Tomasz Piątek

Komorowski jako mistrz zen

Upiorne upały na przemian z ulewnymi, tropikalnymi deszczami. Teraz się wprawdzie trochę ochłodziło, ale mówią, że to tylko na chwilę.

Upiorne upały na przemian z ulewnymi, tropikalnymi deszczami. Teraz się wprawdzie trochę ochłodziło, ale mówią, że to tylko na chwilę. Podobno stada jadowitych, śmiertelnie niebezpiecznych pająków opanowały już Ukrainę i maszerują na północny zachód, do Polski. Nie wiem, czy to prawda, wygląda to na kolejną miejską legendę, ale… Ale moją przyjaciółkę ugryzł jakiś osobliwy, nieznany robaczek, dostała ostrej, bardzo groźnej posocznicy i przez wiele dni kulała. A w Arktyce oderwał się kawał lodu wielkości Warszawy i wypłynął sobie na ocean. Może przypłynie do nas. Może skatowani upałem mieszkańcy Warszawy przeniosą się na niego, skoro powierzchnia ta sama, a na pewno chłodniej.

Oczywiście każdy średnio rozgarnięty neoliberał powie od razu, że cytowane przeze mnie przykłady są jednostkowe i nienaukowe, żadnych zmian klimatycznych nie ma. Ale co powiedziałby średnio rozgarnięty neoliberał na taki oto przykład, świadczący o tym, że nastąpił znaczący wzrost temperatur – i o tym, iż ten wzrost temperatur szkodzi zdrowiu?

Skatowany upałem, z ewidentnymi objawami udaru słonecznego, Jarosław Kurski z „Gazety Wyborczej” w drugą rocznicę zaprzysiężenia prezydenta Bronisława Komorowskiego wysmażył mu niesamowitą laurkę. Wybitnego dziennikarza najwyraźniej oślepiło słońce – a może także i Słońce Peru, świecące od dawna nad Platformą Obywatelską.

W obolałych oczach Kurskiego zasługi Komorowskiego jawią się w sposób następujący: „Wybór Bronisława Komorowskiego zatrzasnął Jarosławowi Kaczyńskiemu drzwi do Pałacu Prezydenckiego. Uchronił Polskę przed katastrofą i kompromitacją”. To jest bardzo ryzykowna argumentacja. Tu trzeba jakiegoś filozofa, albo i teologa, żeby rozstrzygnął, co jest lepsze: Nicość czy Zło. Zostawmy to więc teologom. Dalej pisze Kurski: „Ale po dwóch latach od zaprzysiężenia widać, że zasługa Komorowskiego polega nie tylko na tym, że nie jest Kaczyńskim. Polega na tym, że jest sobą, Komorowskim”. To jest oczywista nieprawda. Żeby być sobą, trzeba być kimś. Komorowski robi wszystko, żeby być nikim. Jego politykę można streścić słowami: „Nie przeszkadzać za bardzo Tuskowi”. Są opowieści o mistrzach zen, którzy na zadane im pytanie zamiast „tak” lub „nie”, odpowiadali „mu” czy też „muuu”. No więc Komorowski najwyraźniej chciałby być takim mistrzem zen, bo na każde trudne pytanie odpowiada czymś w rodzaju „muuu”. Niestety, samo „muuu” nie czyni mistrza.  

Ale chyba właśnie to „muuu” Kurski uważa za główną zaletę Komorowskiego: „Uważam, że to dobry prezydent. Bo nie rozsadza ram polskiej demokracji, jak to robili Lech Wałęsa i Lech Kaczyński. Nie domaga się więcej władzy dla siebie. Nie toczy wojen o to, kto ważniejszy, i ambicjonalnych awantur o krzesło na szczycie UE”. Ale jak on miałby toczyć jakiekolwiek ambicjonalne spory, kiedy nie ma ambicji? I z kim miałby je toczyć? Z Tuskiem, który jest jego szefem, promotorem i kreatorem?

W głowie Jarosława Kurskiego musi jednak od czasu do czasu błyskać względnie trzeźwa myśl, że to, co napisał, jest dosyć śmieszne. Próbuje więc uwiarygodnić swoją tezę, niestety za pomocą gołosłownych i jeszcze bardziej absurdalnych stwierdzeń. Pisze o Komorowskim: „Jest niezależny [? T.P.]. Podejmuje decyzje sam, a nie po telefonie od brata. Nie melduje żadnemu prezesowi, że wykonał zadanie”. Jasne, bardzo niezależny. Nie melduje się bliźniakowi, bo nie ma bliźniaka. Nie melduje się prezesowi, bo nie ma prezesa. Ma za to premiera. Przewidując ten zarzut, Kurski pisze dalej: „Poglądy ma własne, niezależne od Tuska, Millera, Palikota, Episkopatu czy Kongresu Kobiet”. Pogratulować Kurskiemu telepatii. Skąd on wie, jakie Komorowski ma poglądy? Przecież tego nie wie nawet Wróżbita Maciej z Ezo TV.

Komorowski pilnie strzeże swoich poglądów, o ile je ma. Ja podejrzewam, że jego prawdziwe poglądy ograniczają się do aksjomatów w rodzaju „Nie ma jak grzybowa” albo „Sarninę podaje się krwistą”, a przede wszystkim: „Nie przeszkadzać za bardzo Tuskowi, bo nie będzie sarniny ani grzybowej”. Zaiste, są to poglądy niezależne od Kongresu Kobiet. Ale oczywiście nie od premiera.

Twierdzeniu o niezależności Komorowskiego od Tuska nawet sam Kurski zaraz zadaje kłam, pisząc o prezydencie: „Jest odpowiedzialny. Podpisuje potrzebne ustawy, które nie podobają się wyborcom, np. o wydłużeniu wieku emerytalnego”. Nie potrzebne, tylko haniebne. A jeśli komuś potrzebne, to tylko Tuskowi. Sporadyczne, kosmetyczne próby PR-owskiego symulowania, że kancelaria prezydenta prowadzi jakąś bliżej nieokreśloną własną politykę, tracą jakiekolwiek znaczenie wobec takiego aktu posłuszeństwa, w kwestii tak poważnej. 

Kurski łaskawie przyznaje, że Komorowski „niekiedy się myli. Inicjatywa ustawodawcza w prawie o zgromadzeniach jest błędem, zbyt ogranicza podstawowe prawo obywatelskie”. Jestem ciekaw, co by pisał Kurski, gdyby taką ustawę zaproponował Kaczyński. Dziennikarz „Wyborczej” pewnie wyrwałby sobie połowę włosów z głowy. A jak Kurski komentuje to, że promowanie autorytarnego prawa Komorowski łączy z poparciem dla autorytarnych ruchów na prawicy? „Potrafi nawet apelować o jedność do ludzi, którzy buczą i gwiżdżą na powstańczych grobach. Namawia do wspólnych obchodów 11 Listopada”. Jasne. Marsz faszystów pod przywództwem prezydenta RP. Oto na jakie wyżyny wzniosła się myśl Komorowskiego, kiedy na chwilę udało mu się wyrwać z bierności, nijakości i grzybowej. Nie mogę nie zadać tego pytania: czy nie byłby taki marsz wbrew Konstytucji, która przecież zakazuje propagowania faszyzmu?

Na koniec swojego tekstu Kurski pisze: „Nie jest Komorowski Komoruskim. Jest polski, by nie powiedzieć arcypolski”. To straszne. Jak tak, to ja nie chcę być Polakiem. Pozostaje mi tylko nadzieja, że razem z tą gwałtowną zmianą klimatu zmieni nam się też temperament narodowy. Że staniemy się bardziej gorący niż prezydent, który jest zaledwie ciepły.

www.tomaszpiatek.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Piątek
Tomasz Piątek
Pisarz, felietonista
Pisarz, felietonista. Ukończył lingwistykę na Universita’ degli Studi di Milano. Pracował w „Polityce”, RMF FM, „La Stampa”, Inforadiu, Radiostacji. Publikował w miesięczniku „Film” i w „Życiu Warszawy”. Autor wielu powieści. Nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka "Antypapież" (2011) i "Podręcznik dla klasy pierwszej" (2011).
Zamknij