Dług publiczny USA przekroczył dozwoloną prawem wysokość. Dotąd Kongres po prostu zwiększał limit, teraz jednak część republikanów twardo odmawia.
W czwartek 19 stycznia Ameryka przekroczyła dozwolony przez Kongres limit narodowego długu publicznego. Grupa prawicowych kongresmenów zaklina się, że nie pozwoli rządowi zaciągnąć nowych długów, a już na pewno nie bez wprowadzenia radykalnych cięć w usługach socjalnych. Jeśli prawica będzie się upierać dłużej niż kilka miesięcy, skutki odczuje cały świat.
„Kongres musi zrozumieć, że zajęcie się pułapem długu [publicznego] stanowi jego konstytucyjny obowiązek” – powiedziała 17 stycznia rzecznika prasowa Białego Domu Karine Jean-Pierre.
czytaj także
Zgodnie z konstytucją USA to Kongres decyduje o zaciąganiu długów przez państwo. W 1917 roku postanowiono wprowadzić finansowy pułap, do którego państwo może zaciągać długi automatycznie – przede wszystkim po to, by rząd nie musiał biegać do Kongresu z każdym pojedynczym sprawunkiem. Limit ten był od tamtej pory regularnie zwiększany – za sprawą i pod rządami obu partii politycznych – i obecnie wynosi 31,4 bln dolarów.
Ma to takie znaczenie dla globalnej gospodarki, że amerykański Departament Skarbu jest traktowany jako najbardziej wiarygodny dłużnik świata. Amerykańskie papiery wartościowe wciąż są postrzegane jako najbezpieczniejsza forma finansowej inwestycji. Gdyby Stany faktycznie okazały się niewypłacalne, pracownicy federalni nie otrzymaliby wynagrodzeń, a Ameryka stopniowo przestałaby spłacać wcześniej zaciągnięte długi.
Tradycyjnie to republikanie są zainteresowani cięciami w budżecie, choć prawie nigdy nie interesuje ich ograniczanie wydatków na obronę, które obecnie wynoszą 858 mld dolarów (12 proc. federalnego budżetu). Mimo że fiskalna odpowiedzialność powraca jak bumerang w postulatach republikanów, presja na oszczędzanie szybko znika, gdy prawica przejmuje władzę. Ulubiony prezydent prawicy Ronald Reagan potroił na przykład narodowy dług publiczny (z 738 mld dolarów do 2,1 bln). Strach przed rosnącym deficytem dopadł republikanów w 2011 roku podczas prezydentury demokraty Baracka Obamy, faktycznie zmuszając go do pewnych cięć, a obecnie staje się trzonem postulatów ultraprawicowych posłów trzęsących Izbą Reprezentantów.
Zwiastun chaosu: jak McCarthy został spikerem i co to oznacza dla Ameryki
czytaj także
Obecna sytuacja stanowi kontynuację dantejskich scen, które od początku stycznia rozgrywają się w niższej izbie Kongresu, gdzie republikanie przejęli władzę w wyborach na jesieni 2022 roku. Zmiana warty wiązała się z koniecznością wybrania przywódcy republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów, czyli spikera Izby. Okazało się, że poseł Kevin McCarthy z Kalifornii jest gotowy oddać wszystko – czyli większość faktycznej władzy – za formalną przyjemność noszenia tego tytułu. Zdesperowany McCarthy został spikerem w piętnastej rundzie głosowania, po głębokich ustępstwach w stosunku do grupy, którą amerykańskie media określają mianem republikanów MAGA: Make America Great Again.
Kim jest ta nowa grupa młodych gniewnych, która trzyma spikera i Izbę w szachu? Składa się ona z takich osób jak posłanka Marjorie Taylor Greene z Georgii, o której pisałam szerzej w lutym 2021. Znana jako MTG, Greene jest typowym przykładem krzykliwej amerykańskiej mamy, która zainteresowała się polityką za sprawą Trumpa. Zasłynęła z promowania teorii spiskowych, poparcia dla rewolucji MAGA, której kulminacją był atak trumpistów na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Obecnie Greene zaklina się, że nie zagłosuje za podniesieniem pułapu długu publicznego.
To samo można powiedzieć o innej młodej gniewnej posłance ultraprawicy, Lauren Boebert z Kolorado, mimo że prawicowe posłanki pokłóciły się o McCarthy’ego w damskiej toalecie w Kongresie, po czym Boebert powiedziała mediom, że Greene jest „wredna”. Boebert jest wielką zwolenniczką prawa do posiadania broni, w 2020 roku rozważała na serio teorię spiskową znaną jako QAnon i ciepło wyrażała się o paramilitarnych, mizoginicznych grupach takich jak Proud Boys, którzy wzięli udział we wspomnianym wyżej szturmie na Kapitol.
czytaj także
Inną znaczącą osobistością wśród republikanów spod znaku MAGA jest Matt Gaetz z Florydy. Razem z Greene podróżował po Stanach z kampanią „America First”, insynuując, że prezydent Joe Biden nie wygrał legalnie wyborów prezydenckich w 2020 roku. Przy okazji promował osiemnastowieczną rebelię przeciw rządowi w imię drugiej poprawki do konstytucji – prawo do posiadania broni jako konieczność, w razie gdyby Amerykanie musieli obalić rząd.
Trzonem koalicji MAGA są również nieco starsi stażem posłowie z Arizony – legendarny już były dentysta Paul Gosar oraz jego dobry kumpel Andrew Biggs (obaj reprezentują populistyczne sentymenty prawicy, występując przeciw imigrantom i za amerykańskim interwencjonizmem na świecie). Biggs zapowiedział, że zagłosuje przeciw zwiększeniu limitu długu, nawet jeśli administracja zgodzi się na cięcia w socjalu.
Tymczasem nawet były prezydent Donald Trump – którego prezydencka gwiazda wydaje się nieuchronnie słabnąć na rzecz gubernatora Florydy Rona DeSantisa – wzywa MAGA republikanów, żeby zostawili Social Security (ubezpieczenie społeczne, które dla większości Amerykanów stanowi podstawę emerytury) oraz Medicare (darmowe ubezpieczenie zdrowotne dla ludzi po 65. roku życia) w spokoju. Młodzi gniewni zdają się słuchać go coraz mniej, gotowi na nowego przywódcę.
Szefowa Departamentu Skarbu, względnie progresywna Janet Yellen, wystosowała w piątek 13 stycznia list do spikera McCarthy’ego z informacją, że limit długu publicznego wygasa i że jej departament jest zmuszony do podjęcia „nadzwyczajnych rozwiązań”, by amerykańska gospodarka mogła normalnie funkcjonować, w tym wypłacać pensje żołnierzom. Yellen oceniła, że Skarb poradzi sobie do czerwca, ale ruch ze strony Kongresu jest koniecznością. Ostatnia podwyżka limitu miała miejsce 16 grudnia 2021 roku.
W związku z zaistniałą sytuacją część libertarian na prawicy zaczęła wzywać do cięć również w budżecie na obronę. Jednak ani na populistycznej prawicy, ani na liberalnej „lewicy” spod znaku Bidena i Hillary Clinton nie brakuje defense hawks, czyli jastrzębi z drapieżnym podejściem do polityki zagranicznej. Za nietykaniem budżetu Pentagonu ujął się również przywódca prawicy w Senacie Mitch McConnell, który przyznał, że Departament Obrony dostaje dużo i mógłby gospodarować pieniędzmi oszczędniej, ale że ciąć należy wybryki lewicy, które określił jako wokeism.
Mściwy, bystry, potworny buc. „Florida man” na miarę amerykańskiej prezydentury
czytaj także
Utworzone od słowa woke (obudzony, przebudzony, uświadomiony) określenie jest teraz popularną obelgą pod adresem progresywnych demokratów, którzy upierają się przy prawach osób homoseksualnych i transpłciowych oraz przy tym, że rasizm w Stanach jest problemem systemowym. McConnell wezwał też do wyeliminowania wydatków na zieloną energię i walkę ze zmianą klimatyczną.
Naciskany przez republikanów MAGA McCarthy zaapelował do prezydenta Bidena o wspólne podjęcie dyskusji nad nowym budżetem. Administracja odmawia jednak negocjacji, utrzymując, że podniesienie limitu długu publicznego jest po prostu obowiązkiem Kongresu.
Biden sam znajduje się teraz pod silnym politycznym obstrzałem, który sprawia, że trudno traktować go całkiem poważnie, również w kontekście przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Tym razem krytykuje go nie tylko prawica, ale teoretycznie prodemokratyczne media, od NPR (National Public Radio) po „Washington Post” i CNN. Problemem są poufne dokumenty, których prawnicy, a teraz także FBI, znajdują coraz więcej w domach i samochodach Bidena. Fakt sam w sobie jest zapewne głównie efektem zawodowego niechlujstwa, ale rozgrywa się w kontekście identycznych zarzutów kierowanych w stronę Trumpa.
czytaj także
We wrześniu w mediach głośno było o nalocie FBI na rezydencję Trumpa, Mar-a-Lago na Florydzie, gdy okazało się, że były prezydent zabrał sobie „na pamiątkę” poufne dokumenty dotyczące Korei Północnej i broni jądrowej, a przy tym zapowiedział, że ich nie odda. Sprawą zajął się Departament Sprawiedliwości, grożąc postępowaniem prawnym – dopóki nie wyszło na jaw, że prawnicy znaleźli kilka stron poufnych informacji także w domu prezydenta Bidena. Co więcej, sprawę dokumentów znalezionych u Bidena trzymano w tajemnicy przez miesiące, tak by nie wpłynęły na wynik wyborów do Kongresu jesienią 2022.
USA są jednym z kilku krajów, które wprowadziły twardy limit długu publicznego. Większość państw liczy swoje długi w kontekście rocznych przychodów. Grupa centrystów w Kongresie proponuje podobny model dla Ameryki, optując za nowymi regułami, według których państwo będzie koncentrować się na proporcji między wydatkami a produktem krajowym brutto. Obecnie Stany wydają 125 proc. swojego rocznego przychodu.