Jak miliarderzy ukradli nam postęp
Podobno żyjemy w erze wielkich innowacji. Jednak wynalazki Jeffów Bezosów i Elonów Musków tego świata do złudzenia przypominają XIX-wieczny kapitalizm.
Widoczna i niewidoczna, opłacana godnie, źle albo wcale.
Podobno żyjemy w erze wielkich innowacji. Jednak wynalazki Jeffów Bezosów i Elonów Musków tego świata do złudzenia przypominają XIX-wieczny kapitalizm.
Gdy polityka fiskalna utrzymuje popyt łączny na wysokim poziomie, wtedy firmy konkurują o pracowników, a nie odwrotnie, i bezrobocie może pozostawać niskie.
Czasami, kiedy nie jestem aż tak wkurzona na z roku na rok coraz bardziej „moich” Amerykanów, jest mi ich strasznie żal.
W samorządach 500+ obsługuje 12 tys. urzędników. W ZUS-ie, który od stycznia przejmuje realizację programu, ma ich wystarczyć kilkudziesięciu. Tak przynajmniej mówi jego prezeska. Pracownicy w to nie wierzą.
W prekarnym świecie często nie ma czegoś takiego jak wypłata na koniec miesiąca. Są małe strumyczki dochodów, którymi należy nauczyć się zarządzać.
Prześledziłam prasę z ostatnich 30 lat, żeby zobaczyć, jak zarażaliśmy się marzeniem o sukcesie od początku transformacji.
Po tych osobach, które pracują jako szwaczki dłużej, widać, że są inne – stłamszone, zastraszone. To są kobiety, na które się cały czas krzyczy i grozi im zwolnieniami. U nas kilka miało z tego powodu depresję.
Kiedy ktoś zarzuca pracownikom lenistwo i roszczeniowość, broni jedynie interesu rentierów, którzy pracować nie muszą i nie chcą.
Związkowcy szli jak burza – zimą zawiązali komisję, latem weszli w spór zbiorowy, jesienią wywalczyli podwyżki i poprawę warunków zatrudnienia. Załodze Jeremiasa odwagi dodał sukces strajku w Parocu.
Politycy wyszli z założenia, że nadal będziemy robić to, co do nas należy, bo zawsze tak było. Bo mieliśmy nadzieję na przyszłość. Ta nadzieja właśnie zgasła.