Przed marszem 4 czerwca PO dostała w prezencie od PiS lex Tusk. Teraz, przed marszem 1 października – który ma być też o prawach kobiet, jak zapowiadał szef PO – jego partia dostała w prezencie ministrę, której cytaty na temat aborcji będą okraszać marszowe przemówienia.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek 8 sierpnia, że przyjął rezygnację Adama Niedzielskiego z funkcji ministra zdrowia. Za co poleciał minister? Za wywołanie kryzysu wokół problemu z receptami elektronicznymi, których – jak alarmowali lekarze – nie dało się wystawić na leki przeciwbólowe i psychotropowe.
Lekarze o problemie z ograniczeniami receptomatów mówili w mediach, minister zareagował: w swoim sobotnim tweecie ujawnił, że jeden z lekarzy, którzy wystąpili w TVN24, wystawił na siebie taką receptę. Niedzielski ujawnił dane „niepokornego” lekarza, a także informację o lekach, które sobie przepisał. Przebieg całego zamieszania zrekonstruował dla was Jakub Majmurek.
czytaj także
Jak pisze Majmurek, minister zdrowia naruszył „prawa lekarza jako pacjenta, a także zaufanie do tego, że wrażliwe dane medyczne na temat leków, które bierzemy, są bezpieczne i nie zostaną użyte przez polityków do uciszania krytykujących ich obywateli”.
Niedzielski stracił stanowisko. Nieczęsto się zdarzało, żeby minister w rządzie Mateusza Morawieckiego był dymisjonowany albo sam podawał się do dymisji – to zresztą tylko formalne rozróżnienie, bo w podmiotowe decyzje członków tego rządu mało kto wierzy.
Dlaczego więc Niedzielski musiał pożegnać się ze stanowiskiem? Premier powiedział o tym wprost: „Czas kampanii wyborczej to szczególny czas, to taki okres, w którym musimy być szczególnie wrażliwi na jakikolwiek błąd, na jedno słowo za dużo”.
Premier @MorawieckiM podczas oświadczenia dla mediów w #KPRM: Dzisiaj podczas rozmowy z panem ministrem @MZ_GOV_PL @a_niedzielski podjąłem decyzję o przyjęciu jego rezygnacji z funkcji ministra. Jednocześnie postanowiłem zaproponować tę funkcję pani poseł Katarzynie Sójce,… pic.twitter.com/ZM3MMdfsru
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 8, 2023
Oczywiście Morawiecki nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie upatrywał w innych winy za błąd podległego mu ministra. Dodał więc, że Niedzielski dopuścił do „błędu” przy okazji „obnażania kłamstw i manipulacji strony przeciwnej”.
Tuż po ogłoszeniu dymisji poznaliśmy nazwisko zastępczyni Niedzielskiego. To Katarzyna Sójka, posłanka PiS, lekarka internistka.
Premier @MorawieckiM podczas oświadczenia dla mediów w #KPRM: Jestem przekonany, że powierzenie funkcji ministra @MZ_GOV_PL pani @aK_Sojka to właściwa decyzja, ponieważ jest ona bardzo dobrze przygotowana do tej roli – lekarka, internistka z doświadczeniem.
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) August 8, 2023
Jak zwykle, kiedy ministrem zostaje osoba szerzej nieznana, zaczęło się googlowanie. Przebojem stał się od razu fragment rozmowy z Polsatu z czerwca. Mówiono o aborcji, śmierciach kobiet w szpitalach.
Katarzyna Sójka tłumaczyła wtedy: „Wyrok Trybunału kompletnie nie zmienił postępowania co do aborcji u kobiet ciężarnych i w okresie okołoporodowym. Wniosek do TK ani wyrok w ogóle nie dotyczył aborcji w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia. To jest bardzo nieuczciwa i kłamliwa sytuacja, kiedy opozycja i kobiety z opozycji bezczelnie wykorzystują fakt tego, że kobiety dzisiaj w Polsce wierzą im, że coś się zmieniło. Nic się nie zmieniło. Tak samo w 2020 roku, w 2015 roku i w 2008 roku, takie samo było podejście do aborcji w sytuacji zagrożenia”.
Cóż, kobiety nie tyle uwierzyły, że coś się zmieniło, ale przekonały się o tym osobiście. Tragedie kobiet, które były w ciąży i zmarły, bo nie otrzymały na czas pomocy ze względu na strach przed decyzją o przeprowadzeniu aborcji, dotarły do mediów. Coraz więcej zaczęłyśmy się dowiadywać o okolicznościach tych tragedii i dlatego kobiety nie bardzo wierzą w zapewnienia, jakie słyszały wtedy w Polsacie od Katarzyny Sójki, kiedy mówiła: „Drogie Polki, dzisiaj żadna Polka nie jest zagrożona sytuacją, o której mówi opozycja.”
Posłanka obozu rządowego znów, jak zdarta płyta, powtarza przekaz dnia: wszystkiemu winna opozycja. Akurat w sprawie aborcji opozycja (wyłączając Lewicę) nigdy nie pchała się do mówienia o zagrożeniach dla kobiet, dla ich życia i zdrowia. To najpierw wielkie protesty, a potem doniesienia o kobietach umierających w szpitalach ośmieliły jej polityków.
Sójka w tej samej rozmowie wypowiedziała słowa, które dziś są jej najpopularniejszą medialną wypowiedzią: „Kobiety niestety umierały, umierają i umierać będą, bo to się zdarza. Błędy lekarskie niestety były, są i będą, bo też niestety się zdarza. Kobiety ciężarne umierały w tym roku, w tamtym roku, ale też umierały w 2010 roku, w 2008 roku. GUS podaje, że w 2008 umarło 19 kobiet w ciąży. W ubiegłym roku było to siedem kobiet”.
Pierwsze zdanie zacytował Donald Tusk na spotkaniu z wyborcami, jakie odbywało się tuż po ogłoszeniu decyzji premiera o wybraniu nowej ministry zdrowia. Sójka od razu zareagowała. Na Iksie, czyli Twitterze.
Panie @donaldtusk po co Panu te manipulacje wyciętymi z kontekstu słowami? To Pan bezpardonowo wykorzystuje tragedie kobiet do swojej kampanii wyborczej. Nie jest to postawa godna mężczyzny.
#DobroPacjentów zamiast politycznej nienawiści.
#DobroPacjentów zamiast uderzania w…
— Katarzyna Sójka (@aK_Sojka) August 8, 2023
Katarzyna Sójka nie będzie miała wiele czasu na jakiekolwiek poważniejsze działania w Ministerstwie Zdrowia. Do wyborów zostało niewiele ponad 60 dni. Rząd skupi się w tym czasie nie na rządzeniu, ale na kampanii wyborczej. Nominacja ta nie ma więc żadnego znaczenia merytorycznego. Wszystko wskazuje na to, że wybrano lekarkę, żeby uspokoić wkurzone środowisko lekarskie. Lojalną polityczkę obozu władzy, która gdy dostanie przekaz dnia, to go powtórzy.
Jeśli ktoś się powinien niepokoić, to raczej PiS. Niedzielski poleciał za tweeta. Jego następczyni pierwszego dnia pobiegła tweetować. Politycy, którzy za dużo tweetują, często wpadają w tarapaty, bo zawsze coś się im wymsknie, napiszą słowo za dużo, a w internecie nic nie ginie.
czytaj także
Druga rzecz, której mogli nie przewidzieć w obozie władzy, to to, że wypowiedzi Katarzyny Sójki o kobietach i aborcji będą teraz krążyć w sieci i staną się wizytówkami nowej ministry. Przed marszem 4 czerwca PO dostała w prezencie od PiS lex Tusk, teraz, przed marszem 1 października – który ma być też o prawach kobiet, jak zapowiadał Donald Tusk – PO dostało w prezencie ministrę, z której cytaty będą okraszać marszowe przemówienia. Wypada tylko podziękować Mateuszowi Morawieckiemu za ten podarunek.