochę na wyrost, bo nie wszyscy Polacy są tacy). To wszystko musi pokazać się ludziom w całej swojej krasie, po to, żeby ci biedni ludzie wreszcie się zorientowali, z jakim monstrum mają do czynienia.

Teraz jest to niemożliwe, bo dopóki trwa sztuczny konflikt między PO i PiS, można się łudzić, że któraś ze stron tego konfliktu różni się od drugiej, a więc może 

– różni na korzyść. Dopóki trwa ten konflikt, łudzimy się, że Prawo i Sprawiedliwość jest może trochę bardziej socjalne, a Platforma – trochę bardziej liberalna obyczajowo. Ale w tym towarzystwie nikt nie jest tak naprawdę ani liberalny (chyba że neo-), ani socjalny: jest to tak naprawdę jedna formacja, skrajnie wsteczna i obskurancka. I stanie się to doskonale widoczne, jeśli powstanie Polska Zjednoczona Partia Superkonserwatywna.

W takim wypadku będzie nam łatwiej, bo będzie tylko jeden przeciwnik, na którym będziemy mogli się skoncentrować. A przede wszystkim – będzie tylko jeden przeciwnik, którego będziemy mogli wskazać ludziom, dzisiaj zmylonym i skołowanym przez pisowsko-platformiane przepychanki. Ci ludzie teraz zadają sobie pytanie: co jest lepsze, PO czy PiS? A jeśli spełni się proroctwo Cezarego, będą musieli zapytać: co jest lepsze niż PO-PiS?

Polak-katolik-konserwatysta musi zaprezentować wszystkim swoje potworne oblicze, po to, żeby Polak-normalny człowiek mógł się zorientować w sytuacji, rozpoznać przeciwnika i pokonać Bestię.

www.tomaszpiatek.pl

 

 

     

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij