Chłopaki nie płaczą: ukryta prawda o przemocy seksualnej wobec żołnierzy

Wojskowa kultura przemocy rodzi się w ceremoniach inicjacyjnych połączonych z aktami poniżania i napaści seksualnych.
Sian Norris
Rawpixel.com, domena publiczna

Wojsko jest po to, by zabijać ludzi. Żołnierze muszą wiedzieć, jak przetrwać przesłuchanie i niewolę. A gwałt to proces odczłowieczający, dlatego niektórzy idioci uważają, że w ten sposób człowiek może stać się silniejszy.

David nie wie, jak nazywał się mężczyzna, który go zgwałcił.

– Byłem w pralni, miałem na sobie biały T-shirt, białe szorty i białe trampki – wspomina w rozmowie z magazynem openDemocracy, opisując napaść, której ofiarą padł jako 19-letni steward Królewskiej Marynarki Wojennej. – Usłyszałem, jak drzwi otwierają się i zamykają z głośnym hukiem, jakiś mężczyzna wrzasnął moje imię. Stanąłem na baczność, nie odezwałem się ani słowem. Można było odzywać się tylko na pytanie. Wiedziałem, że tamten zaszedł mnie od tyłu i nagle poczułem brutalny cios w głowę. Zaczął mnie okładać po głowie, nazywał mnie pizdą. Z bólu dostałem mdłości, miałem pierwsze oznaki wstrząśnienia mózgu. Wtedy tamten krzyknął, że jeśli chcę, żeby przestał mnie bić, to musi mi stanąć.

Ów mężczyzna, strażnik w areszcie, do którego David trafił po zastosowaniu wobec niego środków dyscyplinarnych, kazał mu ściągnąć szorty i bieliznę i dotknąć palców u stóp.

– Słyszałem, jak splunął. Na mnie albo na swoją dłoń. A potem mnie zgwałcił. Nie wiem nawet, jak wyglądał, nie znam jego twarzy. Pamiętam tylko jego buty i że miał spodnie numer pięć.

Kobiety w mundurach mają dość

W openDemocracy już wcześniej opisywaliśmy molestowanie i wykorzystywanie seksualne kobiet, którym odmówiono prawa dochodzenia sprawiedliwości. Ujawniliśmy historie gwałconych w armii żołnierek, których szanse na to, by doczekać się skazania domniemanego sprawcy przez sąd wojskowy są znacznie mniejsze niż w sądach cywilnych. Opisaliśmy historię Jane z Królewskiej Marynarki Wojennej, która wielokrotnie padła ofiarą przemocy seksualnej ze strony innych żołnierzy.

Niewiele jednak mówi się o silnie stygmatyzowanej przemocy seksualnej w wojsku wobec mężczyzn. David przyznał, że głęboko przejmował się mizoginią w armii.

– Ale o mężczyznach w ogóle się nie mówiło – stwierdził. – Codziennie przeglądałem gazety w nadziei, że ktoś opowie wreszcie o tym, co spotyka facetów.

Po czym pochylił się ku mnie, dodając głosem więznącym w gardle i ze łzami w oczach: – Obiecaj mi, że to zrobisz. Obiecaj, że opowiesz tę historię.

Ukryta przemoc

Brytyjska armia ma własny system wymiaru sprawiedliwości. Marynarka, wojska lądowe i siły powietrzne utrzymują specjalną policję, która prowadzi śledztwa w sprawie przestępstw typowych dla wojska, takich jak dezercje, a także innych poważnych przestępstw, na przykład gwałtów i napaści na tle seksualnym, popełnianych przez mundurowych. Ofiary przestępstw seksualnych same decydują, czy zgłoszą napaść policji wojskowej czy cywilnej.

By dowiedzieć się czegoś o skali przemocy seksualnej wobec mężczyzn w wojsku, przestudiowaliśmy dane z brytyjskiej policji i sądów wojskowych, zapoznaliśmy się z dostępnymi zeznaniami i raportami, skierowaliśmy szereg wniosków o udzielenie informacji z rejestrów publicznych, rozmawialiśmy z ofiarami i weteranami i przejrzeliśmy dziesiątki postów na forach internetowych.,

Ustaliliśmy, że od 2015 roku trzy wojskowe służby policyjne badały 304 zarzuty „niedawnych” przestępstw seksualnych, w których ofiarą był mężczyzna. W 12 przypadkach chodziło o gwałt; większość zgłoszeń dotyczyła napaści seksualnej. Wśród zgłaszanych przestępstw pojawił się również ekshibicjonizm i podglądanie. Przeprowadzono 1423 dochodzenia, w których domniemaną ofiarą była kobieta i 46, w których płeć ofiary oznaczono jako „nieznaną”.

Przeanalizowaliśmy również dane z sądów wojskowych, by lepiej zrozumieć zgłoszenia przestępstw „dawnych”, obejmujących przypadki, które usunięto lub przekwalifikowano wraz z przyjęciem Ustawy o przestępstwach seksualnych w 2003 roku. Od maja 2015 do czerwca 2024 roku w sądach wojskowych pięciu mężczyznom postawiono 11 zarzutów odbywania stosunków innych niż waginalne, dwa zarzuty usiłowania odbycia takich stosunków –przekwalifikowane następnie w 2003 roku na gwałt, z czego jeden oskarżony usłyszał wyrok skazujący.

Przedstawiciele Ministerstwa Obrony w rozmowie z openDemocracy przekonywali, że wojsko traktuje wszelkie zarzuty gwałtu lub napaści seksualnej bardzo poważnie oraz że każde zgłoszenie, nawet dotyczące dawniejszych zdarzeń, jest szczegółowo wyjaśnianie.

Stwierdzili ponadto, że wojsko wdrożyło szereg reform, w tym politykę zerowej tolerancji wobec niedopuszczalnych zachowań seksualnych, wprowadzoną w 2022 roku w reakcji na raport komisji parlamentarnej badającej traktowanie kobiet w siłach zbrojnych. Zgodnie z tą polityką zakazano niedopuszczalnych zachowań takich jak obnażanie się w miejscach publicznych czy seks transakcyjny, a sprawcom grozi wydalenie ze służby. Ponadto brytyjskie Ministerstwo Obrony utworzyło Biuro Ochrony Świadków i Ofiar (Victim Witness Care Unit) i Wojskowy Wydział Śledczy (Defence Serious Crime Unit), które działają od grudnia 2022 roku.

Jednak we wcześniejszym śledztwie dziennikarskim wykryliśmy luki w stosowaniu polityki zerowej tolerancji. Pomimo licznych zgłoszeń nie stwierdzono na przykład, by ktokolwiek w służbie czynnej dopuścił się wykorzystywania seksualnego albo innego nadużycia o charakterze seksualnym.

Lewica musi odrzucić pobór – albo nie będzie jej wcale [polemika]

Na podstawie informacji z rejestrów publicznych ustaliliśmy ponadto, że od 2019 roku w następstwie zgłoszenia przypadków wykorzystywania lub napaści seksualnej 82 mężczyzn otrzymało odszkodowanie – ofiarom przysługuje prawo wystąpienia o nie do Ministerstwa Obrony .

Tego rodzaju dane to najprawdopodobniej tylko wierzchołek góry lodowej, jak twierdzi były żołnierz Tony Wright, pracownik opieki społecznej, założyciel organizacji charytatywnych Forward Assist i Salute Her. Jego organizacje pomogły Davidowi i dziesiątkom innych, którzy doświadczyli traumy seksualnej w wojsku.

– W 2021 roku napisałem artykuł poświęcony mężczyznom, którzy doświadczyli w wojsku wykorzystywania seksualnego – wspomina Wright. – Spośród mężczyzn, z którymi rozmawialiśmy, tylko jedna czwarta zgłosiła przestępstwo tuż po zdarzeniu.

Odsetek ofiar zgłaszających przypadki przestępstw o charakterze seksualnym w armii i poza armią jest niski dla obu płci, jednak mężczyźni zgłaszają się na policję jeszcze rzadziej niż kobiety.

– Istnieje cały szereg problemów, które sprawiają, że zwłaszcza mężczyźni nie zgłaszają tych przestępstw. Wielu z nich tkwi w konkretnych przekonaniach na temat tego, co oznacza bycie mężczyzną, co to jest męskość. Mężczyźni nie chcą o tym rozmawiać – wyjaśnia Wright. – Myślą sobie: Jestem dużym, silnym facetem, dlaczego się nie broniłem? Zastanawiają się nad własną seksualnością: czy to oznacza, że jestem gejem? Do tego często są przekonani, że nikt im nie uwierzy, bo rzeczywiście mężczyznom się nie wierzy.

Szacuje się, że tylko co piąta ofiara przestępstw o charakterze seksualnym płci męskiej w ogóle zgłasza się na policję. Oznaczałoby to, że od 2015 roku ofiarą przemocy seksualnej mogło paść nawet 1,5 tys. mężczyzn.

– Amerykańskie dane sugerują, że mniej niż jeden na 50 mężczyzn w wojsku pada ofiarą wykorzystywania seksualnego – zauważa Wright. – Mając na względzie, że 89 proc. personelu w brytyjskiej armii to mężczyźni, statystycznie mężczyzn, którzy padają ofiarą przemocy seksualnej w wojsku może być więcej niż kobiet. Wydaje mi się, że armia świadomie przymyka na to oczy.

System kontroli

David miał wojsko we krwi. Jego ojciec nosił mundur, walczył podczas drugiej wojny światowej. – Był pionierem w wykorzystaniu sonarów – David opowiada z dumą.

Dorastał, słuchając opowieści ojca o służbie, dlatego wiedział, że w przyszłości zwiąże się z marynarką. – Nie mogłem się doczekać, żeby się zaciągnąć. Nigdy nie byłem bardziej dumny niż w dniu, kiedy przyjęli mnie do służby.

Lubiany, pracowity David doskonale nadawał się do życia w marynarce. Nie miał inklinacji naukowych, za to doskonale czuł się w służbie, gdzie liczył się świat fizyczny, pod gołym niebem.

– Przyłożyłem się do tego. Zaliczyłem wszystkie kursy śpiewająco i chciałem dołączyć do sił powietrznych – wspomina. Najbardziej pragnął jednak zostać nurkiem marynarki wojennej. Ciężko pracował, próbując pokazać, że zasługuje na taki awans.

– Zgrywałem cwanego chojraka – przyznaje. Wszystko zmieniło się w 1994 roku, kiedy po całym dniu szkoleń i ćwiczeń wyszedł do pubu.

– Na kursie był taki koleś, trochę dupek – wspomina. Rzucił pod jego adresem obelgę o podtekście seksualnym. Wywiązała się bójka i Davida skazano na 28 dni w areszcie wojskowym – słynnym „karcerze” w Portsmouth. I to tam, w surowym więziennym rygorze, w którym żołnierze mieli bez pytania wykonywać wszystkie rozkazy, nawet te najbardziej niebezpieczne czy okrutne, został zgwałcony przez strażnika.

Gwałt jako wypadek przy pracy

Życie w wojskowym areszcie od zawsze było brutalne. W latach 70. film dokumentalny World In Action szczegółowo pokazywał, jak wygląda życie osadzonych w więzieniu o najostrzejszym rygorze w Wielkiej Brytanii. Mężczyźni opowiadali, jak zmuszano ich do wypróżniania się do garnków, które następnie musieli ręcznie umyć, oraz że obowiązywał zakaz rozmawiania z innymi osadzonymi. Rytualne nękanie było normą. Jeden z żołnierzy pokazanych w dokumencie wspominał, jak komendant napluł mu w twarz. Inny po zakończeniu zdjęć do filmu odebrał sobie życie.

Żołnierze, którym groziła odsiadka w Portsmouth, błagali prawników i sądy o przeniesienie do więzienia wojskowego w Colchester, nawet za cenę przedłużenia wyroku. Pewien weteran, który odbywał służbę w latach 80., przyznał w rozmowie z openDemocracy, że mężczyźni panicznie bali się trafić do „karceru”.

Podobne wspomnienia można było znaleźć na forum Arrse, platformie internetowej dla weteranów i personelu wojskowego, które nie słynie z subtelności. Królują tu wulgarne żarty, rzadko rozmawia się o uczuciach, a kultura macho dodatkowo podjudza do samczego prężenia muskułów, choćby werbalnie. Kiedy jednak na forum pojawił się temat „karceru”, ton rozmów uległ zmianie.

Żołnierze wspominali np. dowódcę znanego jako „wrzeszcząca czaszka”, którego ktoś na forum opisał jako „sadystycznego skoorwielka, który nienawidził nawet siebie samego”. Inny dowódca, nazywany „Kapitan Fak”, „złamał każdego kłamstwami, oszustwem, podburzaniem. Inni dowódcy wiedzieli, że jest źle, ale bali się go”.

„Na pięć dni zamknęli mnie do izolatki” – pisze jeden z forumowiczów. Dodał, że była to kara za to, że odpowiedział „tak jest” na pytanie, czy zrozumiał rozkaz, że ma się nie odzywać bez pozwolenia. „Dawali nam tam tylko chleb i wodę. Na wejściu ważyłem 76 kg, kiedy wychodziłem – niecałe 65 kg”.

Dziennikarze openDemocracy widzieli zdjęcia z lat 90., kiedy w zakładzie karnym przebywał David. Widać na nich ponury, ceglany budynek z XIX wieku, a w nim rzędy cel i atrium pokryte siatką mającą zapobiegać samobójstwom. W celach nie było bieżącej wody – pod tym względem prawie nic nie zmieniło się od 1834 roku, kiedy obiekt zbudowano (na trzy lata przed objęciem tronu przez królową Wiktorię).

– Zamykają cię i traktują jak najgorszego męta – stwierdza David. – Kontrolują cię, kiedy jesz, srasz, kiedy się golisz.

Osadzeni, jak twierdzi, nie mogli się odzywać, byli zmuszani do długich biegów w błocie i karani za każdą najmniejszą nawet plamkę na białym mundurze.

– Nie wychylałem się – wspomina. – Robiłem wszystko, co mi kazali. Nie spałem w łóżku, bo nie chciałem pognieść pościeli. Poniewierali mnie non-stop. Nie protestowałem, bo przecież byłem w wojsku.

W karcerze panował rygorystyczny system kontroli. David robił wszystko, co mu kazano, żeby wyjść na wolność po zasądzonych 28 dniach. Nie chciał, by przedłużono mu karę za niesubordynację. Dlatego kiedy do pralni wszedł strażnik i zaczął go bić, nie miał jak się bronić. Nie pozostawało mu nic, tylko podporządkować się rozkazom. – Nie chciałem zrobić nic, przez co nie wyszedłbym za cztery dni – przyznaje.

Wieczorkiewicz: „Zginęli cywile, w tym kobiety i dzieci”. Czas skończyć z tą zbitką słowną

30 lat po gwałcie w rozmowie z openDemocracy na twarzy Davida wciąż widać ból i strach, które czuł tamtego dnia. Mówi, że go zmroziło, bał się, że będzie miał problemy, że zamkną go na dłużej, za wszelką cenę starał się zatrzeć ślady zdarzenia. – Myślałem tylko o tym, że krwawię i że mam na sobie białe ubranie, i że za nic nie zaliczę przeglądu ekwipunku. I jak ja będę biegać? – opowiada.

By nie zaplamić munduru, próbował zatamować krwawienie zielonym papierowym ręcznikiem. – Bardzo bałem się, że znajdą u mnie w celi ten papier – mówi. – W celi nie można było mieć nic oprócz tego, co przewidywał regulamin.

Ministerstwo Obrony poinformowało, że Wojskowy Wydział Śledczy nie otrzymał jak dotąd żadnych zgłoszeń, które odpowiadałyby zdarzeniom ujawnionym przez żołnierzy przetrzymywanych w „karcerze w Portsmouth” w latach 1970–1995, kiedy to placówkę ostatecznie zamknęło. Ponadto przedstawiciele ministerstwa zwrócili uwagę, że w obecnie działającym więzieniu wojskowym w Colchester obowiązuje szereg mechanizmów ochronnych, które mają zapewnić osadzonym bezpieczeństwo.

Davida zwolniono z aresztu cztery dni po gwałcie. Dopiero 20 lat później zdecydował się opowiedzieć komukolwiek o tym, co przytrafiło mu się w pralni.

Rytualna przemoc

Z jednej strony wojskowy system dowodzenia i kontroli stanowi przykrywkę dla sprawców przemocy w armii, z drugiej strony kultura macho i presja rówieśnicza doprowadziły do rozkwitu innej formy agresywnych zachowań o podtekście seksualnym, a mianowicie ceremonii inicjacyjnych – kocenia.

Tego typu obrzędy są od dawna usprawiedliwiane jako sposób na budowanie więzi między „kotami” i „dziadkami”, na hartowanie żołnierzy przed walką. W rzeczywistości jednak jest to mechanizm rytualnej przemocy seksualnej i upokorzenia, obejmujący zachowania przestępcze, wywołujący u żołnierzy traumy. Choć Ministerstwo Obrony formalnie zakazało organizowania fali wojskowej w 2022 roku, Wright uważa, że ceremonie inicjacyjne nadal mają się dobrze.

Inicjacja może na przykład być bardzo prosta (i jakże ponura) i polegać na zawodach w piciu. W 2018 roku żołnierz, który przedstawił się jako weteran brytyjskiej armii, publikujący treści na YouTube jako Zero Foxtrot, zorganizował stream na żywo, w którym opowiadał, na czym ten zwyczaj polega. Opowiedział o własnej inicjacji, w trakcie której musiał stanąć na scenie i wypić kufel napoju złożonego z piwa, kwaśnego mleka oraz z drinków i plwocin innych obecnych tam osób. Żołnierzy zachęcano również do tego, by zanurzyli w przygotowanym dla niego koktajlu genitalia.

Przez resztę wieczoru obecnych zachęcano żołnierzy, bez go skrępowania policzkowali. „Wystarczyło przetrzymać cały wieczór i człowiek zostawał przyjęty do grupy jak swój” – opisywał.

Zero Foxtrot opowiedział widzom o tym, jak uczestniczył w innych otrzęsinach, gdzie „jednego kota zmusili, żeby wziął prysznic z jakimś śmierdzielem”. Rekrut musiał „umyć tego kolesia, całe ciało, nogi i całą resztę. […]Koleś na niego w tym czasie szczał i w ogóle, a on, w ubraniu, mył tamtego nagusa”.

Tego typu przemoc o charakterze seksualnym była powszechnie stosowana w ramach ceremonii inicjacyjnych, co poniekąd wyjaśnia, dlaczego rzadko ją zgłaszano. Żołnierze pod ogromną presją zgadzali się na wszelkiego rodzaju przemoc i poniżanie, co oznaczało, że każdemu, kto się odezwał i zgłosił napaść, groził ostracyzm. Kto próbuje się wyłamać, twierdzi Zero Foxtrot, „staje się wyrzutkiem, dostaje łatkę pierdolonego nudziarza, cipy, której nikt nie lubi”.

Epicka rewolucja w mówieniu o przemocy wobec mężczyzn [o serialu „Reniferek”]

W opublikowanych przez organizację pozarządową Forward Assist badaniach 50 proc. respondentów zgłosiło przemoc seksualną tuż po wstąpieniu do wojska w trakcie zdarzenia, które można nazwać „obrzędem inicjacyjnym”. Jeden z żołnierzy, który zdecydował się porozmawiać z Forward Assist, wspominał, że oskarżono go o brak kręgosłupa moralnego, bo nie potraktował swoich otrzęsin jako żartu: „Powiedzieli, że jeżeli chcę być jednym z nich, muszę się z tym pogodzić”.

W czerwcu 2022 roku brytyjski parlament opublikował dane, z których wynika, że w okresie od 1 czerwca 2021 roku do 31 maja 2022 roku, czyli do czasu wprowadzenia polityki zerowej tolerancji, policja wojskowa Królewskich Sił Powietrznych prowadziła tylko jedno dochodzenie w sprawie przeprowadzenia zakazanej fali.

– Nie znoszę słowa „zgrywy” – przyznaje Wright. – Nie znoszę, jak ktoś mówi, że to tylko żołnierskie zgrywy, że wszyscy mają z tego bekę. To, co robią, zawsze ma jakiś podtekst seksualny, ma człowieka poniżyć, zawsze ktoś kogoś wyśmiewa. A ludzie chcą przynależeć, zrobią wszystko, by się dopasować do grupy.

Bardziej niż „dojrzewać do poboru” lewica powinna pamiętać o obowiązkach państwa wobec obywatela [polemika]

Każda taka przemoc podtrzymuje trwanie kultury przemocy. – Jeżeli ktoś tylko się przygląda i nie uczestniczy w tych zachowaniach, zachęca się go do tego, by też został sprawcą – zwraca uwagę Wright. Obawia się, że poniżanie i przemoc seksualna podczas ceremonii inicjacyjnych jest ignorowane, ponieważ służy celom samego wojska: – Wojsko jest po to, by zabijać ludzi. Żołnierze muszą wiedzieć, jak przetrwać niewolę, przesłuchanie. Gwałt czy napaść seksualna to proces odczłowieczający, dlatego wydaje mi się, że niektórzy idioci uważają, że w ten sposób człowiek może stać się silniejszy.

W odpowiedziach na ankietę przeprowadzoną przez organizację Forces Network pojawiały się argumenty, że ceremonie inicjacyjne to „sposób na hartowanie osobowości”, który „pozwala na lepszą integrację grupy”. Ktoś napisał na Facebooku, że chodzi o „tradycję, dzięki której powstają nierozerwalne więzi, potrzebne na froncie”.

Tymczasem, jak mówi Wright, z ceremonii inicjacyjnych biorą się kiepscy żołnierze: – Przemoc seksualna zabija zdolność do zaufania. Ci, którzy przeżyją taką przemoc, będą częściej mieli reakcję traumatyczną.

Po traumie

W przypadku Davida trauma związana z gwałtem od trzydziestu lat naznacza każdy dzień jego życia.

– Byłem wściekły, opuszczając karcer – wspomina. – Straciłem cały szacunek do żołnierzy starszych ode mnie stopniem. Szanowanie ich było moim obowiązkiem, ale ja już tego nie potrafiłem.

Nie mógł zostać w marynarce. Ponieważ zmuszono go do zarzucenia wymarzonej kariery, pracował dorywczo na statkach wycieczkowych. Jego zdrowie psychiczne zaczęło się pogarszać. Było mu coraz trudniej, zaczął dużo pić w nadziei, że wódka zaćmi wspomnienia, które prześladowały go co noc. Trzykrotnie otarł się o samobójstwo.

Pojawiły się problemy ze zdrowiem fizycznym. W 2001 roku miał pierwszy atak. Ostatecznie zdiagnozowano u niego epilepsję i napady niepadaczkowe. Był żonaty, miał troje małych dzieci, a choroba odebrała mu zdolność do pracy.

Nie zgłosił gwałtu policji wojskowej zaraz po fakcie. W końcu przecież nie wiedział nawet, jak sprawca się nazywał ani jak wyglądał. Jednak z dokumentów, do których dotarł magazyn openDemocracy, wynika, że Ministerstwo Obrony uznało jego napady niepadaczkowe za następstwo „urazu głowy doznanego podczas gwałtu na służbie”.

– Straciłem dwa palce, bo miałem napad podczas koszenia trawnika – zauważa i dodaje: – Nie zliczę nawet, ile razy złamałem sobie nos, bo upadłem podczas napadu”.

Cześć i chwała dezerterom

– Dzięki staraniom Davida wojsko uznało, że zespół stresu pourazowego jest u niego następstwem gwałtu – zwraca uwagę Wright. – PTSD jest skutkiem gwałtu w miejscu, w którym miał być bezpieczny. Uważam, że za to barbarzyńskie przestępstwo należy mu się odszkodowanie. Wojsko nie dopełniło obowiązku dbałości o podwładnych.

Ministerstwo Obrony nie odnosi się do pojedynczych przypadków. Rzecznik ministerstwa pisze tylko: „przestępstwa o charakterze seksualnym w Siłach Zbrojnych są niedopuszczalne. Bardzo poważnie podchodzimy do tego typu zarzutów i zachęcamy wszystkich, którzy doświadczyli lub byli świadkami takiego zachowania, o niezwłoczne jego zgłoszenie, bez względu na to, kiedy do niego doszło. Od naszego personelu oczekujemy przestrzegania najwyższych standardów. Dzięki zasadom zerowej tolerancji każdy osoba skazana za przestępstwo o charakterze seksualnym zostanie zwolniona ze służby. Nasze podejście zerowej tolerancji pokazuje, że chcemy za wszelką cenę tworzyć w armii bezpieczne, przyjazne środowisko pracy dla każdego”.

*
Doświadczyłeś przemocy? Potrzebujesz wsparcia? Fundacja Fortior zajmuje się przemocą wobec mężczyzn: zapewnia pomoc psychologiczną, medyczną i prawną. Zawsze możesz się tam zwrócić, bo zasługujesz na pomoc.

**
Sian Norris jest starszą dziennikarką śledczą openDemocracy. Publikowała w „The Observer”, „The Guardian”, „The Times”, „the i”, „New Statesman”, „The Lead”, „The Ferret”, „Inside Housing” i „Byline Times”. Autorka książki Bodies Under Siege: How the Far-Right Attack on Reproductive Rights Went Global (2023). Założycielka Women’s Literature Festival w Bristolu.

Artykuł opublikowany w magazynie openDemocracy na licencji Creative Commons. Imiona bohaterów zostały zmienione. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij