Między melancholią oporu a furią doomscrollingu
W „Jednej bitwie po drugiej” Paula Thomasa Andersona aktywiści uwalniają migrantów, w „Eddington” Ariego Astera radykalizują się nastolatki. Oba filmy mówią coś ważnego o współczesnym świecie.
W „Jednej bitwie po drugiej” Paula Thomasa Andersona aktywiści uwalniają migrantów, w „Eddington” Ariego Astera radykalizują się nastolatki. Oba filmy mówią coś ważnego o współczesnym świecie.
Miłość przestała być projektem społecznym, a stała się jednym z wielu wyborów. Młode kobiety odkrywają, że niezależność bywa bardziej satysfakcjonująca niż związek.
W tym filmie fascynuje mnie zupełnie przebrzmiała wizja męskości, którą reżyser od lat realizuje z właściwą sobie dziaderską konsekwencją.
On twierdzi, że jest niezrównoważona psychicznie, histeryzuje, ona jest coraz bardziej „nierównoważona”. Wszyscy to widzą – sympatyczny mężczyzna, urocze dziecko i ona, wariatka, zawsze skwaszona jędza. Jak się ta bajka kończy?
Krakowskie sacrum zaprzęgnięte do opowieści o poważnych i współczesnych sprawach budziło kontrowersje – opowiadają kuratorki wystawy „Czarny karnawał”.
Bez poparcia religijnie motywowanego elektoratu prawica w Polsce miałby duży problem z wygraniem jakichkolwiek wyborów.
Wyścig w kosmos był kiedyś wehikułem Oświecenia i równości. Dziś to raczej scena dla miliarderów. Co poszło nie tak – i gdzie zgubiliśmy język postępu?
Gdy wyszedł pierwszy zwiastun „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, znajomy dziennikarz napisał mi: „Stary, po «Placu zabaw» kręcisz slasher z Wieniawą? Pojebało cię?”
W sierpniu przez media przeszła fala oburzenia po tym, jak w Gambii w wyniku okaleczenia narządów płciowych zmarła miesięczna dziewczynka. Dlaczego kolejne zakazy nie radzą sobie z tą okrutną praktyką?
Instytucje kultury stają się narzędziem politycznej gry – z każdą zmianą władzy zmieniają się dyrektorzy i priorytety.