Tomasz Piątek

Między dilerem a bankierem

Czy wyjdzie na to, że dilerzy uratowali gospodarkę? Ja nie jestem prawnik, ja jestem laik, więc zadaję głupie pytania.

Unia Europejska postanowiła, że dochody z handlu narkotykami będą wliczane do PKB. To najwyraźniej znaczy, że z PKB jest bardzo źle. Chociaż z drugiej strony to może znaczy, że narkotyki nie są już be. Skoro coś zwiększa PKB, to nie może być be. Ciekawe, jak to wpłynie na naszą politykę. Żyjemy w kraju, w którym chorzy wyją z bólu, ale morfiny nie dostaną, bo podobno mogliby się uzależnić. Jedynym argumentem, który sprawia, że rządzący biorą pod uwagę podawanie morfiny cierpiącym, jest wyliczenie, według którego cierpienie zmniejsza PKB. No bo kogo obchodzi cierpienie, liczy się tylko PKB, PKB jest święte, czuwa nad nim Matka Boska Księgowa. A tu się okazuje, że nie tylko morfina, ale także uliczna heroina zwiększa PKB. I jak tu w tej sytuacji prowadzić wojnę z narkotykami? Jak policjant może ścigać dilera, skoro on zwiększa PKB? Albo klienta dilera, który też zwiększa? Czy Rostowski dogadał się w tej sprawie z Sienkiewiczem?

Rozporządzenie Unii Europejskiej zostało wprowadzone po to, żeby poprawić statystyki. Dzięki narkotykom PKB będzie większe, więc będzie można się bardziej zadłużyć, nie przekraczając unijnej granicy bezpieczeństwa długu publicznego (60% PKB). Eksperci mówią, że sensowne zwiększenie długu może zahamować kryzys. A więc wyjdzie na to, że dilerzy uratowali gospodarkę? Ja nie jestem prawnik, ja jestem laik, więc zadaję głupie pytania. Czy nasze państwo może oficjalnie opierać, choćby w drobnej części, swój budżet i swój byt na praktykach, które programowo neguje i zwalcza? Mamy do czynienia z prawnym absurdem i czymś w rodzaju meta-auto-omni-korupcji. Najwyższa forma organizacji społecznej żyje z czegoś, czemu przeczy. Dziwne. Być może od tej strony, tylnymi drzwiami, narkotyki właśnie zaczynają być po cichu legalizowane. Panowie, skoro ćpuny są dobre dla PKB, to może ich tak nie ścigajmy. Kolego Sienkiewicz, niech twoi ludzie dostaną taką nieoficjalną instrukcję, a potem się to jakoś uładzi prawnie…

Ale gdzie tam, co też panu przyszło do głowy, panie Piątek. GUS będzie obliczać wartość produkcji i spożycia narkotyków w Polsce na podstawie statystyk policji. To znaczy, że policja, aby poprawić na papierze nasze PKB, będzie nakłaniana do łapania jak największej liczby konsumentów narkotyków. Po fotoradarach i kreatywnych kontrolach fiskalnych prowadzonych przez sprzedajnych inspektorów zaczyna się kolejne wielkie polowanie na obywateli. Tym razem nie na kierowców i średni biznes, ale na dzieciaki ze skrętem w kieszeni. To, co było do tej pory, to pikuś, teraz zaczyna się prawdziwe piekło. Krzywda, cierpienie, złamane życie? Czym to jest wobec wzrostu PKB?

Mamy do czynienia z oczywistym obłędem wynikającym z tego, że niszowy problem medyczny (uzależnienie dotyczące około 10% populacji) pomieszano z masową konsumpcją substancji psychoaktywnych. Coś, co powinno leżeć w kompetencjach lekarza, rzucono na żer policjantom, prokuratorom i ekonomistom. Logika poległa między dilerem a bankierem.

Jeszcze piękniejsze jest to, że do PKB mają zostać wliczone dochody z prostytucji, stręczycielstwa, sutenerstwa i kuplerstwa. Teraz rozumiem, dlaczego elity rzuciły się bronić Fibaka: toż to prawie patriota. Szkoda tylko, że fiba-dziewczyny sprzedawały się, czy też leasingowały (bo chyba tak to trzeba określić w przypadku sponsoringu) za granicą, zwiększając nie nasze PKB. Ale w warunkach globalizacji każde PKB jest święte.

A co na to katolicki naród? Czy może opierać swój dobrobyt na prostytucji? Nasz katolicki naród ma to do siebie, że wszystko łyknie i do wszystkiego przywyknie, z wyjątkiem oczywiście gejów. Pamiętam, jak w latach 90. ówczesny proboszcz „mojej” parafii katolickiej na Ursynowie miał dwa kioski, w jednym sprzedawał wódkę, a w drugiej „Playboya”. Protestów nie było.

I teraz pewnie też nie będzie. Między dilerem, bankierem, policjantem i proboszczem się nie protestuje.

www.tomaszpiatek.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij