Świat

Monbiot: „Najlepiej byłoby ich wszystkich rozstrzelać”. Te żarty są na poważnie

Ekstremiści z prawicy pochwalają przemoc, udając, że to taki krawędziowy żart. A my rechoczemy do wtóru, póki nie zreflektujemy się, że to wszystko było mówione na serio i że to ich prawdziwe zamiary.

Wyobraźmy sobie, jakie poruszenie wywołałby dziennikarz „Guardiana”, gdyby w swoim felietonie zasugerował podłożenie bomby na konferencji Partii Konserwatywnej w bastionie torysów w Sussex. Temat wałkowano by tygodniami i choćby autor czy autorka zarzekali się, że „przecież to był tylko żart”, byłby to niechybny koniec ich dziennikarskiej kariery. Niewątpliwie zwolniono by też redaktora, a do drzwi zapewne zapukaliby stróże prawa.

Tymczasem kiedy felietonista gazety „Spectator” Rod Liddle zasugerował zbombardowanie festiwalu Glastonbury i Brighton, w reakcji na protesty oburzonych dało się jedynie słyszeć: „Spokojnie, kochanieńcy, cóż to, na żartach się nie znacie?”. Pracy nie stracił ani sam dziennikarz, ani jego redaktor, były minister sprawiedliwości Michael Gove. Widać prawo mierzy lewicę i prawicę inną miarą.

Puszczanie oka do prawicy trwa, a wraz z nim – wysyłanie lewaków do więzień

To samo można powiedzieć o niedawnych komentarzach w GB News, które padły z ust studyjnego bywalca Lewisa Schaffera. Otóż zaproponował on, aby ograniczyć liczbę pobierających zasiłek osób z niepełnosprawnością przez ich zagłodzenie:

„Przecież tak właśnie trzeba zrobić, tak trzeba zrobić z tymi ludźmi, a nie – rozdawać im pieniądze… Bo cóż innego nam pozostaje, rozstrzelać ich? Ja bym się nad tym zastanowił, ale być może to trochę zbyt daleko posunięte rozwiązanie”. Na co prowadzący Patrick Christys zareagował: „No tak, w dzisiejszych czasach już takich rzeczy robić nie wolno”.

Można to uznać za żarty, o ile kogoś śmieszy zabijanie ludzi. Albo można to uznać za pewien eksperyment myślowy. Zresztą sam Liddle właśnie taką interpretację zaproponował w swoim felietonie: „Stawiam jedynie, nie bez nuty nostalgii, pewne hipotezy”. Za sprawą tego rodzaju „humoru” odrażające wręcz idee zaczynają przesączać się do sfery tego, co wydaje się możliwe.

Badacze akademiccy wskazują na rolę żartów w przełamywaniu tabu i obniżaniu progu dla mowy nienawiści w procesie „strategicznego upowszechniania”. Skrajnie prawicowi influencerzy wykorzystują humor, ironię i memy, by zaszczepiać w życiu publicznym idee, które w innej formie byłyby nie do przyjęcia. W ten sposób znieczulają swoich odbiorców i normalizują ekstremizm. W badaniach niemieckich kanałów na Telegramie okazało się, że skrajnie prawicowe treści pokazywane na poważnie miały ograniczone zasięgi, podobnie zresztą jak apolityczne żarty. Kiedy jednak skrajnie prawicowy ekstremizm zaczęto prezentować na wesoło, nagle nabrał wiatru w żagle.

Żart pozostawia pewną furtkę, by móc się wszystkiego wyprzeć. W artykule z 3 lipca po refleksjach na temat tego, czy może by nie zabić setek tysięcy ludzi, Liddle zauważył: „Oczywiście nie twierdzę, że właśnie tak powinniśmy postąpić, w końcu nie jesteśmy psychopatycznymi potworami”. Puszczane przez niego oczko raczej trudno przeoczyć. Na gruncie tego typu rozważań od dziesięcioleci rozkwita mizoginia, homofobia i rasizm: „A co to, skarbeńku, na żartach się już nie znasz?”. Żarty pozwalają autorowi zdystansować się od swoich prawdziwych intencji i dają moralne alibi właścicielom danej platformy. (Właścicielem „Spectatora” i współwłaścicielem GB News jest posiadacz ponad stumilionowej fortuny, biznesmen z branży funduszy hedgingowych, ewangelik Paul Marshall). Może powinno się to nazywać morderstwem przez przymrużenie oka.

Kielce i Jedwabne nie spadły z nieba, czyli jak się tworzy warunki do pogromu

Kiedy te żartobliwe nawoływania do krwawej przemocy zaczynają powodować znieczulicę, różnica między żartobliwą refleksją a ideologicznym światopoglądem może zacząć się zacierać. Niektórzy badacze nazywają to zjawisko „zatruciem ironią”. Jeśli na przykład ludzie są nieustannie wystawiani na stereotypy rasowe podane w „humorystycznej” formie, stopniowo tracą perspektywę i zaczynają przyswajać sobie i podzielać te stereotypy. Skutki są raczej mało zabawne.

Przed atakiem terrorystycznym w nowozelandzkim Christchurch biały suprematysta, Brenton Tarrant zwierzył się ze swoich planów w „żartobliwym” memie na forum 8chan. To samo było wypisane na jego półautomatycznym karabinie: „usuwacz kebabów” (kebab remover). Po ataku, w którym zamordował 51 osób, skrajnie prawicowi influencerzy robili sobie z tego żarty, wymyślając m.in. różne makabryczne rozrywki, takie jak masowa strzelanina odtworzona w środowisku gry Roblox.

Warto zauważyć, że ci, którzy żartobliwie nawołują do dehumanizacji i przemocy, często sami podlegają tego typu impulsom. Liddle dostał pouczenie od policji za atak na jego ciężarną dziewczynę (któremu później zaprzeczał). Jeremy Clarkson zasugerował, że Meghan, księżną Sussex, powinno się zmusić, „by przemaszerowała nago ulicami każdego brytyjskiego miasta, obrzucana ekskrementami do taktu tłumów skandujących »Hańba!«”. Odnosząc się zaś do strajkujących pracowników sektora publicznego, stwierdził: „Kazałbym ich wszystkich rozstrzelać. Wyprowadziłbym ich na dwór i dokonał egzekucji na oczach ich rodzin”. A w realu sam, niesprowokowany, zaatakował fizycznie swojego producenta.

Być może gdyby nigdy nie strzelano do strajkujących, nigdy nie podkładano bomb na koncertach albo nie zbombardowano Brighton, gdyby ludzie z niepełnosprawnością nigdy nie umierali z głodu i nie byli rozstrzeliwani, gdyby kobiety nigdy nie były upokarzane i atakowane w miejscach publicznych, podburzanie w ten sposób nie byłoby aż tak problematyczne. Jednak to wszystko naprawdę się wydarzyło, a jeśli za sprawą ironii i humoru zostanie obniżony nasz próg tolerancji, jest wielce prawdopodobne, że wydarzy się ponownie.

Wybielanie nazizmu wkracza do głównego nurtu radykalnej prawicy

Kiedy Boris Johnson pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych, zażartował z brytyjskich inwestorów, że chcą zrobić z libijskiej Syrty nowy Dubaj: „Wystarczy, że posprzątają trupy, i gotowe”. Kiedy objął stanowisko premiera, zdawał się wcielać swoją odczłowieczającą retorykę w czyn. Z zapisków byłego głównego doradcy rządu ds. nauki sir Patricka Vallance’a dowiadujemy się, że zdaniem Johnsona Covid to był „sposób, w jaki natura postanowiła rozprawić się ze starymi ludźmi”, którzy powinni pogodzić się ze swoim losem, „pozwolić młodym dalej żyć i budować koniunkturę”.

Przesłuchiwany przez komisję ds. pandemii Johnson zapytał: „Czemu pogrążamy gospodarkę dla tych, którzy i tak niedługo poumierają?”. Kilka osób z jego otoczenia twierdzi (choć on sam zaprzeczył), że dał się słyszeć, jak mówi „kurwa, już żadnych więcej lockdownów – niech ciała piętrzą się tysiącami pod niebo”. Po części w następstwie właśnie jego psychopatycznego poziomu niefrasobliwości i zaniedbań, na Covid zmarło ponad 200 tys. brytyjskich obywateli. A my rechoczemy do wtóru, póki nie zreflektujemy się, że to wszystko było mówione na serio.

„Zabawne” memy z piesełem i żabą Pepe, początkowo nieszkodliwe, szybko stały się narzędziem używanym do negowania nazistowskich zbrodni i ich wybielania. Wszelkie próby sprzeciwu zbywano: „Wyluzuj, miej poczucie humoru”. A potem ujrzeliśmy, jak prezydent Stanów Zjednoczonych przejął mem z żabą, a jego przyboczny, Elon Musk, nazwał swój zmasowany atak na wydatki federalne na cześć memów z Piesełem – Doge. Jestem pewien, że obaj śmiali się do rozpuku.

Odebranie prawicy monopolu na śmiech to kwestia życia i śmierci

Od wieków klauni wyrażali najgłębsze, najbardziej gorszące żądze mocarzy. Żartobliwe nawoływanie do przemocy ujawnia i ośmiela rzeczywiste pragnienia. Ludzie, którzy w ten sposób posługują się humorem, uchodzą za ekscentryków, obiekty pośmiewiska; czasem, gdy jadąc po bandzie za bardzo nabrużdżą przełożonym, dostają symbolicznie po łapach. Jednak pod pewnymi względami wyrażają oni prawdy establishmentu znacznie lepiej niż wszystkie trzeźwe, rzetelne wstępniaki redaktorów naczelnych największych gazet. Sprawdzają, czy będziemy się bronić, rozmiękczają nasze oburzenie na przemoc i kołtuństwo.

Oni nie są anomalią – są ucieleśnieniem. I to właśnie ta błazenada nas zabija.

**
George Monbiot – dziennikarz i działacz ekologiczny. Publikuje w „Guardianie”. W ubiegłym roku nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazały się jego książka Regenesis. Jak wyżywić świat, nie pożerając planety oraz napisana z Peterem Hutchinsonem Niewidzialna doktryna. Tajna historia neoliberalizmu.

Artykuł ukazał się na blogu autora. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij