Od dwóch tygodni „patrole obywatelskie” zastraszają ludzi w miastach całej Polski. Policja legitymuje, grozi paluszkiem i mówi „żeby mi to było ostatni raz”. Polityków temat w ogóle nie zajmuje. Bandyci są bezkarni i coraz odważniejsi.
„Patrol obywatelski” przeszedł przez Leszno. Wcześniej bandy „patriotów” patrolowały Gostynin, Kórnik, Śrem, Zaniemyśl i Środę Wielkopolską, zastraszając pracowników sklepów, baru z kebabem i innych mieszkańców, których wygląd im się nie spodobał.
„Patrole obywatelskie, które bronią ojczyzny i bezpieczeństwa, kiedy państwo zawodzi” – tak mówił o nich poseł na Sejm Krzysztof Mulawa. 14 września byli w Gdańsku, 19 września chodzili po Poznaniu, na sobotę 21 skrzykiwali się w Warszawie.
czytaj także
21 września byli też w Żyrardowie. Spotkali się pod kościołem Matki Bożej Pocieszenia i ruszyli do hotelu, w którym mieszkali robotnicy z Gruzji, Ukrainy i Azerbejdżanu. Wdarli się do środka, niszcząc mienie i sprzęty. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, mieszkańcy bronili się, pryskając prochem z gaśnic. Trzech siedzących na ławce Gruzinów „patrioci” pobili.
To pogrom. Ci, co jeszcze parę dni temu straszyli przemocą, użyli jej. Pojedyncze pobicia migrantów zdarzają się regularnie, ale bandy „patrolujące” miasta, w zorganizowany oddolnie sposób dopuszczające się przemocy i zniszczeń, to coś nowego. Pracownicy mieszkający w żyrardowskim hostelu wyprowadzili się.
„Ciapaty musi wiedzieć, że w Polsce powinien się bać”, „w piątki ochotnicy mają patrolować miasta i zabierać obcokrajowcom alkohol w miejscach publicznych”, „w każdym miasteczku, gdzie jest dużo kolorowych, takie patrole powinny powstawać”, „dla migrantów powinna być obowiązkowa godzina policyjna i dozór w miejscu zakwaterowania” – to pomysły na politykę migracyjną, które można znaleźć na kanale Stop Lewactwu w Polsce na X. Jak autorzy wpisów chcą te rozwiązania wprowadzać? Siłą mięśni i perswazji.
Można tam znaleźć obietnice „zabawy” w bejsbol z migrantami, filmy pokazujące przemoc, której dopuszczają się w innych krajach osoby niebiałe – w Niemczech 30 proc. obywateli ma korzenie migranckie, więc termin „ubogacacze kulturowi”, którym użytkownicy Stop Lewactwu w Polsce określają migrantów, może być nieadekwatny. Strona przekazuje też fejki o tym, że Donald Tusk ma ukrywać prawdziwe dane dotyczące ofiar powodzi, a także dotyczące klimatu i antyukraińskie (Ukraińcy mają mścić się na Polsce, przyczepiając do kukurydzy metalowe przedmioty, które psują rolnikom sprzęt).
Efekt granicy
W policji są wakaty, brakuje ponad 14 tysięcy funkcjonariuszy – to spadek po rządach PiS-u, który formację, tak jak wszystkie inne służby, przetrzebił, pozbywając się wielu profesjonalistów, którzy nie mieli ochoty znosić kolejnych Misiewiczów.
Ale do stworzenia atmosfery, która bandy nazioli tak ośmieliła, dołożył się nowy rząd. Ten, w którym pokładaliśmy nadzieje na przywrócenie praworządności.
Za PiS-u, wobec kolejnych wyroków sądów, które potwierdzały, że zarządzenie, na podstawie którego straż graniczna dopuszcza się wywózek, jest nielegalne, niepewność co do przyszłości panowała i w szeregach służb. Teraz kiedy rząd nie tylko zatwierdził wywózki, ale poszedł dużo dalej i zakwestionował nieistnienie w Polsce kary śmierci, sytuacja się zmieniła. Okazało się, że wartość życia i gotowość do jego ochrony jest różna w zależności od koloru skóry i pochodzenia etnicznego.
Korpus Kosiniaka-Kamysza (KKK) w obronie granicy z Białorusią
czytaj także
Strefa buforowa na granicy, która 10 września została przedłużona o kolejne 90 dni, ma sprawić, że w pushbackach nikt nie będzie przeszkadzał. Wywózki bezpośrednio przyczyniają się do zaginięć, ale i śmierci kolejnych osób. SG nie ma obowiązku rejestrować przekraczających granicę i w większości przypadków tego nie robi – może więc udawać, że nie wie, nie widziała – o czym pisze w raporcie Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Zaginieni szukani są niechętnie, jeszcze przed kryzysem humanitarnym na granicy poszukiwania cudzoziemców podejmowane były przez nasze służby z ociąganiem, nawet 200 dni po zgłoszeniu.
Mamy po prostu podwójne standardy i nie trzeba tęgiej głowy, żeby to pojąć. Co z tego, że rząd chce strzelać do „nielegalnych band” i do „hord Łukaszenki” – czyli niby nie do wszystkich – skoro stosuje odpowiedzialność zbiorową i nie rozpatruje oddzielnie sytuacji pojedynczych migrantów, rodzin, ofiar handlu ludźmi?
Po tym, jak NIK ogłosił wynik audytu afery wizowej, premier Tusk w tweecie skupił się nie na nadużyciach urzędników, którzy nie przestrzegali procedur, ale na pochodzeniu ludzi, którym przyznano wizy: „Kiedy polscy żołnierze i strażnicy graniczni narażali zdrowie i życie, chroniąc nas przed zorganizowaną przez Putina i Łukaszenkę falą nielegalnej migracji, rząd PiS wpuścił, także za łapówki, 366 tysięcy ludzi z Azji i Afryki. Raport NIK potwierdził nasze najgorsze podejrzenia” – napisał na X.
Bandyci połączyli kropki: jest przyzwolenie na rasizm, policja nie będzie troszczyć się o migrantów, bo przecież sama na obowiązkowych wyjazdach na granicę asystuje i pomaga przy przemocowym i bezprawnym wypychaniu ich za granicę. Migranci w Sejmie przedstawiani są jako zagrożenie. Trudno się dziwić, że „obrońcom polskości” wyszło, że jak urządzić pogrom, to właśnie teraz.