Kraj

Kolejna ofiara postrzału na granicy. Kto pociągnął za spust?

Jakim cudem strzelanie do migrantów ma przeciwdziałać wpuszczaniu ich do kraju, skoro w sytuacji zranienia osoby przebywającej po drugiej stronie zapory granicznej służby, udzielając jej pomocy, wiozą ją do polskiego szpitala?

Zaledwie kilka dni po tym, jak rząd wprowadził czasowy zakaz przebywania na odcinku polsko-białoruskiej granicy, doszło do tragedii. Pochodząca z Iranu kobieta została postrzelona w oko. Przez kogo? Tego najpewniej prędko się nie dowiemy.

„W kierunku polskiej granicy zmierzają duże, zorganizowane grupy chuliganów, osiłków, którzy są szkoleni, jak ugodzić polskiego żołnierza czy oficera straży granicznej” – mówił niedawno minister Radosław Sikorski, przekonując Polki i Polaków, że to właśnie mężczyźni szkoleni przez Rosjan stanowią największe zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa.

Murem za mundurem? Nie tak zostałem wychowany

Aby temu przeciwdziałać, polski rząd wydał rozporządzenie w sprawie wprowadzenia czasowego (90-dniowego) zakazu przebywania na określonym obszarze w strefie nadgranicznej przyległej do granicy państwowej z Republiką Białorusi.

Mowa o odcinku 60,67 km, położonym w zasięgu terytorialnym Placówek Straży Granicznej w Narewce, Białowieży, Dubiczach Cerkiewnych oraz Czeremsze. Nie minęły trzy dni, a w strefie doszło do incydentu z użyciem broni. Strzał oddany przez nieznanego sprawcę trafił jednak nie w namaszczonego przez Rosjan osiłka, a w 35-letnią kobietę z Iranu, która szukała schronienia w Polsce i złożyła już wniosek o azyl.

„W Iranie pracowała jako księgowa. Zdecydowała się opuścić rodzinny kraj, ponieważ ze względów religijnych groziło jej tam niebezpieczeństwo” – podało stowarzyszenie Egala, będące częścią Grupy Granica.

Słuchaj podcastu autorki tekstu:

Spreaker
Apple Podcasts

„Jej droga była bardzo trudna. W lesie na pograniczu, gdzie spędziła kilka tygodni, była zupełnie sama. Doświadczyła przemocy” – czytamy dalej w komunikacie. O komentarz poprosiliśmy przedstawicielkę stowarzyszenia, Dominikę Ożyńską, która jest w kontakcie z Iranką:

– Fakty są takie, że do szpitala w Hajnówce trafiła postrzelona kobieta. Znajduje się w złym stanie fizycznym i psychicznym. O zdarzeniu poinformowaliśmy na podstawie tego, co usłyszałyśmy bezpośrednio od niej. Poszkodowana deklaruje, że strzał padł od strony polskiej. Po tym, jak zaczęła krzyczeć z bólu i prosić o pomoc, co uczyniły także inne osoby migranckie znajdujące się w okolicy, dwie zamaskowane osoby w mundurach odpowiedziały na apel i korzystając z jednej z bramek serwisowych, zabrały ją na zachodnią stronę płotu, a następnie przetransportowały do szpitala.

Oświadczenie w tej sprawie mediom przekazała już Katarzyna Zdanowicz z podlaskiej straży granicznej. „6 czerwca 2024 r. około godziny 15 funkcjonariusze z placówki Straży Granicznej w Dubiczach Cerkiewnych otrzymali informację, że przy granicy znajduje się kobieta z urazem oka. Wysłany na miejsce patrol Straży Granicznej zdecydował o natychmiastowym wezwaniu karetki pogotowia do cudzoziemki” [pisownia oryginalna] – wyjaśniła, zapewniając jednocześnie, że w ostatnich dniach w kierunku osób przy granicy polsko-białoruskiej, tym bardziej znajdujących się po stronie białoruskiej, nie użyto broni.

Sprawę będą wyjaśniać polskie służby. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć – na miejscu pracują policja i prokuratura, a ryzyko utraty wzroku przez poszkodowaną ma być na szczęście nieco mniejsze, niż początkowo mogło się wydawać, ponieważ strzał trafił nie bezpośrednio w jej oko, a tuż nad nim. Lekarze zajmujący się pacjentką mieli wyłowić z rany śrut, którym nie posługują się polskie służby lub robią to rzadko. A przynajmniej tak deklarują.

Czy to oznacza, że strzał mógł paść na przykład ze strony białoruskiej? Panika polskiego rządu wokół granicy, incydenty z udziałem żołnierzy i innych funkcjonariuszy stanowią świetny pretekst dla Łukaszenki do stosowania takich działań. Wiemy jednak, że w kierunku niestwarzających zagrożenia migrantów Polacy oddawali już strzały, a premier Donald Tusk – co na naszych łamach podkreślał już Łukasz Łachecki – od dłuższego czasu, zwłaszcza przed eurowyborami, gra nacjonalistycznymi kartami politycznymi, wzmagając poczucie zagrożenia w społeczeństwie.

Tusk wiedział

Paradoksalnie można się zastanawiać, jak działa ta logika. To znaczy – jakim cudem strzelanie do migrantów ma przeciwdziałać wpuszczaniu ich do kraju, skoro w sytuacji zranienia osoby przebywającej po drugiej stronie zapory granicznej, służby, udzielając jej pomocy, wiozą ją do polskiego szpitala? Znaków zapytania jest więcej i będzie ich przybywać, bo dostęp do granicy został utrudniony tak, jakby władza miała coś do ukrycia.

– Jako organizacja humanitarna wskazywałyśmy od samego początku, że wprowadzenie po raz kolejny strefy objętej zakazem przebywania uniemożliwi między innymi monitorowanie sytuacji na granicy przez niezależnych obserwatorów, w tym niezależne media czy właśnie podmioty takie, jak nasz – mówi nam Dominika Ożyńska, dodając, że od czwartku 13 czerwca tego roku ani Egala, ani inne organizacje nie mają bezpośredniego dostępu do płotu. A to sprawia, że w takim przypadku, jak ten dotyczący kobiety z Iranu, nie ma innych świadków zdarzenia niż osoby migranckie i straż graniczna.

– Mam nadzieję, że odpowiednie służby zajmą się wyjaśnieniem tej sytuacji i ustalą, w jaki sposób kobieta została zraniona. Powinniśmy także dowiedzieć się, od kogo straż graniczna otrzymała powiadomienie o tym, co się wydarzyło, i dlaczego zdecydowała się akurat tej kobiecie pomóc. To, rzecz jasna, bardzo ważne, że takiej pomocy udzielono. Jednak Egala, Grupa Granica i Fundacja Ocalenie od miesięcy wielokrotnie informowały o innych osobach w bardzo ciężkim stanie, ale nie we wszystkich przypadkach straż graniczna zareagowała humanitarnie – dodaje nasza rozmówczyni.

Leder: Naprawdę tak być musi?!

Od Ożyńskiej wiemy także, że 35-latka z Iranu podpisała deklarację woli ubiegania się o ochronę międzynarodową oraz pełnomocnictwo na jedną z pracownic Egali.

– Została też skierowana do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która będzie ją wspierała w tym wniosku. No ale oczywiście taki wniosek o ochronę muszą przyjąć odpowiednie służby i straż graniczna – podsumowuje przedstawicielka stowarzyszenia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij