Unia Europejska

Monbiot: Populizm agrarny. Skrajna prawica przejmuje protesty rolników

Skrajnie prawicowe ugrupowania w całej Europie cynicznie wykorzystują dolę rolników i ich sprzeciw do budowania własnego poparcia. Przekonują, że rolnicy są ucieleśnieniem duszy narodu, wykorzenianej przez siły „globalistyczne”, dążące do „zastąpienia” ich imigrantami.

Gdy ulice blokują aktywiści ekologiczni, domagając się ograniczenia zanieczyszczeń środowiska, w całej Europie spotyka ich nagonka i ataki. Są zatrzymywani, zasądza im się wysokie grzywny. Gdy zaś rolnicy blokują centra miast i główne drogi w proteście przeciwko przepisom ograniczającym zanieczyszczenia, gdy puszczają z dymem bele siana, siwym dymem zasnuwając autostrady, gdy rozlewają gnojówkę w budynkach rządowych, władze siedzą i czekają, aż rolnicy rozjadą się do domów. Niewielu dostaje jakiekolwiek zarzuty, a tym, którym je postawiono, zasądza się niewielkie grzywny. Równość wobec prawa rzadko kiedy wydawała się obietnicą tak bardzo bez pokrycia.

Twardogłowa, skrajna prawica demonizuje ludzi, którzy pragną zmienić istniejący stan rzeczy, przyklaskuje zaś tym, którzy chcą go utrzymać. Rządy i policja w całym zamożnym świecie pokazały już, że do roszczeń tych ostatnich podchodzą nader przychylnie.

Między faszyzmem a załamaniem klimatu

czytaj także

Rozumiem poczucie zagrożenia wśród rolników, których zdecydowanie poniewczasie zaczynają obowiązywać przepisy chroniące środowisko. W niektórych przypadkach podejmowane w całej Europie próby zazielenienia rolnictwa, ograniczenia zanieczyszczenia azotem, obcięcia dopłat do oleju napędowego, zmniejszenia poboru wody i wprowadzenia zakazu stosowania niektórych pestycydów były wprowadzane nieporadnie i wadliwie wdrażane. Rozumiem, że wielu rolników ma ciężkie życie, co zresztą dotyczy pracowników niemal każdego sektora gospodarki. Jak my wszyscy, rolnicy mają prawo wyrażać swój sprzeciw. Inni zaś mają prawo mówić „sprawdzam”.

A są dobre powody, by to robić. W kilku europejskich krajach ruchy zrzeszające rolników znajdują się pod wpływem prawicowych sił politycznych i są przez nie wykorzystywane w sposób, który doprowadził już do przerażających precedensów.

Alternative für Deutschland w Niemczech, Rassemblement National we Francji, Szwedzcy Demokraci, Fidesz na Węgrzech, Bracia Włosi, duńska skrajna prawica i podobne ugrupowania na całym europejskim kontynencie cynicznie wykorzystują dolę rolników i ich sprzeciw do budowania własnego poparcia. Przekonują, że rolnicy są ucieleśnieniem duszy narodu, wykorzenianej przez siły „globalistyczne”, dążące do „zastąpienia” ich imigrantami. Przybór skrajnej prawicy w Europie w dużym stopniu napędza to, co niegdyś zwano „populizmem agrarnym”.

Podobne tendencje występują w Stanach Zjednoczonych. Bojówki Oath Keepers i Three Percenters, dwóch spośród grup, które w styczniu 2021 roku przypuściły atak na budynek Kapitolu, skonsolidowały się wokół buntu rolników przeciwko państwu i władzom federalnym.

Kiedy hodowcy bydła Clivenowi Bundy’emu wydano nakaz przepędzenia stad, które nielegalnie wypasał na publicznych terenach Nevady, gdzie zagrażały kruchemu pustynnemu ekosystemowi, uzbrojone bojówki stawiły się na miejscu, by go bronić. Podczas konfrontacji z agentami federalnymi na jednej z autostrad zmusiły funkcjonariuszy do odwrotu. Potem te same agresywne prawicowe ugrupowania śledziły i atakowały urzędników, groziły im porwaniem – kilka osób musiało ratować się ucieczką bądź pozostawać w ukryciu. Pomimo popełnienia czynów, które w innych okolicznościach traktowano by jak akty terroru, niewielu sprawcom postawiono zarzuty, niewielu też aresztowano. Bezkarność w Nevadzie prawdopodobnie zachęciła ich do ataku na Kapitol.

Demonstracja rolników przed siedzibą Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Fot. EPP Group/flickr.com

Tak jak i sto lat temu, owe polityczne ruchy żerują na rzeczywistych kryzysach: skupieniu bogactw w rękach nielicznych i zubożeniu wielu, erozji praw pracowniczych i stagnacji płac, zaciskaniu pasa w finansach publicznych i porażce usług publicznych na wielu frontach, ograniczeniu wyboru w polityce wynikającym z tego, że największe partie wciąż podążają za drogowskazem neoliberalizmu. Na wyniszczaniu małych przedsiębiorstw – w tym gospodarstw rolnych – przez wielkie koncerny i na katastrofach ekologicznych uderzających obecnie w wiele społeczności. Czerpiąc z tych kryzysów paliwo, obracają każdy z nich w broń przeciwko tym, którzy próbują kryzysom zaradzić: partiom lewicowym i zielonym oraz ruchom społecznego sprzeciwu.

Polityka zaciskania pasa to narzędzie, którym kapitalizm wymusza posłuszeństwo [rozmowa]

Taktyka owych ugrupowań opiera się na całkowicie wyssanych z palca teoriach spiskowych. Sto lat temu podobne polityczne głosy grzmiały przeciwko „obcym” i „kosmopolitom” (Żydom i innym domniemanym „nie naszym”), dziś rzucają gromy na „migrantów” i „globalistów”. Współczesne ugrupowania demonizują dwóch plutokratów (Billa Gatesa i George’a Sorosa), ale otwarcie bądź po cichu trzymają sztamę z innymi, jak Elon Musk, Charles Koch i Donald Trump. Wybiórcze podejście do władzy finansowej („żydowscy bankierzy” są źli, ale chętnie przytulamy fundusze od sprzyjających nam plutokratów) cechowało także dwudziestowieczny faszyzm.

Wszystko to wygląda straszliwie znajomo. Historyk Robert Paxton zauważa, że to właśnie na terenach wiejskich zarówno Mussolini, jak i Hitler po raz pierwszy zdobyli masowe poparcie – i to właśnie oburzeni rolnicy stali się ich pierwszą, masową bazą wyborców. Jednak nie każdy rodzaj populizmu agrarnego był prawicowy: w Rosji, Stanach Zjednoczonych, Francji, Hiszpanii i Włoszech wyłoniły się jego socjalistyczne i anarchistyczne odnogi. Choć nadal mamy do czynienia z pozostałościami tych postępowych form, formy dominujące ponownie dryfują ku skrajnej prawicy. Nowsze zaś nurty rolniczego buntu, propagując wyssane z palca teorie spiskowe, zaczynają brzmieć jak te ostatnie.

W 2021 roku, występując u boku antyszczepionkowca i kandydata na prezydenta Roberta Kennedy’ego Juniora, z którym od dawna wspólnie prowadzą kampanię, słynna agrarna aktywistka Vandana Shiva powiedziała, że najpierw Bill Gates „wszystkich nas zamknął na cały rok”, teraz zaś „posuwa się o krok dalej”, w celu „wytworzenia klęski głodu przez wprowadzenie ograniczeń pandemicznych, żeby zaczęło brakować żywności”. W innym momencie stwierdza, że Gates „prawo do dobrej żywności zmieni w przestępstwo” oraz że jego plan polega na tym, aby „wyczyścić” ludziom umysły poprzez „pozyskiwanie danych i patentowanie ich, tak żeby wszyscy zmienili się w zombie”.

Mamy solidne podstawy, aby krytykować Gatesa – nie trzeba ich zmyślać. Mówiąc o ogólnoświatowych instytucjach finansowych, Vandana Shiva stwierdza: „Tak działają lichwiarze, Shylockowie tego świata – najpierw wpędzą człowieka w długi, potem żądają funta mięsa z jego ciała”.

Demonstracja rolników przed siedzibą Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Fot. EPP Group/flickr.com

I tak przy okazji protestów rolników bez skrupułów odgrzebuje się najbardziej ponure wątki europejskiej historii. Gdy niedawno traktory zablokowały Berlin, ktoś wywiesił flagę Landvolkbewegung, antysemickiego ruchu agrarnego z lat 20. XX wieku. Martwi mnie, że tak wiele rzeczy zniknęło w czeluściach niepamięci: obrzydliwa polityka rasowa Rudolfa Steinera, twórcy uprawy biodynamicznej, ruch Lebensreform w Niemczech i jego twierdzenia, że Żydzi „do krwi i gleby narodu wstrzykują substancje gnilne” (nie po raz pierwszy w naszych czasach następuje fuzja postaw wiejsko-sielankowo-antyszczepionkowych), Związek Artamanów, dążący do przywrócenia wyobrażonej rolniczej przeszłości, na którym naziści budowali potem swoją politykę krwi i ziemi, a także opierające się na nostalgii brytyjskie ruchy rolne, na czele których stanęli sympatyzujący z faszystami Rolf Gardiner i Jorian Jenks.

Nostalgia umiera ostatnia. Jak nacjonalizm karmi się mitem o świetlanej przeszłości

Martwi mnie także to, że dziś, sto lat później, tak mało osób przeciwstawia się nowemu populizmowi agrarnemu skrajnej prawicy. Ci, którzy tę politykę winni kontestować, co rusz się przed nią cofają: tak jakby protesty rolników otaczało jakieś moralne pole siłowe, chroniące ich przed wszelką krytyką. Lewica próbuje uniknąć starcia z rzekomo „prawdziwymi” i „zakorzenionymi” ruchami, a skrajna prawica bezwzględnie wykorzystuje jej skrupuły. Nęka nas słynna maksyma George’a Santayany – tych, którzy nie pamiętają przeszłości, czeka jej powtórka.

**
George Monbiot – dziennikarz i działacz ekologiczny. Publikuje w „Guardianie”. W ubiegłym roku nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jego książka Regenesis. Jak wyżywić świat, nie pożerając planety.

Artykuł został opublikowany na blogu autora. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij