Świat

Jak „moralna większość” urabiała Amerykę i wzięła aborcję na cel

„To zwieńczenie trzydziestu pięciu lat mojej pracy” – stwierdził pastor Jerry Falwell, gdy w 2006 roku świeżo zainstalowany w Sądzie Najwyższym sędzia Samuel Alito przyczynił się do podtrzymania zakazu jednej z procedur przerywania ciąży. Nieżyjący już Falwell był jednym z głównych architektów porządku, w którym fundamentalizm religijny czyni z polityków zakładników ekstremistycznych idei.

Do połowy XX wieku amerykańscy ewangelikanie w dużej mierze wiedli życie z daleka od doczesnego zamętu politycznego; mieli swoje szkoły, kościoły i rozrywkę, a wielu członków ich społeczności nie było nawet zarejestrowanymi wyborcami.

Za sprawą umiejętnie poprowadzonych kampanii propagandowych w ciągu kilku dekad ta wycofana z polityki grupa stała się skonsolidowanym elektoratem, mocno związanym z Partią Republikańską. Główną rolę w tej transformacji odegrała organizacja o nazwie Moral Majority – Moralna Większość. Przewodził jej charyzmatyczny telewizyjny kaznodzieja Jerry Falwell.

Wszystko zaczęło się od Francisa Schaeffera, fundamentalistycznego teologa ewangelikalnego. W latach 60. Schaeffer przebywał w Szwajcarii, gdzie kierował założoną przez siebie popularną „społecznością duchową” L’Abri (schronienie). Walkę o prawa obywatelskie i rewolucję seksualną w swojej ojczyźnie za oceanem obserwował z daleka – i napawały go one niepokojem.

Żołnierze Boga poszli na wojnę

Schaeffer, głęboko zaniepokojony rozkwitem „laickiego humanizmu” stawiającego człowieka w centrum, propagował aktywne uczestnictwo wiernych w życiu politycznym i społecznym, co pozwoliłoby odzyskać chrześcijanom władzę nad coraz bardziej bezbożnymi Stanami Zjednoczonymi. Swoją filozofię wyłożył w książce How Should We Then Live: The Rise and Decline of Western Thought and Culture (Jak powinniśmy żyć: narodziny i upadek zachodniej myśli i kultury). Według Schaeffera jedynym właściwym sposobem organizacji społeczeństw było oparcie ich na słowie bożym, a humanistyczne przekonanie o wolności jednostki do samostanowienia prowadziło do relatywizmu i chaosu.

Za namową i dzięki wpływom ewangelikalnego producenta Billy’ego Zeoli Schaeffer stworzył serię filmów na podstawie swojej książki. Miały być chrześcijańską odpowiedzią na „materialistyczną propagandę” takich programów popularnonaukowych jak Kosmos Carla Sagana czy Cywilizacja Sir Kennetha Clarka.

Schaeffer wyruszył w podróż po USA, na spotkaniach z lokalnymi społecznościami wyświetlał jeden ze swoich filmów. Produkcja wywołała sensację i entuzjazm ewangelikanów, oferując im wyjaśnienie postępującej sekularyzacji kraju i dając pozwolenie na angażowanie się w politykę.

Niedługo później Schaeffer wyreżyserował i wypromował Whatever Happened to the Human Race? (Co się stało z rasą ludzką?) – antyaborcyjny serial w stylistyce postapokaliptycznego thrillera. Stojąc na brzegu Morza Martwego, wśród tysiąca przypominających martwe dzieci plastikowych lalek, Schaeffer opowiadał o łamaniu prawa moralnego i truciu dzieci roztworem solnym. Dzięki swoim produkcjom Schaeffer przyczynił się w dużym stopniu do zmiany stosunku ewangelikanów do aborcji. Dotychczas była po prostu jednym z wielu grzechów; teraz awansowała do symbolu ostatecznego zła, którego wcieleniem była decyzja Sądu Najwyższego w sprawie Roe vs. Wade z 1973 roku, stanowiąca, że aborcja jest prywatną sprawą kobiety.

USA: 50 lat odbierania prawa do aborcji

O tym, że wzburzoną tamtym wyrokiem społeczność ewangelikanów można przeistoczyć w skonsolidowany elektorat skupiony wokół kwestii obyczajowych, Schaeffer przekonał pastora Południowych Baptystów, Jerry’ego Falwella. Falwell był teleewangelistą, założycielem mega Kościoła Thomas Road Baptist Church oraz Liberty Christian Academy, prywatnej szkoły dla białych uczniów, których rodzice nie chcieli posyłać dzieci do zintegrowanych szkół publicznych. W 1978 amerykańskie władze skarbowe odebrały przywilej zwolnienia z podatków prywatnym szkołom wyznaniowym, które nadal przyjmowały wyłącznie białych uczniów. Rozwścieczony Falwell obwieścił, że decyzja jest atakiem na wolność religijną i rozpoczął kampanię przeciwko wewnętrznym wrogom zagrażającym amerykańskiej rodzinie.

Dekadę wcześniej Falwell potępiał zaangażowanie polityczne niektórych przywódców kościelnych w poparcie ruchu praw obywatelskich, sugerując, że pastorzy powinni skupić się na problemach rodzinnych, takich jak alkoholizm, uzasadniając, że „alkoholików jest prawie tak dużo jak czarnych”. Zapytany, co skłoniło go do zmiany zdania na temat roli kaznodziei w polityce, grzmiał, że nie miał wyboru, gdyż stawką była cywilizacja. Ameryka, podobnie jak Cesarstwo Rzymskie, podupadała. Moralnie osłabiona, gotowa była osunąć się w otchłań komunizmu, co oznaczałoby koniec chrześcijaństwa w ogóle. Wzrost liczby rozwodów, pornografia, narkotyki, edukacja seksualna, wtrącanie się opieki społecznej w wychowanie dzieci, aborcja na żądanie i przywoływany przez Schaeffera laicki humanizm były objawami kryzysu, wobec którego należało się zjednoczyć ponad podziałami; zarówno protestanci, jak i katolicy, mormoni i żydzi powinni stworzyć wspólny front obrony wartości rodzinnych.

Konserwatywna mniejszość szykuje kobietom piekło – i nie tylko im

Głównymi winowajcami Falwell okrzyknął feminizm, homoseksualną propagandę i świeckich liberałów, dążących do zniszczenia rodziny, podstawowego budulca amerykańskiego społeczeństwa. Feministki chciały mordować nienarodzone dzieci, czyniąc z macierzyństwa wybór, a nie przeznaczenie kobiety. Falwell potępił również popieraną przez środowiska feministyczne poprawkę na rzecz równouprawnienia, ERA. Jej zapisy, takie jak finansowana przez państwo opieka dzienna i urlop ojcowski, negowały zdaniem fundamentalistów przypisanie kobiety do jej podstawowego zadania, jakim jest wychowywanie dzieci.

Homoseksualiści zaś dążyli do demoralizacji społeczeństwa przez propagowanie swych nikczemnych skłonności. „Chociaż twierdzą, że są kolejną źle traktowaną mniejszością, homoseksualiści są zaangażowani w otwartą niemoralność, bo dopuszczają się perwersji. Nie są mniejszością, tak samo jak mordercy, gwałciciele czy inni grzesznicy. Ponieważ nie mogą się rozmnażać, nawracają” – stwierdził Falwell.

Liberałowie przyklaskiwali owej „propagandzie”, gdyż, jak spekulował Falwell, miała ona doprowadzić do zmniejszenia przyrostu ludności. Liberałowie byli wrogami politycznymi i duchowymi, a liberałem był każdy, kto nie był fundamentalistą. Liberałowie odpowiadali również za kryzys gospodarczy; to dzięki ich pomysłom, takim jak regulacje i wydatki socjalne, Ameryka porzuciła ideę brania odpowiedzialności za własny los. Falwell był przeciwny związkom zawodowym, potępiał program kuponów żywnościowych dla ubogich i cytował Miltona Friedmana. Pomoc biednym była rolą Kościołów; rolą państwa było strzeżenie moralności.

Dzięki Schaefferowi Falwell zetknął się z grupą konserwatywnych działaczy politycznych z Waszyngtonu. W latach administracji Cartera tworzyli oni think tanki i grupy lobbingowe. Przygotowując się do następnych wyborów, spotkali się nie tylko z Falwellem, ale także z wieloma innymi prominentnymi ewangelistami. W efekcie powołano aż trzy nowe organizacje: Religijny Okrągły Stół, Głos Chrześcijański i Moralną Większość, założoną w 1979 roku przez Falwella i Paula Weyricha.

Weyrich był założycielem Heritage Foundation, obecnie jednego z największych konserwatywnych think tanków na świecie. Jako jeden z pierwszych Weyrich postawił na oddolną mobilizację konserwatywnych wyborców – zwolenników poszukiwał wśród wiernych Kościołów ewangelikalnych, a fundusze pozyskiwał nowatorską na tamte czasy metodą wysyłania listów bezpośrednio do ludzi.

Dzięki sprawnemu pozyskiwaniu funduszy i popularności Falwella Moralna Większość błyskawicznie się rozrosła – w ciągu roku otworzyła oddziały w osiemnastu stanach. Zrzeszała konserwatywne komitety do spraw działalności politycznej, czyli organizacje zbierające fundusze, które zasilały kampanie na rzecz wybranych polityków i inicjatyw ustawodawczych. Lokalnych pastorów szkolono w skutecznym zachęcaniu ich kongregacji do głosowania na odpowiednich kandydatów. Działacze rozpoczęli ogólnokrajową akcję rejestracji wyborców, informowali o ocenie moralności każdego kandydata w wyborach na każdym szczeblu, zapewniali transport do lokali wyborczych. Wkrótce Moralna Większość stała się jedną z największych konserwatywnych organizacji lobbystycznych w USA.

Urzędujący prezydent Jimmy Carter również był ewangelikaninem, lecz wielu wyborców, a Moralna Większość w szczególności, było rozczarowanych jego polityką. Carter nie sprzeciwił się liberalnemu stanowisku demokratów wobec aborcji, nie forsował też doktryny przenikania się religii i państwa, co wpłynęło na decyzję Moralnej Większości o poparciu kandydatury Ronalda Reagana w 1980 roku.

Kościół swoje, wierni swoje. Co katoliczki myślą o aborcji?

W kampanii Reagan cytował Biblię, obiecywał, że ani jeden dolar z budżetu państwa nie trafi do organizacji i klinik pro-choice i zapowiadał wprowadzenie do konstytucji poprawki zakazującej aborcji. Świetnie wykorzystywał religijną symbolikę, obiecując uczynienie z Ameryki na powrót „lśniącego miasta na wzgórzu”, chwalebnego przykładu dla innych. Miesiąc przed wyborami 1980 roku Reagan przyjechał do rodzinnego miasta Falwella, Lynchburga, na konwencję religijnych nadawców w Liberty Baptist College, gdzie poparł przywrócenie modlitwy w szkołach publicznych. „Wiem, że nie możecie mnie poprzeć, ale ja popieram was” – obwieścił, ku zadowoleniu Falwella.

Idąc za kierownictwem organizacji, ponad jedna piąta zwolenników Moralnej Większości, którzy w 1976 roku poparli Cartera, w 1980 roku zagłosowała na Reagana. Po zwycięstwie Reagana uradowany Falwell przypisał ten sukces bezpośrednio swojej organizacji. Chociaż trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Reagan mógłby wygrać bez głosów milionów ewangelikanów, nie ma wątpliwości, że obawy moralne, tak ważne dla Falwella i jego wyborców, stały się integralną częścią reaganowskiej rewolucji.

Przestańmy używać języka skrajnej prawicy. Czasy Reagana dawno minęły

Ewangelikalni wyborcy, którzy poparli Reagana i Moralną Większość, wierzyli, że w końcu mają prezydenta, który położy kres aborcji i zostawi w spokoju szkoły wyznaniowe. Tymczasem administracja Reagana zasygnalizowała Moralnej Większości, że ​​priorytetem jest gospodarka. Reagan nie chciał marnować cennego kapitału politycznego na wspieranie społecznych konserwatystów; istotniejsze były cięcia w budżecie i obniżki podatków.

Wiosną 1981 roku Reagan powołał do Sądu Najwyższego sędzię Sandrę Day O’Connor. O’Connor została potępiona przez wielu przywódców chrześcijańskiej prawicy z powodu swojego poparcia dla przyjęcia poprawki ERA oraz prawa do aborcji. Reagan, zanim ogłosił nominację oficjalnie, skontaktował się z Falwellem, mówiąc, że O’Connor jest przyzwoitą konserwatystką, i wezwał pastora do powstrzymania się od jakichkolwiek publicznych komentarzy do czasu przesłuchań w Senacie.

W 1982 roku dzięki lobbingowi fundamentalistów przywrócono (uchylone wcześniej) zwolnienie z podatku ewangelikalnej prywatnej uczelni Bob Jones University. Sprzeciw wobec tej decyzji był gwałtowny, a Reagan ostatecznie skapitulował po fali ataków na jego administrację, które sugerowały, że promuje dyskryminację rasową kosztem podatników. Falwell usiłował też naciskać na Reagana w kwestii aborcji, proponując poprawki do konstytucji i ustawy stwierdzające, że życie zaczyna się w momencie poczęcia, lecz próby te spełzły na niczym.

Graff: Na południu USA nie będzie drugiej Polski czy dawnej Irlandii, lecz Salwador

Te polityczne niepowodzenia zmusiły Moralną Większość do stawienia czoła niepokojącej myśli: polityka jest o wiele bardziej chaotyczna, niż sądzili, a zwycięstwo nigdy nie było pewne, nawet z wybranym przez siebie kandydatem. Rozczarowani ewangelikanie mieli poczucie, że Reagan, poza chwilowym uwiarygodnieniem ich ruchu, ostatecznie nie zrobił dla nich nic. Mimo to Moralna Większość podtrzymała swoje poparcie dla kampanii reelekcyjnej Reagana w 1984 roku; poparcie demokraty nie wchodziło przecież w grę.

Pod koniec lat 80. popularność Falwella zaczęła spadać. Sprzeciwiając się jego fundamentalistycznym i oderwanym od rzeczywistości poglądom, liberalni ewangelikanie przestrzegali, że ich religia stała się zakładniczką teleewangelistów i skrajnie prawicowych działaczy politycznych. Protestowali również duchowni, liberalni politycy i komentatorzy, twierdząc, że Falwell łamie zasadę oddzielenia Kościoła od państwa.

Okres kampanii był dla Falwella trudny, ponieważ formułowano wobec niego wiele sprzecznych żądań. Jego zwolennicy oczekiwali od niego nieugiętej postawy, republikańscy politycy oczekiwali umiarkowania, a prasa wytykała mu każdy przejaw niekonsekwencji. Falwell źle znosił krytykę i gorzko narzekał na rzekome oszczerstwa reporterów, twierdząc, że jest ofiarą ataku amoralnych liberałów.

W międzyczasie przegrał proces o zniesławienie, jaki sam wytoczył magazynowi „Hustler”. Pismo wydrukowało parodystyczny wywiad z Falwellem, w którym przyznał on, że jego debiut seksualny odbył się po pijanemu z własną matką. Falwell pozwał gazetę o 45 milionów dolarów zadośćuczynienia. Sprawa dotarła do Sądu Najwyższego, który jednogłośnie stwierdził, że pierwsza poprawka gwarantuje prawo do obśmiewania osób publicznych.

W latach 1987–1988 poglądy Moralnej Większości zostały szeroko zakwestionowane, a organizacja zaczęła się rozpadać. Do 1988 roku pojawiły się poważne problemy z przepływami pieniężnymi. Rok później Falwell rozwiązał organizację.

Falwell powrócił do telewizyjnego kaznodziejstwa i doglądania swoich instytucji edukacyjnych, nadal angażując się politycznie; nie zdołał jednak stworzyć nic tak wpływowego jak Moralna Większość. W 1994 roku rozpowszechniał film dokumentalny łączący Billa Clintona z narkotykowym spiskiem. Po ataku terrorystycznym na World Trade Center oznajmił, że to Bóg pozwolił na zamach, rozgniewany aktywnością feministek, aborcjonistów i homoseksualistów. W obliczu fali krytyki, również ze strony swoich zwolenników, przeprosił za te słowa.

W 2004 roku Falwell powołał nową organizację pod nazwą Koalicja Moralnej Większości, której zadaniem miało być kontynuowanie „ewangelikalnej rewolucji” i pomaganie konserwatywnym politykom w wygrywaniu wyborów. Falwell zobowiązał się do kierowania organizacją przez cztery lata. Zmarł 15 maja 2007 roku.

Człowiek, któremu zawdzięczamy „feminazistki”

Dzień po śmierci Falwella Christopher Hitchens powiedział w CNN: „Puste życie tego okropnego małego szarlatana dowodzi tylko jednej rzeczy: w tym kraju, jeżeli nazwiesz się »wielebnym«, ujdą ci na sucho niebywałe występki przeciwko moralności i prawdzie”. Zwolennicy Falwella chwalili zaś jego ogromny udział w tworzeniu chrześcijańskiej prawicy i stworzenia z wiernych aktywnego bloku wyborców, utożsamianych dziś głównie z Partią Republikańską.

Po śmierci Falwella stanowisko rektora Liberty University, jednego z największych chrześcijańskich uniwersytetów na świecie, objął jego syn, Jerry Falwell Jr. W 2016 roku poparł on kandydaturę Donalda Trumpa. Ze stanowiska zrezygnował w sierpniu 2020 roku po skandalu obyczajowym.

* * *

W 2006 roku, gdy świeżo zainstalowany w Sądzie Najwyższym sędzia Samuel Alito przyczynił się do podtrzymania zakazu jednej z procedur przerywania ciąży, Jerry Falwell patrzył w przyszłość z nadzieją. „To zwieńczenie 35 lat mojej pracy” – powiedział wtedy. „Nie mamy jeszcze pięciu głosów [do obalenia Roe vs. Wade, ale] jest coraz bardziej prawdopodobne, że moje dzieci zobaczą zwycięstwo w tej walce. Nigdy nie możemy się poddawać”.

W czerwcu bieżącego roku ponura przepowiednia Falwella prawdopodobnie się spełni. Jego dzieci doczekają uchylenia Roe vs. Wade, co skutecznie odbierze milionom kobiet dostęp do aborcji. Walka o to trwała na prawicy od dekad. Kiedy dzięki ruchowi praw obywatelskich i zmianom zachodzącym w amerykańskim społeczeństwie segregacja rasowa stała się nie do przyjęcia, symbolem wszelkiego zła i grzechem głównym zdegenerowanego Zachodu uczyniono aborcję.

Amerykę czeka wielki spór o aborcję. Co warto o nim wiedzieć?

Sprzeciw wobec prawa do aborcji okazał się doskonałym narzędziem konsolidowania konserwatywnego elektoratu, a w interesie każdego polityka pragnącego zaskarbić sobie względy konserwatywnych wyborców było opowiadanie się przeciw prawu do aborcji. Jaskrawym tego przykładem był Donald Trump, który w 1999 roku deklarowal poglądy pro-choice, podczas kampanii prezydenckiej określił się już jako kandydat „pro-life”, który „przyjrzy się możliwości uchylenia Roe vs. Wade”.

Uchylenie Roe vs. Wade oznacza triumf prawicowego modelu polityki nastawionej na podgrzewanie wojny kulturowej, gdyż mimo przewagi sędziów konserwatywnych w Sądzie Najwyższym i restrykcyjnych zmian w legislacji, które nastąpią po uchyleniu wyroku, większość amerykańskiego społeczeństwa opowiada się za prawem wyboru. Oznacza to kolejne długie lata polaryzacji i antagonizowania społeczeństwa apokaliptyczną, religijną retoryką, która nie toleruje prawa do cielesnej autonomii kobiet.

*
Źródła:

Balmer, Randall, The Real Origins of the Religious Right, „POLITICO Magazine”, 27.05.2014.

FitzGerald, Frances, How the Christian Right Became a Political Force, „The New Yorker”, 18.05.1981.

Martin, William, With God on Our Side: The Rise of the Religious Right in America, New York: Broadway Books, 1996.

Schaeffer, Frank, Crazy for God: How I Grew up as One of the Elect, Helped Found the Religious Right, and Lived to Take All (or Almost All) of It Back, DaCapo Press 2008.

Of God and Caesar: God in America How Religious Liberty Shaped America, PBS 2010.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Magdalena Bazylewicz
Magdalena Bazylewicz
Filolożka angielska
Magdalena Bazylewicz – filolożka angielska, obecnie doktorantka literaturoznawstwa na uniwersytecie SWPS zgłębia amerykańską powieść zaangażowaną społecznie. Baczna obserwatorka amerykańskiej rzeczywistości.
Zamknij