Kraj

Trybalizm kontra spiski. Kto wygra spór wokół ukraińskiego zboża?

Redukując spór do czystego trybalizmu, PiS wytyczy linię podziału między tymi, którzy popierają interesy rolników – czyli Polską – a tymi, którzy popierają interesy Ukrainy, Unii i Afryki – a więc interesy niepolskie. Tak przecież działa prawicowy populizm – to skrajny egoizm narodowo-wyborczy.

Przynajmniej na pierwszy rzut oka opozycja otrzymała właśnie nowe polityczne złoto. Kolejny raz okazuje się, że większość zadań poza wygraniem wyborów i przelewem 500 zł przerasta ekipę naszych Sasinów. Tym razem takim wyzwaniem nie do przeskoczenia okazał się tranzyt ukraińskiego zboża i jego przeładunek, by mogło dalej popłynąć do Afryki.

Idzie za tym wiele konsekwencji, takich jak całkowite zalanie polskiego rynku tańszym zbożem ukraińskim, które na polski rynek miało nie trafiać, wściekłość polskich rolników, których minister osobiście zachęcał, by nie sprzedawali zboża podczas spekulacyjnej górki, nadwyrężenie stosunków z walczącymi w wojnie Ukraińcami czy obawy UE o zatkanie globalnego szlaku żywieniowego, zwłaszcza do Afryki, której problem żywieniowy oznacza wzrost migracji. Słowem – samograj.

Wydawałoby się więc, że opozycja dostaje kolejne koło ratunkowe, zwłaszcza że burzy się baza wyborcza PiS, czyli mieszkańcy wsi. Ale nic z tego. PiS, a konkretnie Kaczyński, załatwi problem po swojemu: celowo przelicytuje i spolaryzuje scenę polityczną tak, by naiwna opozycja wpadła w jego pułapkę. Nie udało się z papieżem, bo opozycja zeszła z linii strzału, ale teraz pewnie się uda.

Tuszowanie pedofilii to najmniejszy problem z Janem Pawłem II

Oto bowiem Kaczyński ogłosił całkowite embargo na żywność z Ukrainy. Początkowo zgadzał się na tranzyt, ale że tranzyt wciąż źle wygląda w telewizji, a i upilnować tego zboża pisowcy nie potrafią (bo przy okazji niejeden pisowski szwagier sobie zarobi), toteż PiS postanowił uciąć wszystko. To prawdopodobnie niezgodne z prawem unijnym, na dodatek stawia w trudnej sytuacji Ukrainę, która ma się szykować do wojennej kontrofensywy. I co w takim przypadku zrobi opozycja? A właściwie – co już robi?

Jak widać, narracja Silnych Razem szybko może rozpędzić się do spisku PiS, Orbána i Rosjan. Opozycja tradycyjnie pójdzie więc po linii antypisowskiego moralnego wzmożenia. Pod względem moralnym – twierdząc, że PiS robi pod górkę Ukrainie – owszem, będzie miała rację. Pójdzie też pewnie po linii praworządności i praworządnościowo też pewnie będzie mieć rację, bo embargo Kaczyńskiego niekoniecznie musi być zgodne z prawem.

Tyle tylko, że wszystko to będzie dla PiS-u zbawienne. Redukując spór do czystego trybalizmu, bo na tym polega polityka partii rządzącej, PiS wytyczy linię podziału między tymi, którzy popierają interesy rolników – czyli Polską – a tymi, którzy popierają interesy Ukrainy, Unii i Afryki – a więc interesy niepolskie.

PiS przyzna półgębkiem, że popełnił błędy, ale teraz za jednym zamachem obieca embargo i dopłaty dla rolników. Opozycja będzie tymczasem gardłować o praworządności i spisku antyukraińskim, a im głośniej będzie to robić, tym bardziej PiS będzie zyskiwał u „zwykłych Polaków”. Kolejny raz okaże się bowiem, że gdy spór jest na ostrzu noża i PiS ma przeciwko sobie presję zagranicy, to wybiera swój elektorat – nawet jeśli ma to oznaczać katastrofę dla innych.

Dokładnie tak działo się w sprawie reparacji wojennych, których PiS oczywiście nie załatwił, ale pokazywał drwiącą opozycję jako tych, dla których ważniejszy jest interes Niemiec. Podobnie zresztą było ze sprawą uchodźców na granicy z Białorusią, gdzie płot budowano także dlatego, że rozmaite libki i lewaki będą piszczeć, a PiS na tym tle pokaże swoją sprawczość.

Tak przecież działa prawicowy populizm. To skrajnie wywindowany, zwłaszcza retorycznie, egoizm narodowo-wyborczy – im bardziej sprzeczny z unijnym prawem czy moralnością, tym lepiej. W ten sposób prawica pokazuje, jak bardzo gotowa jest nieba przychylić własnym wyborcom. Prawo złamiemy, ale wam pomożemy! Dlatego wyborcy co chwila są przekonywani, że może i ten PiS kradnie, ale gdy przychodzi co do czego, to wybierze polskiego rolnika zamiast ukraińskiego. Nie mówiąc o unijnym urzędniku czy głodujących w Afryce.

To przykre, ale skuteczne. W świecie konkurowania o zasoby, w świecie konfliktów i wyborów moralnych podstawową zasadą PiS jest dobro własnego obozu wyborczego. A co jest podstawą wyboru opozycji? Litera prawa? Pomoc Ukrainie? Twitty Tomasza Lisa i Romka Giertycha?

Polska zamyka granice dla zboża z Ukrainy. Czy jesteśmy fałszywą sojuszniczką Kijowa?

Jeśli więc otwarte poparcie pisowskiego embarga jest dla opozycji nie do strawienia, to mogłaby przynajmniej się nie odzywać i skupić wyłącznie na pomocy rolnikom. Mogłaby też przebijać pisowskie obietnice i za pomocą PSL robić kampanię na wsi o tym, że rolnik za PiS ma gorzej. Nie chodzi przecież o to, żeby głosy tych rolników zdobyć dla siebie. Chodzi o to, żeby zniechęcić ich do głosowania i żeby zostali w domu.

Ale opozycja tego nie zrobi. Kolejny raz się oburzy, kolejny raz da z siebie zrobić „agenta zagranicy” i „adwokata Unii”, a głosy wyborcze powędrują, jeśli nie do PIS, to do Konfederacji. Chyba że wypłynie AgroUnia, ale to przecież opcja, którą opozycja wielokrotnie odpychała, choć to najprostsza droga do pogorszenia pisowskiego wyniku na wsi.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij