Michał Zadara

Duza by już mogli mieć, ino – nie wypada chcieć

Tydzień temu opublikowałem w tym miejscu tekst o problemach awansu w polskiej biurokracji teatralnej. Argumentowałem, że brak możliwości awansu jest poważnym zagrożeniem każdej biurokracji, i że jeśli polski system teatrów go nie rozwiąże, grozi mu utrata zasobów ludzkich lub przewrót.

Kiedy wysłałem tekst do redaktorki, odpisała mi: „Rozumiem, że bierzesz na klatę wszystkie komentarze o tym, że chcesz być dyrektorem.”  Bała się, że w tym tekście ujawnił się (dotąd ukryty?) motyw, który stoi za moimi tekstami o społecznej funkcji systemu teatralnego: moja gotowość do bycia dyrektorem teatru.

Przypomniał mi się szereg komentarzy do „Deklaracji Forum Obywatelskiego Teatru Współczesnego” z 2009 roku – dokumentu wypracowanego wspólnie przez dwudziestu paru reżyserów i dramaturgów urodzonych w latach siedemdziesiątych. Deklaracja dotyczła strukturalnych problemów systemu teatralnego. Konserwatywna prasa teatralna komentowała, że prawdziwym celem FOTW-u jest zapewnić dyrekcje ludziom z roczników 70. – tak jakby chęć bycia dyrektorem była czymś złym, czymś, co wymaga spisku. Dla tych komentatorów fakt, że są w FOTW-ie ludzie, którzy chcą wziąć odpowiedzialność za instytucje publiczne, przemawiał na jego niekorzyść.

(Swoją drogą, było to trzy lata temu. Od tego czasu średnia wieku dyrektorów teatrów nie obniżyła się, przeciwnie – zdecydowanie wzrosła.)

Dwa lata później rozmawiam z dyrektorem dużego teatru, który ów dokument podsumował tak:
„Przecież chodzi o to, że chcecie być dyrektorami!”
Na co odpowiedziałem:
„Właśnie”
„No to powiedzcie to wprost!”
„Przecież mówimy!”
Traktował chęć bycia dyrektorem jako coś głęboko podejrzanego. Tylko nie rozumiałem dlaczego, skoro sam jest dyrektorem. W pewnym momencie przecież on też chciał nim zostać. Czy jest nim wbrew swojej woli – i czy to jest dobre?

Ostatnio pewien reżyser oburzył się tym, że rozmawiając z Ministrem Kultury, zgłosiłem gotowość do pracy na stanowisku dyrektora teatru.  Według niego bezczelnie wykorzystałem rozmowę z Ministrem Kultury, żeby załatwiać swoje sprawy. Nie wiedziałem, że z Ministrem Kultury powinno się rozmawiać o kwartetach Beethovena, a nie o polityce kadrowej.

I tak dalej.

Gotowość do pracy na stanowisku dyrektora teatru jest uznawana za coś niemoralnego – spotykam się z tym bardzo często. Tak jakby kierowanie instytucją było jakimś nie do końca uczciwym zajęciem, którego nie należy pragnąć.

Można to oczywiście tłumaczyć zaborami: Polacy nie ufają władzy, bo przez sto lat nie była to własna władza i tak dalej, i dlatego chęć objęcia stanowiska w administracji państwowej źle się kojarzy – z pracą dla Niemca.

Nie sądzę, żeby to był prawdziwy powód: od tysiąc dziewięćset osiemnastego roku mamy własną administrację, działającą nieprzerwanie, i to nawet w latach wojny – czy dziewięćdziesiąt cztery lata to nie jest wystarczająco dużo czasu, żeby się przyzwyczaić do tego, że to dobrze, jeśli ktoś ma ambicje wzięcia odpowiedzialności za publiczną instytucję? I że ktoś, kto chce pracować na rzecz społeczeństwa w teatrze publicznym, nie jest zdrajcą, i nie jest nastawiony wyłącznie na swój własny zysk, i nie sprzedaje się Niemcom? Dziewięćdziesiąt cztery lata własnych instytucji nie wystarczyło: dlatego wydaje mi się, że powód naszej nieufności wobec ambitnych ludzi leży gdzie indziej – nie w zaborach, lecz w braku zrozumienia, czym jest demokratyczne państwo.

Prawdziwym powodem jest jakość rozmowy o demokracji w Polsce. Brakuje w naszym społeczeństwie podstawowego zrozumienia, że wiedza jest czymś dobrym, że kultura jest czymś dobrym, że lepiej jest dla państwa, jeśli obywatele umieją czytać, słuchać i dyskutować (to wszystko są czynności bardzo związane z wizytą w teatrze) niż jak nie umieją. Dopóki nie zrozumiemy, po co w demokracji są instytucje publiczne – mianowicie, by służyć społeczeństwu; i nie zrozumiemy, po co są teatry – po to, by dostarczać sztukę do jak najszerszej grupy odbiorców, którzy dzięki temu mogą się stać lepszymi obywatelami, bardziej światłymi, wrażliwszymi, rozumiejącymi złożoność świata, nie podatnymi na populizm – dopóty nie będzie wypadało chcieć być dyrektorem teatru.

Jeśli nie uporządkujemy sobie idei stojących za systemem teatrów publicznych – idei obywatelskich i demokratycznych – chęć bycia dyrektorem teatru będzie nam się kojarzyła wyłącznie w chęcią zatrudniania członków własnego klanu na stanowiskach fotografów, księgowych, elektryków, i tworzenia prywatnych folwarków, żerujących na publicznych pieniądzach. A urzędnicy będą mogli, jak ostatnio, wciskać nam, że publiczna kultura wcale nie jest obowiązkowa. I nie będą nam przeszkadzali dyrektorzy, dla których kluczem działalności są układy rodzinne i koleżeńskie, a nie realizacją misji obywatelskiej.

Mówiąc pozytywnie, należy sformułować obywatelskie i demokratyczne zadania teatru publicznego w klarownym dokumencie, który mógłby być kompasem dla urzędników, dyrektorów i samorządowców, którzy nie wiedzą, po co mamy tyle tych teatrów.

 

 

Felietony Michała Zadary publikujemy w piątki.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Zadara
Michał Zadara
Reżyser teatralny
Reżyser teatralny, operowy, filmowy. Urodził się w 1976 roku w Warszawie. Studiował teatr i politykę w Swarthmore College, oceanografię w Woods Hole, reżyserię w Krakowie. Od roku 2005 stworzył ponad 50 inscenizacji dramatycznych, operowych oraz multimedialnych, m.in w teatrach: Wybrzeże w Gdańsku, Starym w Krakowie, Współczesnym we Wrocławiu, Narodowym i Powszechnym w Warszawie, Maxim Gorki w Berlinie, HaBima w Tel Awiwie, Schauspielhaus w Wiedniu; Collective: Unconscious w Nowym Jorku, Operze Wrocławskiej, Operze Narodowej, Muzeum Powstania Warszawskiego, Komische Oper w Berlinie. Laureat Paszportu „Polityki” w 2007 roku. W 2013 roku założył CENTRALĘ, organizację realizującą interdyscyplinarne projekty twórcze. W latach 2016–2019 wykładowca akademii teatralnej w Warszawie. W roku akademickim 2019/2020 profesor na wydziałach teatru oraz filologii klasycznej Swarthmore College, gdzie prowadził zajęcia z tragedii greckiej. Autor felietonów politycznych na krytykapolityczna.pl, współinicjator ruchu Obywatele Kultury, gitarzysta zespołu All Stars Dansing Band.
Zamknij