Unia Europejska

Seksizm po czesku

Trudno w to uwierzyć, ale niektóre formy czeskiej dyskryminacji nie przeszłyby nawet nad Wisłą.

Niedawno różne zagraniczne media obiegła informacja o tym, jak czeska elektrownia jądrowa Temelín szuka stażystki: ogłaszając konkurs na miss bikini. Donosiło o tym CNN, donosiła Gazeta.pl, a także wiele czeskich portali internetowych. Z powodu ostrej krytyki konkurs szybko zawieszono, a z Facebooka usunięto galerię zdjęć kandydatek.

Jakkolwiek nieetyczna i niesmaczna była cała ta sprawa, nie zszokowała mnie tak bardzo. Wbrew temu, że w świadomości wielu Polaków i Polek Czechy funkcjonują jako zupełne przeciwieństwo Polski – raj, w którym wszyscy są sobie równi i względem siebie tolerancyjni, seksizm kwitnie tu w najlepsze. Jeśli chodzi o dyskryminację ze względu na płeć, to u naszych południowych sąsiadów nie jest wcale lepiej niż w innych kapitalistycznych krajach. A pod niektórymi względami może być nawet gorzej.

Cóż to za izm?

Seksizm definiowany bywa najczęściej jako „uprzedzenia i dyskryminacja ze względu na płeć”. Słowo to powstało przez analogię do słowa rasizm, jednak mimo to dla wielu Czeszek i Czechów wydaje się mniej zrozumiałe. „To obce słowo, którego ludzie raczej nie rozumieją. Nie wiedzą, że po angielsku sex to płeć, więc często myślą, że seksizm jest czymś związanym z seksualnością. Często staram się wyjaśnić, że chodzi właściwie o dyskryminację ze względu na płeć” – mówi Petra Havlíková, koordynatorka programu Ženská práva jsou lidská práva (Prawa kobiet to prawa człowieka) prowadzonego przez organizację pozarządową NESEHNUTÍ. Dodaje też, że samo pojęcie dyskryminacji nie wyczerpuje tego, co mieści się w słowie „seksizm”: stereotypy płciowe są tylko jednym, łagodniejszym jego wariantem. Istotną cechą seksizmu jest także redukowanie człowieka do rzeczy, do produktu czy towaru, co ma miejsce chyba we wszystkich krajach kapitalistycznych.

Fotografia jest patriarchalna z założenia, czyli o czym zapomnieliśmy w dyskusji na temat selfie-feminizmu

Seksizm a kapitalizm

Bliski związek między seksizmem a kapitalizmem podkreśla też Alena Wagnerová, czesko-niemiecka pisarka i publicystka, m.in. autorka książki Die Frau im Sozialismus, Beispiel ČSSR (Kobieta za socjalizmu. Przykład Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej, 1974), która po 43 latach (sic!) została przetłumaczona na czeski. Wagnerová podkreśla, że kapitalizm nie potrafi wyzwolić kobiet, a tym samym zwalczyć seksizmu (nie tylko) czeskiego społeczeństwa. Jej poglądy oraz argumentacja są w tutejszym środowisku intelektualnym nieszablonowe: autorka wielokrotnie krytykowała czeskie feministki i intelektualistki za zbyt łatwe „zapominanie o socjalistycznym modelu emancypacji kobiet”, obecnym w Czechosłowacji po roku 1948. Daleka od idealizowania ówczesnego systemu wskazuje, że szereg wprowadzonych wtedy rozwiązań zmierzał w kierunku równouprawnienie kobiet i mężczyzn. „Ironią jest, że podczas gdy spora część czeskich genderowych teoretyczek zajmuje się dziś poszukiwaniami deficytów socjalistycznego modelu emancypacji kobiet, czeski rynek medialny zalewają czasopisma prezentujące tradycyjny wizerunek kobiety, której głównym celem życiowym jest podobanie się mężczyznom i bycie sexy” – dodaje. Nadziei na zmierzch seksizmu dopatruje się w zasadniczej zmianie systemu społecznego.

Przyszły władca Czechii? Poznajcie Andreja Babiša

Wagnerová sugeruje, że o seksizmie powinniśmy mówić na dwóch różnych poziomach. Z jednej strony stanowi on problem całego systemu, przejawia się w nim w sposób bardzo otwarty, ale i w formach ukrytych. Z drugiej strony dyskryminująca postawa może charakteryzować pojedyncze zachowanie konkretnego człowieka, na przykład kiedy podczas spotkania ze znajomymi mężczyzna podaje rękę jedynie mężczyznom, ignorując przy tym kobiety – praktyka tak rozpowszechniona, że niemal nikt jej nie zauważa. Podczas gdy większość czeskich feministek i feministów stara się unikać generalizacji oraz „wskazywania winnych”, Wagnerová – będąc świadoma złożoności problemu – nie boi się odważnych diagnoz. Pisze: „Osiągnięte za socjalizmu równouprawnienie zostało odrzucone jako komunistyczny towar, a ja odnoszę zawsze wrażenie, że mężczyźni podświadomie czuli, iż kobiety osiągnęły za socjalizmu równouprawnienie przez kolaborację z reżimem. Dlatego tuż po upadku socjalizmu zaczęły się problemy z prostytucją, nagością, z reklamami poniżającymi kobiety itp.”.

Seksizm się sprzedaje

Chyba najczęściej słowo „seksizm” słychać w Czechach w kontekście reklamy. Powszechnie znana jest na przykład antynagroda Sexistické prasátéčko (Seksistowska świnka/Seksistowski świntuszek), którą co roku przyznaje wspomniana już organizacja NESEHNUTÍ.

Jej celem jest nie tyle ukaranie czy potępianie twórców konkretnych reklam, ale przede wszystkim zwiększenie świadomości społecznej. Każdy może bowiem wysłać zdjęcie nieetycznej reklamy, z którą się spotkał, a organizacja kontaktuje się następnie z wybranymi firmami, tłumacząc w przyjazny sposób co i dlaczego należałoby zmienić.

Młynarska: Cieszę się, gdy o feminizmie pisze pudelek

Petra Havlíková podkreśla, że w ciągu dziewięciu lat istnienia konkursu wiele się zmieniło. Ludzie zaczynają rozumieć, jak ważna jest przestrzeń publiczna, chcą o nią dbać. Również świadomość dotycząca różnych form dyskryminacji wydaje się wzrastać. Paradoksalnie pozytywnym przykładem jest dla Havlíkovej wspomniany już casting bikini w Temelínie: „Myślę, że coraz więcej mówi się o seksizmie i często nie są to łatwe dyskusje. Ludzie często nie wiedzą, jak się od niego zdystansować. Jednak pojawiają się też przykłady dobrej praktyki. Chociażby skandal związany z Centrum Informacyjnym Elektrowni Jądrowej Temelín, które zwyciężczyni konkursu bikini oferowało profesjonalny staż w elektrowni. Konkurs został bardzo szybko i ostro skrytykowany, a elektrownia z niego zrezygnowała. Myślę, że ważne jest, abyśmy docenili ten krok. Na pewno nie była to łatwa decyzja dla zespołu i uważam, że należy dać mu możliwość godnego wycofania się”.

Nie tylko bikini w elektrowni

Podziwiam łagodne, pełne zrozumienia i chęci komunikacji podejście Petry. We mnie niektóre praktyki, z którymi spotykam się w Czechach, wzbudzają zdecydowanie silniejsze i bardziej agresywne emocje. Może zbyt długo przebywam na obczyźnie, ale wydaje mi się, że niektóre formy dyskryminacji nie przeszłyby „nawet” nad Wisłą. Odnoszę wrażenie, że reklamy bywają tutaj dużo bardziej wulgarne niż w Polsce, szczególnie w mniejszych miastach czy na wsi, ale nie tylko. (Kilka przykładów: 1, 2, 3).

Ukraiński feminizm to nie Femen [ankieta]

Zaskakujące jest też przyzwolenie na seksistowskie komentarze w polityce, na uczelniach, w środowiskach intelektualnych. To tutaj na konferencji poświęconej filozoficznym aspektom praw zwierząt, zorganizowanej przez Czeską Akademię Nauk, usłyszałam, że rezygnacja z możliwości zgwałcenia kobiety jest przykładem altruistycznego zachowania ze strony mężczyzny. Filozof zatrudniany przez Czeską Akademię Nauk, który wygłosił tę nowatorską tezę, nie omieszkał dodać, że zdecydowanie bardziej rozsądnym rozwiązaniem jest podjęcie pracy naukowej w tejże instytucji, ponieważ wtedy „kobiety same wskakują facetom do łóżka”.

Ta sama instytucja zorganizowała w roku 2015 wystawę Women: Scenes in the Library. Prezentowała ona zdjęcia nagich i półnagich kobiet… w bibliotece, a była częścią Tygodnia Nauki – imprezy, w ramach której mężczyźni prowadzili wykłady, a kobiety były reprezentowane jako seksowne ciała mające cieszyć oczy heteroseksualnych mężczyzn. Ot, nauka po czesku.

To tutaj, kiedy na prośbę koleżanki poprosiłam zaprzyjaźnionego (wtedy) wydawcę, aby przeczytał jej rękopis, spotkałam się z odpowiedzią: „Ale najpierw pokaż mi jej zdjęcie”. Kiedy nie chciałam się na to zgodzić, usłyszałam, że przecież i tak „obejrzy ją sobie” na Facebooku. Po czym podzielił się ze mną swoim rozczarowaniem dotyczącym rozmiaru i kształtu jej biustu. Książka ukazała się w innym wydawnictwie. (Na marginesie dodam jeszcze, że wspomniany wydawca obraca się w „lewicujących” kręgach, a jego wydawnictwo należy do tych mniejszych, które nie są nastawione na zysk, tylko z pasji wydają ambitną literaturę…).

Podobnych sytuacji z życia codziennego czy akademickiego jest niestety wiele. Znajdują one swoje odbicie również w polityce. Z seksistowskich wypowiedzi słynie przecież sam prezydent Miloš Zeman, u którego wprawdzie zachowania dyskryminacyjne nie dziwią, ale wydaje się, że reprezentują tendencję, która nie ogranicza się jedynie do jego osoby. W ubiegłym roku został laureatem antynagrody Kyselá žába (Kwaśna żaba) przyznawanej właśnie za seksistowskie wypowiedzi. „Docenione” zostały dwa komentarze prezydenta. Pierwszy dotyczył Czeszek porwanych w Pakistanie („zachowały się nieopatrznie, przysparzając zmartwień rodzinie i czeskiemu państwu”), drugi zaś wizji Czech po przyjęciu muzułmańskich imigrantów: „Stracimy piękno kobiet, ponieważ będą schowane w burkach, od stóp do głów, włącznie z twarzą, gdzie jest tylko taka kratka z materiału. Potrafię sobie wyobrazić, że w przypadku niektórych kobiet wyszłoby to na lepsze, ale takich kobiet jest mało i akurat tutaj żadnych nie widzę”.

Wydaje się, że akceptacja dla podobnych twierdzeń prezydenta Zemana jest przeraźliwie wysoka. Widać to było również kilka miesięcy temu w czeskim parlamencie, kiedy niektórzy posłowie śmiali się z celowo dwuznacznej wypowiedzi Zemana dotyczącej interwencji aktywistek, które na protest przeciwko wycince lasów na Šumavie przywiązały się do drzew. Prezydent stwierdził, że drwale powinni byli je zerżnąć. Po czym dodał, że oczywiście ma na myśli drzewa…

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij