Twój koszyk jest obecnie pusty!
Jak komuniści podzielili się na solidarnościowców i jaruzelczyków
Antykomunizm jest obecnie silniejszy i bardziej rozpowszechniony niż w czasach faktycznej dyktatury komunistycznej, gdy władza „ludowa” wyprowadzała na ulice czołgi.
🧱 Antykomunizm jako mit założycielski – W Polsce walczy się z komunizmem, którego nie ma, czyniąc z antykomunizmu podstawę dominującej narracji historycznej.
🤝 Solidarność i lewica – Zachodni komuniści widzieli w Solidarności ruch na rzecz demokratycznej odnowy socjalizmu, nie antykomunistyczny bunt.
🚨 Stan wojenny jako punkt zwrotny – Decyzja Jaruzelskiego rozbiła nadzieje na reformę PRL i wzmocniła dziś obowiązującą, prawicową opowieść o przeszłości.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że jedną z dominujących w Polsce ideologii jest zażarty antykomunizm. Kilka dekad po rozwiązaniu PZPR-u jego byli członkowie dalej są traktowani na równi z Antychrystem. IPN usuwa pomniki związane z wojskiem polskim, o ile mowa o tym z przedrostkiem „ludowe”. Politycy prawicy niezmordowanie walczą z komunizmem, mimo że trudno gdziekolwiek dopatrzeć się jego przejawów, a za przejaw triumfu uchodzi delegalizacja kanapowej i pozbawionej jakiegokolwiek znaczenia politycznego KPP.
Niektórzy z tych dzielnych antykomunistów pewnie bardzo żałują, że spóźnili się na starcia z ZOMO, nie mieli szansy obalać PRL-u razem z robotnikami ze stoczni gdańskiej. Bo przecież o to właśnie chodziło strajkującym, nieprawdaż? W tym kontekście dla wielu trudne do przełknięcia będzie, że do największych sojuszników Solidarności należeli komuniści. Konkretnie komuniści z drugiej strony żelaznej kurtyny.
Solidarność ruchem na rzecz odnowy socjalizmu?
Na skutek obowiązującej w podręcznikach wykładni utarło się, że sierpień 1980 roku należał do długiego pasma antykomunistycznych wystąpień, przejawów narodowego buntu przeciwko komunistycznej dyktaturze. Ponad cztery dekady temu takie oczywiste to jednak nie było – w końcu zbuntowali się stoczniowcy i inni robotnicy, a wśród ich postulatów na pierwszym planie były te natury ekonomicznej. Nawet gdy dołączyły do nich propozycje bardziej polityczne, to trudno było w nich znaleźć idee sprzeczne z założeniami socjalizmu i komunizmu.
To z kolei sprawiało, że na strajki i powstały w ich wyniku Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” przychylnie patrzyła międzynarodowa lewica. Także ta komunistyczna. W tym np. partie komunistyczne z Francji (PCF) oraz Włoch (PCI), czyli dwa najsilniejsze takie ugrupowania na Zachodzie. W strajkach widzieli protest nie antysocjalistyczny, lecz żądanie spełnienia zawartej w socjalizmie obietnicy oddania władzy w ręce klasy pracującej. Często przy tym rysowali paralele między oczekiwaniami polskich stoczniowców a własną walką polityczną – gdy rozpoczęły się rozmowy między robotnikami a polskimi władzami, francuska prasa komunistyczna donosiła z przekąsem, że „w Polsce się dyskutuje, we Francji pałuje”, nawiązując do brutalnego potraktowania strajku lokalnych rybaków i marynarzy, który PCF popierała.
Po podpisaniu porozumień sierpniowych przez wiele miesięcy zachodni komuniści przyjmowali triumfalną postawę i zapewniali, że dokonuje się dzieło „socjalistycznej odnowy” – PZPR mógł popełnić pewne błędy, a Polskę dotknęły trudności gospodarcze, ale współpraca partii i robotników otworzy przed nadwiślańskim krajem nową erę postępu społecznego. Klasa robotnicza zyskiwała większą samorządność, a władze mocniejszą legitymizację społeczną, co miało poskutkować dalszym rozwojem socjalizmu.
Takie deklaracje nie stanowiły wyłącznie propagandy – zachodni komuniści zdawali sobie sprawę z coraz poważniejszego kryzysu bloku wschodniego i konieczności jego reformy, w tym przynajmniej częściowej demokratyzacji. Już praska wiosna spotkała się ze zrozumieniem PCI oraz PCF, a jej stłumienie obie partie stanowczo potępiły, po raz pierwszy tak otwarcie występując przeciwko ZSRR. W następnej dekadzie rozwijały koncepcje swoich narodowych dróg do socjalizmu, ale i tak powiązanie z autorytarnym blokiem wschodnim stawało się politycznym obciążeniem. Stąd z nadzieją obserwowano wydarzenia w Polsce i liczono, że dadzą one impuls do zmian także u innych demoludów.
Szok 13 grudnia
O ile zachodni komuniści mieli z grubsza takie samo stanowisko względem Solidarności i potrzeby reformy Polski Ludowej, o tyle ogłoszenie stanu wojennego głęboko ich podzieliło. PCF stanęła jednoznacznie po stronie Wojciecha Jaruzelskiego. W należącej do francuskiej partii prasie opublikowana została wymiana listów, w których lider francuskich komunistów gratulował generałowi wysiłków na rzecz uratowania socjalizmu, a ten dziękował towarzyszom znad Sekwany za poparcie. Stan wojenny miał stanowić smutną konieczność w związku z pogrążaniem się kraju w anarchii.
Reakcja włoskich komunistów była diametralnie odmienna. PCI odcięła się od Jaruzelskiego, uznając jego działania za sprzeczne z ideą komunizmu. Polskich towarzyszy wezwano do przywrócenia wolności obywatelskich i związkowych, wypuszczenia wszystkich aresztowanych i wznowienia dialogu społecznego. Szybko podjęto decyzję o zamrożeniu stosunków z PZPR i przystąpiono do ostrej krytyki Polski Ludowej: brak demokracji uniemożliwiał osiągnięcie socjalizmu, model państwa-partii zbankrutował, a represje wobec Solidarności oznaczały zgaszenie promyka nadziei dla robotników z całego bloku wschodniego, czekających na uzyskanie faktycznego współudziału w rządach. W następnych latach nie szczędzono ostrych słów także Związkowi Radzieckiemu – gdzieś po drodze miał z niego ulecieć postępowy duch rewolucji październikowej, prowadząc do powstania skostniałego systemu bez perspektyw na dalszy rozwój.
Skąd taka różnica opinii wśród „bratnich partii”? Przede wszystkim PCI w dekadzie poprzedzającej 1981 rok rozwijała koncepcję eurokomunizmu, czyli modelu demokratycznego socjalizmu, który dystansował się od autorytaryzmu obecnego w bloku wschodnim. Wierzono, że komunizm na Zachodzie może zwyciężyć bez uciekania się do przemocy i przy zachowaniu politycznego pluralizmu. W perspektywie długofalowej politycy PCI liczyli jednocześnie na odejście od kapitalistycznego systemu produkcji w swojej części kontynentu i demokratyzację towarzyszy ze Wschodu.
Francuscy komuniści wiele z tych poglądów podzielali i wiedzieli, że PRL (i inne demoludy) potrzebowały głębokich reform strukturalnych, ale w chwilach konfrontacji ich lojalność zawsze leżała po stronie „bratnich partii”, jakie by ich działania nie były. Dopóki nie dochodziło do sporu wewnętrznego, jak np. przy okazji praskiej wiosny, gdy jej autorami byli lokalni komuniści, to wychodzono z założenia, że należy wspierać swoich towarzyszy. Na swój sposób było to lustrzane odbicie antykomunizmu, atakującego lewicę tego nurtu bez względu na jej faktyczne działania i poglądy.
Antykomunizm bez komunizmu
O ile we współczesnej Polsce pryncypialne odrzucanie jakiejkolwiek ideologii na lewo od socjaldemokracji (albo nawet socjalliberalizmu) stanowi postawę domyślną, to faktyczni opozycjoniści z czasów PRL-u tak zacietrzewieni nie byli. Warto bowiem dodać, że sympatia zagranicznych komunistów dla protestujących stoczniowców na pewno nie była całkowicie jednostronna – zwłaszcza PCI ze względu na tendencje demokratyczne i ideę eurokomunizmu przyciągała uwagę polskich opozycjonistów i sprawiała, że dochodziło do przyjaznych kontaktów.
Karol Modzelewski wspominał, że we Włoszech niemalże noszono go na rękach ze względu na słynny „List do Partii”. I chociaż dotyczyło to głównie lewicowej inteligencji, niekoniecznie związanej z PCI, to partyjni komuniści także odnosili się z szacunkiem do polskich opozycjonistów – w latach siedemdziesiątych reprezentanci PCI rozmawiali np. z Adamem Michnikiem podczas jego wizyty w Rzymie. O odwzajemnianiu tego uczucia świadczy, że ku sporej irytacji PZPR działacze opozycyjni przy różnych okazjach pisali do włoskich komunistów apele o stawienie się w ich interesie. Między sierpniem 1980 a 13 grudnia następnego roku w przyjaznej atmosferze spotykali się również przedstawiciele Solidarności (w tym Lech Wałęsa) i komunistycznych związków zawodowych z Włoch i Francji.
Ktoś mógłby stwierdzić, że to wszystko była gra, przecież bycie otwartym antykomunistą znacząco utrudniało i tak skomplikowaną działalność opozycyjną. W niektórych przypadkach miałby nawet rację, ale częściej poparcie dla kapitalizmu dopisywano post factum. Bo skoro celem strajkujących w stoczni gdańskiej obok postulatów ekonomicznych były swobody polityczne, to nic nie stało na drodze do zostania eurokomunistami. No może nie nic – w środowiskach inteligenckich, które się dokooptowały do Solidarności, byli zadeklarowani antykomuniści, a Jaruzelski wprowadzeniem stanu wojennego ich głos znacząco wzmocnił, krusząc nadzieje na reformę PRL-u.
Mimo wszystko na swój sposób paradoksalne jest, że antykomunizm jest obecnie silniejszy i bardziej rozpowszechniony niż w czasach faktycznej dyktatury komunistycznej, gdy władza „ludowa” wyprowadzała na ulice czołgi. Doskonale pokazuje to zwycięstwo prawicowej polityki historycznej, która wygumkowała z przeszłości wszelkie fakty mogące działać na korzyść radykalnej lewicy – w tym chociażby poparcie komunistów dla Solidarności.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.