W Katowicach Elżbieta Witek mówiła, jakie to straszne, że na demonstracje opozycji rodzice zabierają dzieci, a matki malują im na czołach osiem gwiazdek. Jakieś pół godziny wcześniej na tej samej scenie, na której wystąpiła, zespół złożony z dzieci śpiewał hymn otwierający imprezę.
Na Marszu Miliona Serc mężczyźni przekonywali kobiety do wzięcia udziału w wyborach i mówili o nich. Czemu kobiety nie mówiły we własnym imieniu? Panowie z opozycji wciąż nie ogarniają, że nasze prawa są dziś kwestią priorytetową i zasługujemy, by zabierać głos we własnej sprawie.
No cóż, sprawdźmy, jak to robi Prawo i Sprawiedliwość. Na niedzielnej konwencji PiS w Katowicach wystąpiła Elżbieta Witek. Na poprzedniej dała mocne przemówienie o tym, że to Tusk urządzał „piekło kobiet”. Mieszała wszystko ze wszystkim, ale sprytnie wykorzystała fakt, że o prawach kobiet i o kobietach mówi się ostatnio więcej.
czytaj także
W Katowicach Witek opowiadała, jakie to straszne, że na demonstracje opozycji rodzice zabierają dzieci, a matki malują maluchom na czołach osiem gwiazdek. Serio? Gdzie pani to widziała? Jakieś pół godziny wcześniej na tej samej scenie, na której wystąpiła, zespół złożony z dzieci śpiewał hymn otwierający imprezę. A pamiętacie argumenty, że Marsz Niepodległości to marsz rodzin z dziećmi? No to jak to jest, pani Witek, można wciągać w to wszystko dzieci czy nie? A może jak PiS czy narodowcy włączają je w kampanię, to jest wychowanie obywatelskie, ale jak ktoś inny zabierze dzieciaki na marsz, to je wykorzystuje i krzywdzi?
Elżbieta Witek podzieliła się też wspomnieniem z pracy w szkole. Przyszła do niej matka i pyta, co ma robić, bo jej piętnastoletni syn już jej nie słucha, ucieka z domu, pije alkohol. Witek w Katowicach odpowiedziała, że no cóż – „dzieci wychowuje się własnym przykładem”.
„Każdy człowiek ma prawo do swoich poglądów, ale każdy człowiek ma swoją godność i ci rodzice, zamiast uczyć dyskusji na argumenty, szacunku dla drugiego człowieka, uczą te dzieci nienawiści”; „Spotkają się z odpłatą, której będą z pewnością później żałować”. Jasne, zwalcie winę na rodziców, bo przecież w pisowskiej szkole to szerzycie takie prawo do różnorodności poglądów i szacunku, że hoho. Skoro wspomniała pani o wieloletniej pracy w szkole, to musi pani wiedzieć, jakie szkoła ma znaczenie dla kształtowania świadomości i postaw młodych ludzi. Naprawdę nie widzi pani hipokryzji w opowiadaniu o uczeniu dyskusji na argumenty a tym, jak wygląda szkoła Czarnka?
czytaj także
„Jeśli wy wyzywacie ludzi, one będą robić to samo” – mówiła Witek do rodziców. Niech pani posłucha konwencji w Spodku i zastanowi się, jaki przykład PiS dał dzieciom i młodzieży.
Zostawmy dzieci, jedźmy dalej. Marszałkini odnosiła się też do słów świętych o pokoju. „Nie wojna, ale pokój. Nie ślepa rywalizacja, a współpraca”. Popieram ten przekaz. „Dziś, kiedy żyjemy w bardzo trudnych, niespokojnych, niebezpiecznych czasach, zawsze musimy wybierać pokój, bo tylko on buduje i daje perspektywy na przyszłość”. Nadal ma to sens. Marszałkini dodaje: „Mówię także o pokoju tu, wewnątrz, w naszym polskim domu. Jeśli ktoś życzy nam wewnętrznej wojny, to naprawdę bardzo źle życzy Polsce. My tego nie chcemy”.
Problem w tym, że opowiadanie dziś o pokoju i współpracy przez polityczkę partii rządzącej jest wycieraniem sobie gęby pięknymi, ważnymi hasłami.
„Chcemy dyskutować na argumenty, a nie inwektywy” – mówiła Witek w Katowicach. Tak, widzimy, jak chcecie dyskutować na argumenty w przedwyborczych debatach. Oh wait, wy w nich nawet udziału brać nie chcecie. Latami oglądaliśmy, jak dyskutujecie na argumenty w sejmie. A nie, sorry, skracaliście posłom i posłankom czas na wystąpienia, przenosiliście obrady do innej sali, olewaliście prace w komisjach. Nie warto nawet wspominać, ale jednak wspomnę, jak bardzo nie jesteście gotowi na pytania dziennikarzy, bo już dawno konferencji prasowych albo nie ma, a jak są, to konsekwentnie unikacie odpowiedzi.
Józef Maria Ruszar i jego prywatny folwark w Instytucie Literatury
czytaj także
To jeszcze nie koniec. Witek przekonywała, że „można być uczciwym w polityce”. Rodzina i znajomi w spółkach skarbu państwa, respiratory od handlarza bronią. Witek perorowała, że przyszły kryzysy, ale oni pozwolili nam przejść przez nie suchą stopą. Tylko że akurat w czasie jednego z tych największych kryzysów, który – bądźmy uczciwi – nie był winą PiS, czyli w czasie pandemii koronawirusa, w Polsce mieliśmy niezliczoną ilość nadmiarowych zgonów. Suchutką stopą, pani Witek, to myśmy jednak przez tamten kryzys nie przeszli.
„My dajemy Polakom wybór, do niczego ich nie zmuszamy”. No proszę, dobrzy państwo z PiS wybór dają. Szczególnie Polkom. Zwłaszcza po tym, jak zaostrzyli jedno z najbardziej restrykcyjnych praw do terminacji ciąży w Europie. Jaki mamy teraz wybór? Jaki ja mam wybór? Iść prywatnie do ginekologa po receptę na tabletkę dzień po, bo w publicznym systemie mogę trafić na typa czy typiarę z klauzulą sumienia? Szukać po koleżankach kontaktu do kogoś, kto mi dostarczy tabletkę poronną? A przy tym bać się, że ta osoba napyka sobie kłopotów, zaś mnie na chatę wjedzie policja gotowa zaglądać do dupy?
czytaj także
„Dziś kobiety, matki młode, mogą się poświęcić rodzinie i mogą jednocześnie pracować” – to również słowa Elżbiety Witek. A więc możemy pracować jednocześnie na dwóch etatach, domowym i zawodowym. Coś mi się wydaje, że to nie jest wybór, ale przymus ekonomiczny i społeczny. Mydli nam pani oczy, pani Witek. Gdyby pani jeszcze dodała, że PiS zbudował milion żłobków i przedszkoli, żeby te wspomniane młode matki mogły pracować. Ale nie, pani opowiada o wsparciu finansowym. Czyli znowu – możemy sobie za to zakupić na wolnym rynku usługi opiekunki. Dzięki.
Tak na marginesie pozwolę sobie wspomnieć, że młodzi ojcowie, zresztą nie tylko młodzi, też mają dzieci. Czemu wam się ciągle wydaje, że tylko matka ponosi odpowiedzialność za dziecko? Nie upudruje tego fragment wystąpienia o młodych tatusiach tulących dzieci. Matkom obowiązki i odpowiedzialność, ojcom owacje za przytulanie własnych dzieci.
„Potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa, potrzebujemy akceptacji, potrzebujemy równych szans, dobrej pracy, godnej płacy, szczęśliwej rodziny, prawa do wypoczynku, do godnego życia, do rozwoju. Tego potrzebują polskie kobiety”. Brzmi jak żywcem wyjęte z konwencji Lewicy, a to nadal Elżbieta Witek. Gdyby nie to, że wiemy, jak PiS traktuje kwestię godnej płacy nauczycielek, to może ktoś by w te farmazony uwierzył.
Nie wiem, czy kultura wytrzyma trzecią kadencję PiS [rozmowa]
czytaj także
„Nasza siła w naszej delikatności, uśmiechu, empatii” – kontynuowała Witek. Mówiła, że kobiety nie chcą się z panami ścigać. Tak szczerze, pani Witek – nie chciałaby się pani ścigać z panami w wyborach prezydenckich? Niezależnie od odpowiedzi wątpię, że owi panowie zdecydowaliby się do tego dopuścić.