Tomasz Piątek

Matka Madzi tańczy w Świątyni

Dwie wczorajsze wiadomości opętały całkowicie mój umysł, tak że nie mogę wyzwolić się spod ich wpływu. Przez cały czas próbuję zapomnieć, w jakim kraju i na jakim świecie żyję, ale one, te dwie wiadomości, zapomnieć mi nie pozwalają.


Pierwsza wiadomość dotyczy małej Madzi, a właściwie jej matki. Zdawałoby się, że sprawa małej Madzi została zastąpiona w polskiej świadomości zbiorowej przez Euro: jedne igrzyska wyparły drugie, zabawa „opluj Katarzynę W.” została wyparta przez zabawę „opluj Franciszka Smudę”. Ale nie ma przebacz: odkąd nasi odpadli z turnieju i Smuda został należycie opluty, Euro przestało Polaków interesować – w tej sytuacji „Fakt” powrócił do swej ulubionej ofiary sprzed paru miesięcy. Na swojej pierwszej stronie odkrył przed całą Polską, że matka Madzi tańczy na rurze w klubie go-go, a dokładnie: „podczas zmysłowego tańca rozbiera się za pieniądze".


Jeśli ta wiadomość jest prawdziwa (ciągle staram się w nią nie wierzyć), to źle świadczy. Nie o matce Madzi, o nas. „Fakt" zapewnia, że Katarzyna W. świetnie się czuje robiąc striptiz i lubi, gdy ją rozpoznają, ale w to już nie uwierzę na pewno. Według innych doniesień matka Madzi została zaszczuta i nie mogła sobie znaleźć żadnej pracy. Pracowała jako barmanka, ale zwolniono ją, bo klienci ją ciągle rozpoznawali. Czy uznała, że naga będzie mniej rozpoznawalna? Czy uznała, że gdy stanie się tylko ciałem, nikt nie będzie patrzeć na jej twarz? Może to kurewski makijaż miał ją uchronić przed rozpoznaniem? A może wręcz przeciwnie: w klubie go-go wszyscy ją rozpoznają, ale tam akurat to nikomu nie przeszkadza, tylko dodaje pikanterii. Przyjemność, o jakiej nie śnił nawet markiz de Sade, coś dla prawdziwych koneserów: popatrzmy, jak „morderczyni swojego dziecka” wije się na drągu. Chociaż, co prawda, w średniowieczu też by się wiła – tyle że wśród płomieni i do drąga przywiązana. Dzisiaj to jest niemożliwe, ale być może właśnie nasze społeczeństwo znalazło współczesną namiastkę średniowiecznej publicznej egzekucji. Być może właśnie stworzyliśmy go-go-egzekucję.


Tak czy inaczej, totalne upokorzenie okazało się jedyną szansą na pracę dla Katarzyny W. Polskie społeczeństwo ją osądziło, odtrąciło i wreszcie sexy-zlinczowało, zanim jeszcze osądził ją sąd.


Druga wiadomość, która zamąciła mi w głowie, to informacja, że politycy PiS-u domagają się stworzenia kolejki linowo-gondolowej prowadzącej z Ursynowa na Wilanów i z powrotem. Czy to na wypadek, gdyby ktoś nie miał siły się wdrapać na straszliwie stromą i wysoką Skarpę Wilanowską? Okazało się, że chodzi o co innego. Chodzi o to, żeby kolejka miała po drodze przystanek „Świątynia Opatrzności”. Czyżby zbudowana ogromnym kosztem (także ekologicznym – dewastacja Bagien Wilanowskich) Świątynia cierpiała na brak odwiedzających? Czyżby potrzebne były aż takie atrakcje, jak jazda w powietrzu kolejką linowo-gondolową, żeby przyciągnąć wiernych do tego kościoła? W takim razie kolejka linowo-gondolowa powinna opasać kilkakrotnie samą Świątynię, aby katolicy mogli radośnie pojeździć dookoła niej, jak na karuzeli. Jak zabawa, to zabawa!


Jak zabawa, to zabawa: a może dla uatrakcyjnienia Świątyni powinna w niej tańczyć matka Madzi? Rozbierać się i spowiadać zarazem? Byłoby atrakcyjnie i zarazem głęboko: striptiz fizyczny i duchowy. Przy okazji Katarzyna W. mogłaby kozłować o podłogę gumowym dzieckiem, żeby nie tylko werbalnie, ale i wizualnie przedstawić wiernym swoją winę? O tak, taki spektakl zapewne zaspokoiłby kompleksowo potrzeby naszego społeczeństwa, tabloidowo-katolickiego i porno-wierzącego.


Potem spektakl Utracona cześć Katarzyny W. mógłby zostać zastąpiony przez spektakl Utracona część Katarzyny W. Czyli przez rytualne rozszarpanie. Bo o tym przecież marzy nasza publiczność – żeby rozszarpać żywcem tę kobietę, najlepiej w Świątyni Opatrzności Bożej.  


www.tomaszpiatek.pl  

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij