Na pierwszy rzut oka plan wygląda na szczodry gest włoskiej polityczki – ale to tylko pozory. Giorgia Meloni chce zrealizować dwa główne cele: powstrzymać migrantów przed docieraniem do granic Włoch oraz uczynić swój kraj energetycznym hubem Europy – na bazie afrykańskich złóż.
„Włochy, Europa, UE i cały świat nie mogą rozważać swojej przyszłości bez brania pod uwagę Afryki. Nasza przyszłość nieuchronnie zależy od przyszłości kontynentu afrykańskiego” – mówiła pod koniec stycznia premierka Włoch Giorgia Meloni ze skrajnie prawicowej partii Bracia Włosi. Tymi słowami rozpoczęła włosko-afrykański szczyt w Rzymie, na którym pojawili się przewodniczący unijnych instytucji i delegacje 46 państw Afryki – między innymi prezydenci Senegalu, Tunezji, Kenii, Konga i Somalii.
Podstawą współpracy między kontynentami ma być promowany przez włoski rząd tzw. plan Mattei, o którym Meloni wspominała jeszcze w ubiegłym roku na posiedzeniu ONZ. Przekonywała wtedy, że nowy projekt może „wprowadzić alternatywę dla masowej migracji”, w postaci szkolenia zawodowego w krajach pochodzenia czy legalnych ścieżek migracyjnych.
W trakcie styczniowego szczytu na plan padło więcej światła. Można było dostrzec, jak daleko posunięte są ambicje Meloni w kontekście polityki zagranicznej i migracyjnej.
Meloni we Włoszech robi postfaszystowski smród, na arenę międzynarodową wchodzi wyperfumowana
czytaj także
Plan przewiduje między innymi partnerstwo energetyczne oraz gospodarcze, a w dalszej kolejności wsparcie w sektorze rolnictwa, edukacji i zdrowia. Dzięki temu, przekonuje Meloni, młodzi Afrykańczycy nie będą musieli wyjeżdżać ze swoich krajów do Europy w poszukiwaniu pracy i godnego życia.
Premierka Włoch zamierza przekazać na ten cel 5,5 miliarda euro.
Na pierwszy rzut oka plan Mattei wygląda na szczodry gest włoskiej polityczki – ale to tylko pozory. W rzeczywistości Giorgia Meloni chce zrealizować dwa główne cele – powstrzymać ludzi przed docieraniem do granic Włoch oraz, dzięki dostępowi do afrykańskich złóż, uczynić Włochy energetycznym hubem Europy.
Wykorzystać kryzys
Giorgia Meloni objęła urząd w październiku 2022 roku i od samego początku obrała antyimigrancki kurs, jednocześnie prowadząc rozmowy z przywódcami afrykańskich państw. Jej działania popiera przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która na szczycie w Rzymie zapewniała, że plan Mattei doskonale wpisuje się w europejską strategię Global Gateway z 2021 roku, polegającą na inwestowaniu w projekty infrastrukturalne na świecie. „To nasz plan dla Afryki” – mówiła szefowa KE.
Von der Leyen podkreśliła też, jak ważne jest powstrzymanie działań przemytników na szlakach migracyjnych i rozwijanie legalnych dróg docierania do Europy. To samo mówiła we wrześniu ubiegłego roku, odwiedzając Lampedusę na zaproszenie Meloni. Władze wyspy alarmowały wtedy o kilkunastu tysiącach osób, które dopłynęły tam z Tunezji i Libii.
7 kłamstw rządu Meloni na temat imigrantów [korespondencja z Włoch]
czytaj także
Niewielka Lampedusa liczy zaledwie 6 tysięcy mieszkańców, dlatego udźwignięcie pomocy i zakwaterowania dla tak dużej liczby cudzoziemców było dużym wyzwaniem. Jednak to nie pierwszy raz, gdy wyspa mierzyła się ze wzmożoną imigracją. Lampedusa znajduje się w strategicznym miejscu na Morzu Śródziemnym – to pierwszy skrawek Europy na tzw. środkowośródziemnomorskiej trasie migracyjnej.
Meloni postanowiła wykorzystać ten moment, by podbić temat migracji. Obietnica ograniczenia liczby osób docierających do Włoch miała duży wpływ na zwycięstwo koalicji z jej partią na czele w 2022 roku. Dlatego od początku swoich rządów kryminalizowała działania organizacji pozarządowych ratujących ludzi na morzu i postulowała wprowadzenie blokady morskiej.
Finansowanie reżimów
Ursula von der Leyen ma podobne ambicje. W trakcie wizyty przedstawiła 10-punktowy plan dla Lampedusy, w którym obiecała między innymi przyspieszenie powrotu do krajów pochodzenia oraz wsparcie w relokacji do innych państw UE na zasadzie dobrowolnej solidarności.
Ostatni punkt planu to natychmiastowe wdrożenie paktu UE–Tunezja. Paktu, który 16 lipca 2023 roku zawarli Giorgia Meloni oraz premier Holandii Mark Rutte z prezydentem Tunezji Kaisem Saiedem.
Obie strony zobowiązały się do „zwalczania nielegalnej migracji w celu uniknięcia utraty ludzkich istnień”, wspierania cudzoziemców w powrocie do Tunezji oraz rozwijania legalnych ścieżek migracyjnych. Wszystko to ma się odbywać z poszanowaniem praw człowieka – w co trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę dyktatorskie zapędy prezydenta Saieda. Co więcej, organizacje prawnoczłowiecze, w tym Human Rights Watch, alarmowały, że tunezyjskie służby dopuszczają się „poważnych nadużyć wobec czarnych afrykańskich migrantów, uchodźców i osób ubiegających się o azyl”.
Na to europejscy politycy przymykają oko. Niezależnie od tego, co stanie się dalej z migrantami, są w stanie dużo zapłacić za powstrzymanie migracji do Europy. Porozumienie zobowiązuje UE do przekazania Tunezji na ten cel 105 mln euro oraz 150 mln euro wsparcia budżetowego i 900 mln euro pomocy długoterminowej.
To jednak nie pierwszy raz, gdy Europa wydaje ogromne sumy na powstrzymanie ludzi przed dotarciem na Stary Kontynent, podpisując kolejne porozumienia z afrykańskimi reżimami. Wcześniej takie umowy zawarto między innymi z Turcją, Marokiem i Libią – skazując migrantów i uchodźców na przemoc, niewolnictwo i śmierć na morzu.
Klapek, szorty, szalik na wodzie prowadziły nas do tych, którzy utonęli
czytaj także
Partnerstwo czy neokolonializm?
Na tym tle plan Mattei wydaje się bardziej przemyślany i humanitarny. Meloni podkreśliła, że w przypadku emigracji z Afryki konieczne jest zadbanie o rozwój państw w taki sposób, by dzięki możliwościom pracy i edukacji mogły zatrzymać kolejne pokolenia u siebie. W przeciwieństwie do umów, o których mowa wyżej, plan Mattei miałby zmniejszyć skalę migracji do Europy w perspektywie długofalowej, oferując społeczeństwom i ich rządom wędkę.
Co prawda, porozumienia z Libią czy Tunezją również obiecywały pomoc w rozwoju gospodarki – jednak głównym celem zawsze było wsparcie służb granicznych w przechwytywaniu migrantów. Pod tym względem, przynajmniej na pierwszy rzut oka, Mattei zapowiada nowe podejście w polityce migracyjnej Włoch.
czytaj także
Jednak zdaniem części ekspertów i ekspertek to tylko pozory. Co więcej, uważają, że projekt Meloni to tak naprawdę kolejna odsłona kolonialnych zapędów Europy, pragnącej czerpać afrykańskie surowce. Wskazuje już na to sama nazwa planu Mattei, która wzięła się od nazwiska Enrico Mattei, założyciela włoskiego koncernu energetycznego ENI, który angażował się we współpracę z krajami afrykańskimi.
„Dzięki budowie nowych rurociągów Włochy stałyby się eksporterem zarówno gazu ziemnego, jak i wodoru do krajów takich jak Niemcy i Austria, a także bramą łączącą Afrykę Północną z krajami Europy Środkowej i Północnej” – piszą eksperci z włoskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Jednym z głównych dostawców surowców energetycznych do Włoch miałaby zostać Algieria, do której Meloni podróżowała w ubiegłym roku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Algieria zastąpi w tym Rosję, która w sytuacji wojny w Ukrainie jest niepewnym i coraz droższym dostawcą.
Wyprzedzając głosy krytyki, na styczniowym szczycie szefowa włoskiego rządu zapowiedziała, że współpraca z państwami afrykańskimi musi opierać się na równości, z dala od „grabieżczych pokus” i charytatywnych działań, które „rzadko uwzględniają wyjątkowy potencjał rozwojowy” kontynentu.
Jednak przynajmniej część afrykańskich liderów podchodzi do planu sceptycznie. Przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej Moussa Faki Mahamat zwrócił na szczycie uwagę, że lepiej byłoby, gdyby przed publiczną prezentacją swojej koncepcji Włochy skonsultowały ją z partnerami.
„Nie satysfakcjonują nas obietnice, które pozostają niespełnione” – mówił, po czym dodał: „Afryki nie trzeba non stop trzymać za rękę, nie jesteśmy żebrakami. Afryka opowiada się za zmianą paradygmatu na nowy model partnerstwa, aby wytyczyć ścieżkę ku bardziej sprawiedliwemu i spójnemu światu i budować pokój poprzez przyjaźń, a nie bariery”.
Im więcej sprzedamy broni, tym więcej uchodźców stanie pod naszą granicą
czytaj także
Plan krytykuje również włoska opozycja, która podkreśla, że jego celem jest ograbienie Afryki z surowców naturalnych.
Wydaje się, że mimo zapewnień o równej współpracy dla Meloni istotniejsze było uzgodnienie planu Mattei z włoskimi firmami energetycznymi niż ze stroną afrykańską. W podróżach do Afryki od początku towarzyszył jej obecny prezes Eni, Claudio Descalzi.
– Praktycznie wszystkie firmy energetyczne, które należą lub częściowo należą do naszego państwa, są uwzględnione w planie Mattei. Były w Rzymie, kiedy premierka ten plan ogłosiła, w przeciwieństwie do afrykańskiego i włoskiego społeczeństwa obywatelskiego i włoskich organizacji pozarządowych – komentuje dla Krytyki Politycznej Brando Ricci, dziennikarz włoskiego magazynu „Nigrizia”, skupiającego się na tematach związanych z Afryką.
Co dalej?
Ricci zwraca uwagę, że większość z 5,5 miliarda euro, które ma zostać przekazane afrykańskim partnerom w ramach planu Mattei, pochodzi z włoskiego funduszu na rzecz klimatu. Czy to oznacza, że wszystkie projekty energetyczne tworzone w ramach planu będą zgodne z założeniami porozumienia paryskiego? Zdaniem Ricciego to mało prawdopodobne.
Na szczycie COP27 włoska premierka mówiła, że „musimy rozwijać energię, dywersyfikując ją w ścisłej współpracy z państwami afrykańskimi”, i przekonywała o konieczności dekarbonizacji. Nie wspomniała jednak o tym, że coraz więcej migracji – chociaż jak dotąd wewnątrz Afryki – wynika ze zmian klimatu, za które w większości odpowiadają kraje globalnej Północy. Te same, które imigrację starają się za wszelką cenę zatrzymać.
Na razie pytań o plan Mattei jest więcej niż odpowiedzi. Mija miesiąc od szczytu Włochy–Afryka, a Meloni nadal nie przedstawiła oficjalnego dokumentu. Zdaniem prof. Valerii Ferraris, ekspertki ds. migracji z Uniwersytetu w Turynie, szum wokół planu ma na celu jedynie odciągnięcie uwagi społeczeństwa od niespełnionych obietnic wyborczych, takich jak wcześniejsza emerytura czy niższe podatki.
czytaj także
– Ogólnie rzecz biorąc, umowy z krajami afrykańskimi opierają się na dostarczaniu pieniędzy i wsparcia w zamian za wyłapywanie i wyrzucanie nielegalnych migrantów. Cała reszta to tylko puste słowa, bez żadnych konkretów – uważa Ferraris.
Póki co wśród afrykańskich partnerów plan Mattei budzi mieszane uczucia. Czas pokaże, czy ambicje Meloni zostaną zrealizowane i Włochy zbudują silną pozycję w Afryce oraz ograniczą migracje do Europy. Ku radości szefowej KE i tragedii wielu tysięcy migrujących ludzi.