Młody performer z Petersburga zaprotestował przeciwko represyjnemu prawu. Czy artyści przejmą energię ruchu protestu?
Pod schodami prowadzącymi do Zgromadzenia Legislacyjnego Sankt Petersburga leży nagie ludzkie ciało zawinięte w kokon z drutu kolczastego. Wygląda jak wieprzowa tusza zrzucona przed chwilą z ciężarówki. Zawinięty w drut kolczasty człowiek to mężczyzna. Ma oczy szeroko otwarte, ale nie porusza się. Stojący obok policjanci nie wiedzą, co robić. Nie mogą go aresztować, bo dostępu do człowieka broni kolczasty kokon. Nie mogą go przenieść, bo każdy ruch powoduje wbijanie się metalowych kolców w ciało. W końcu decydują się przykryć mężczyznę wzorzystą kapą, przyniesioną z tylnego siedzenia samochodu. Po chwili na plac przybywa technik z cęgami i uwalnia człowieka z pułapki. Policjanci wprowadzają go do budynku.
Tym mężczyzną jest Piotr Pawlenski, 29-letni artysta i aktywista z Petersburga. To autor głośnych performansów politycznych – w ubiegłym roku zaszył sobie usta nicią i stanął pod Isaakijewskim Soborem, największą świątynią Petersburga, aby bronić uwięzionych członkiń grupy Pussy Riot. W rękach trzymał wtedy transparent „Akcja Pussy Riot była powtórką słynnej akcji Jezusa Chrystusa”.
Akcja pod petersburskim parlamentem zatytułowana „Tusza” była protestem przeciwko nowym przepisom ograniczającym wolności obywatelskie. Zgromadzenie ustawodawcze Petersburga przyjęło w zeszłym roku prawo zakazujące tak zwanej propagandy homoseksualizmu wśród nieletnich. Prawo to według obrońców praw człowieka może posłużyć do prześladowania mniejszości seksualnych. Zakaz ma zostać przyjęty także w innych częściach Federacji Rosyjskiej. W całym kraju już obowiązują restrykcyjne przepisy nakazujące organizacjom pozarządowym, które otrzymują środki z zagranicy, zarejestrowanie się w Ministerstwie Sprawiedliwości w charakterze „agenta zagranicznego”. Organizacjom, którego tego nie uczynią, grożą wysokie grzywny. Od czasu uchwalenia prawa prokuratora przeprowadziła rewizje w biurach 2 tys. NGO-sów. Są już pierwsi ukarani. Na celowniku prokuratury znalazły się m.in. Memoriał, Amnesty International i Centrum Lewady – niezależny ośrodek badania opinii publicznej z Moskwy.
Pawlenski napisał w Internecie, że jego najnowszy performans symbolizuje „funkcjonowanie człowieka w represyjnym systemie, w którym każdy ruch wywołuje strach i sprawia ból”. Po akcji został zatrzymany i poddany badaniom psychiatrycznym, lekarze orzekli jednak, że jest zdrowy psychicznie. Zaskakująca była decyzja petersburskiego sądu, który zwolnił artystę z policyjnego aresztu z powodu uchybień w procedurze zatrzymania. Obecnie Pawlenski jest na wolności, nie wiadomo jednak, czy nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za zakłócanie porządku.
Akcja „Tusza” była kolejnym z serii głośnych politycznych performansów, za pomocą których rosyjscy artyści protestują przeciw sytuacji w kraju. Ich autorzy są represjonowani: muszą się ukrywać, jak artyści z grupy Wojna, lub siedzą w łagrach, jak członkinie Pussy Riot. Po akcji w obronie Pussy Riot Pawlenski mówił w niezależnej telewizji Dożd: „Ten gest, moim zdaniem, najbardziej precyzyjnie wyraża stan, w jakim znajduje się państwo rosyjskie, sytuację współczesnego artysty w Rosji. Kraj zmienia się w wielką zonę, w gigantyczny Gułag. Każda sztuka, która w jakiś sposób chce lub próbuje określać się jako apolityczna, w rzeczywistości jest polityczna, bo służy wspieraniu tego porządku i władzy. Cieszę się, że moja akcja wywołała rezonans, ale tu nie chodzi o popularność, lecz o propagowanie idei”.
6 maja, trzy dni po akcji Pawlenskiego, na Placu Błotnym w Moskwie odbył się zapowiadany od dawna mityng opozycji. Niestety, demonstracja przeciwników Putina i Jednej Rosji zgromadziła mniej uczestników, niż oczekiwano i nie miała siły zeszłorocznych białych marszów. Fala protestów obywatelskich, rozpoczęta w Rosji pod koniec 2011 roku, wyraźnie traci na sile. Czy radykalizująca się sztuka protestu przywróci jej sens i energię? Czy też stanie się świadectwem rozpaczy i bezsilności społeczeństwa poddanego coraz większej kontroli? Na to pytanie na razie nie ma odpowiedzi.
Zdjęcia: Maksim Zwieriew