Nie czas w kremowych rękawiczkach rozprawiać o standardach debaty publicznej, gdy zagrożone są nędzne resztki naszych podstawowych praw.

Nie czas w kremowych rękawiczkach rozprawiać o standardach debaty publicznej, gdy zagrożone są nędzne resztki naszych podstawowych praw.
Drogowiec to zwykle mężczyzna, który dba o innych mężczyzn, kierowców. Bo kobiet kierowców w Polsce w powszechnym przekonaniu nie ma.
Etykietki „obyczajówki” lubią przylepiać nam ci, którzy chcą się nami instrumentalnie posłużyć, ale niekoniecznie dowiedzieć, co tak naprawdę robimy.
Aby żyć wspólnie, należy się trochę posunąć, a przynajmniej po sobie posprzątać.
Niech każdy rodzic liczy, ile godzin miesięcznie pracował w zastępstwie nauczyciela, a następnie uda się z rachunkiem do ratusza czy urzędu gminy.
Gdyby z listy beneficjentów jednego procentu skreślić organizacje, które stanowią łatkę na uciekające od swoich funkcji państwo, pewnie zostałoby ich niewiele.
Co mówi nazwa akcji „Czyste drogi”? Prostytutki są brudne. My, kobiety, jesteśmy brudne, bo niektóre z nas są prostytutkami.
Powodów, żeby odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz, jest wiele. Jeśli miałabym wybrać jeden, wskazałabym prywatyzację SPEC jako spektakularny przykład wolnorynkowego cynizmu, który ekipa HGW okazywała mieszkańcom Warszawy na każdym kroku.
Mam poczucie, że samo pisanie tych słów jest niewiarygodnym obciachem i stanie się co najwyżej pożywką dla cynicznych wesołków.
Drogi młody człowieku, raduj się z braku praw pracowniczych, urlopu i emerytury, bo co cię nie zabije, to cię rynkowo wzmocni.
Razem z siłą naszych rąk i umysłów eksportujemy niektóre nasze dzikie obyczaje. Na przykład uświęconą tradycję torturowania dzieci.
Chciałabym wysłuchać kogoś, to rzeczowo napisze, co jako społeczeństwo możemy stracić w razie realizacji światłych idei modyfikowanego postępu.