Często słyszę od kobiet w sporcie „nie umiem”, ale jeśli niczego nie robisz, sytuacja się nie zmieni – mówi Ewa Szmitka, inicjatorka projektów w kobiecym sporcie. Najbliższe już w sobotę w Poznaniu. Wśród prowadzących selekcjonerka reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Joanna Wiśniowska: Kobiety w sporcie ciągle natrafiają na bariery i trudności?
Ewa Szmitka: Owszem, i dzieje się tak, mimo że sport w naszym społeczeństwie funkcjonuje od tak dawna. Sportsmenka to wciąż inna kategoria niż sportowiec. Jeszcze rzadziej spotyka się trenerki, a najgorzej jest z prezeskami – to już w Polsce zjawisko marginalne.
Jakie są te przeszkody?
Często zależy to od dyscypliny, ale jest jedna trudność wspólna dla wszystkich. Gdy chłopiec mówi, że chce zostać sportowcem, zyskuje aplauz rodziców i otoczenia. Z dziewczynkami bywa różnie. Najczęściej słyszą, że mogą sobie pograć w tego kosza czy pobiegać, ale koniec końców muszą mieć „normalny” zawód, żeby mieć „normalne” życie. Dziewczęca pasja nie jest postrzegana jako pomysł na życie.
Inną z barier jest praca opiekuńcza kobiet. Większość zawodniczek nie wraca do sportu po urodzeniu dziecka, wypadają na kilka miesięcy z gry, a potem jeszcze pozostaje kwestia opieki nad dzieckiem. Lewandowskiego nikt nie pyta, jak łączy karierę z byciem ojcem. Kto siedzi z dziećmi, gdy on tyle wyjeżdża.
A co z kobietami starszymi wiekiem?
Mają odchowane dzieci, więc teoretycznie mogłyby zająć się swoimi pasjami, ale wtedy przychodzi moment, że muszą opiekować się rodzicami i teściami. Pamiętam, jak wstrząsnęło mną zdanie ministry Rafalskiej, gdy była dyskusja o obniżeniu wieku emerytalnego. Powiedziała wówczas, że musimy z powrotem obniżyć wiek emerytalny kobiet, żeby uwolnić kapitał opiekuńczy dla rodziny. Wstrząsające.
Wszyscy wiedzą o tych barierach i trudnościach, które spotykają kobiety w sporcie?
To wiedza, którą mają kobiety zajmujące się sportem, mężczyźni raczej tego nie zauważają. Ja też, mając sprawne ciało, nie dostrzegam barier architektonicznych, z którymi stykają się osoby z niepełnosprawnościami. Nie powiem, że wśród mężczyzn świadomość jest zerowa, bo skrzywdziłabym wielu, którzy wspierają sport kobiet. Ale mogę postawić tezę, że wiedza mężczyzn dotycząca barier, na jakie natrafiają kobiety w sporcie, jest niewielka.
czytaj także
Co w takim razie trzeba zmienić?
Najpierw trzeba pokonać bariery we własnych głowach. Dobrym rozwiązaniem jest wzorowanie się na innych kobietach, które odnoszą sukcesy w sporcie, czy to na pozycji prezeski, trenerki, czy fizjoterapeutki. Im więcej jest takich kobiet, tym większa szansa, że inna powie: „Ej, ona potrafi, więc może ja też będę umiała to zrobić”.
Często słyszysz „nie umiem”?
Często słyszę od dziewczyn, które grają na poziomie amatorskim, że w ich klubach nie ma pieniędzy na sekcję kobiecą, że grają w strojach po chłopakach, że nikt o nie nie dba. Pytam wtedy, kto je reprezentuje w klubie, i słyszę, że czasem trener chodzi na jakieś zebrania. A przecież kluby najczęściej działają jako stowarzyszenia, więc one mogą brać udział w wyborach do zarządu. Trzeba być w zarządzie, żeby dbać o swoje interesy. Nie można czekać, aż ktoś inny się o nie zatroszczy. Jak mawia Hillary Clinton: „Jeśli nie siedzisz przy stole, to jesteś w menu”.
I wtedy właśnie słyszę, że nie potrafią, że one w sumie to chcą tylko kopać piłkę. Okej, w takim razie niech nie płaczą, że niczego nie mają. Jeśli niczego nie robisz, sytuacja się nie zmieni.
Jesteś zaniepokojona takim podejściem kobiet?
Tak, to nie zwiastuje zmian. Ale często wynika to z braku pewności siebie, dziewczyny boją się, że ktoś na spotkaniu zada im pytanie, na które nie będą znały odpowiedzi, a potem wszyscy będą się z nich śmiali. A przecież trzeba dać sobie prawo do tego, że się czegoś nie wie. Wystarczy odpowiedzieć: „Słuchajcie, nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale zorientuję się w temacie i wrócę z odpowiedzią”.
Piłkarka, która walczy o lepszy świat. Poznajcie Megan Rapinoe
czytaj także
Kobiety muszą bardziej się wykazywać?
Na każdym polu musimy udowadniać, że się znamy. Na mnie też patrzono podejrzliwie, gdy zostałam sekretarzem zarządu w klubie Zawisza Rzgów. 70 lat tradycji, a tu nagle w ciele zarządczym pojawia się kobieta. Musiałam udowodnić, że wiem, o czym mówię. Teraz chłopaki często do mnie piszą z prośbą o rozwiązanie jakiegoś problemu. Ale żeby wiedzieć, trzeba się edukować, to taki long live learning, niezwykle istotny w rozwoju. Sama przez pierwsze pięć lat swojego zaangażowania w sport nie robiłam nic innego niż ciągła jazda po kursach i szkoleniach.
Dlatego stworzyłaś cykl szkoleń Gram, trenuję, zarządzam, sędziuję?
Tak. Półtora roku temu doszłyśmy z dziewczynami z klubu KS Kontra do wniosku, że stan zaangażowania naszych koleżanek zatrważa nas i zależy nam, żeby to zmienić. Wymyśliłyśmy, że będziemy szkolić na różnych płaszczyznach – jeśli chodzi o samo zarządzanie klubem, pozyskiwanie środków finansowych na działania sportowe czy inicjowanie akcji społecznych związanych z aktywnością.
W tych szkoleniach mogą brać udział mężczyźni?
Oczywiście, wszystkich nas łączy sport. Ale zasada jest taka, że szkolenia prowadzą kobiety. Chcemy pokazać, że panie mogą być ekspertkami, że mają dużo mądrych, ważnych i potrzebnych rzeczy do przekazania, że warto się od nich uczyć.
Kto prowadzi szkolenia?
Na przykład Maja Rutkowska, która będzie mówiła o połączeniu sportu i biznesu, jest współwłaścicielką Lecha Poznań, który został naszym partnerem, dzięki czemu Gram, trenuję, zarządzam, sędziuję odbędzie się na stadionie Kolejarza. Sama wezmę udział w tym szkoleniu. Będzie też Agnieszka Kosmala, fizjoterapeutka pracująca dla Polskiego Związku Piłki Nożnej i Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Do udziału w bezpłatnych szkoleniach zapraszamy osoby, które działają lub dopiero zamierzają działać w sporcie, zarówno w wymiarze zawodniczym, jak i zarządczym, sędziowskim czy trenerskim. Chcemy pokazać, że kobiety wcale nie muszą odchodzić ze sportu, każda znajdzie kawałek dla siebie, taki, który najbardziej odpowiada jej potrzebom, oczekiwaniom i predyspozycjom.
Pierwsza, ale nie ostatnia. Kobieta wreszcie poprowadziła męski zespół w NBA
czytaj także
A jak to się stało, że wśród prowadzących jest Nina Patalon, selekcjonerka reprezentacji kobiet w piłce nożnej?
Poznałam Ninę kilka lat temu na jednym ze szkoleń. Potem okazało się, że mamy wspólnych znajomych, dlatego kiedy robiłam turniej w Łodzi, napisałam, czy mogłaby przyjechać. Przyjechała. To osoba, która robi wszystko, żeby promować kobiecy futbol. Ale jej obecność na Gram, trenuję, zarządzam, sędziuję to doskonały przykład, że sport amatorski i profesjonalny mogą koegzystować, wzajemnie wspierać się i z siebie czerpać. To rzadko zdarza się w piłce męskiej. Topowi zawodnicy czy trenerzy mają status gwiazd, a gwiazdy rzadko spadają.
*
Gram, trenuję, zarządzam, sędziuję – konferencja szkoleniowa dla działających w sporcie odbędzie się w sobotę 26 czerwca na Stadionie Miejskim w Poznaniu (stadion Lecha Poznań). Udział w konferencji jest bezpłatny, ale wymaga wcześniejszego zapisania się na wybrane szkolenie.
Szczegółowe informacje znajdują się na stronie wydarzenia na Facebooku.
**
Ewa Szmitka – absolwentka socjologii na Uniwersytecie Łódzkim, trenerka z licencją grassroots C w IV ligowej Zawiszy Rzgów, druga trenerka Reprezentacji Polski Kobiet w walking futbolu. Absolwentka Szkoły Trenerów Wszechnicy Uniwersytetu Jagiellońskiego. Inicjatorka i realizatorka projektu Kobiety na Boiska i wielu innych inicjatyw sportowych.