Oficjalnie jest już ponad 50 ofiar śmiertelnych kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Wielu, dzięki niestrudzonej pracy Piotra Czabana, udało się przywrócić tożsamość, odnaleźć ich rodziny, zorganizować pogrzeby, przyjazd bliskich na Podlasie. Wydrukujmy klepsydry, zapalmy świeczki na ich grobach.
Po wygranych przez demokratów wyborach czuję lekki przypływ nadziei, ale wciąż towarzyszy mi wstyd i ból. Kiedy piszę tekst, ktoś przedziera się przez las, w którym przed oczami polskich służb osłania go już coraz mniej liści.
Ludzie, którzy szukają schronienia – słabi, z daleka, nieznający tu nikogo – wpadają w panikę na widok świateł, helikoptera, munduru, i biegną prosto w rzekę lub bagno, by się ukryć. Marzną, tracą siły, albo wpadają w zwoje drutu żyletkowego, concertiny, która tnie ich ciała tak, że umierają w cierpieniu, nim dojedzie do nich karetka lub po kilku tygodniach ktoś ich przypadkiem znajdzie.
czytaj także
22 października przy rzece Narewka grupka migrantów dostała się na teren Polski, przecinając pręty tej wybitnej zapory, zapory za miliony z naszych podatków, zapory „nie do pokonania”, którą chwalą się politycy PiS. Na widok służb młody chłopak, najprawdopodobniej z Somalii, zawrócił i zaczął uciekać. Służby goniły go, wyciągnęły z bagna, zadzwoniły po karetkę. Opowiadający o tym zdarzeniu Piotr Czaban dopytywał prokuratora, czy nagłe pogorszenie stanu chłopaka mogło wyniknąć z tego, że wpadł prosto w zwoje concertiny, na co prokurator nie odpowiedział. Coś się jednak musiało wydarzyć, skoro miał tyle sił, że podjął próbę ucieczki, po chwili był na granicy życia i śmierci, a po kolejnej zmarł.
Rodziny czekają na wiadomość
Dzień później odnaleziono ciało innego chłopaka, najprawdopodobniej z Syrii. Leżał rozebrany od pasa w górę, kilkadziesiąt metrów od torów w Dobrowoli, nieopodal Czeremchy. Aktywiści mówią, że często znajdują rozebrane zwłoki. Ludziom ekstremalnie wychłodzonym tuż przed śmiercią robi się bardzo gorąco i się rozbierają. Zmarłym może być Syryjczyk poszukiwany przez POPH na prośbę rodziny.
Jest już ponad 50 ofiar śmiertelnych – oficjalnie ustalonych. Wielu, dzięki niestrudzonej pracy Piotra Czabana, udało się przywrócić tożsamość, odnaleźć ich rodziny, zorganizować pogrzeby, przyjazd bliskich na Podlasie.
Waseem Abojesh z Syrii i Mohsen Ahmed Hussein Al-Huwaisek z Jemenu zmarli w Puszczy Białowieskiej zimą 2023 roku. Od marca poszukiwali ich aktywiści, 20 czerwca zostali odnalezieni, ustalono ich tożsamości, pogrzeb odbył się 26 października w Narwie. Ofiar jest o wiele więcej, po prostu jeszcze nie odnaleziono ich szczątków. Zapłoną im co najwyżej błędne bagienne ogniki, a rodziny już zawsze będą czekać na wiadomość od nich, nie zaznając spokoju.
W Dubiczach Cerkiewnych odbył się jakiś czas temu pogrzeb osoby o niezidentyfikowanej tożsamości. Niestety urzędnicy nie wykazali chęci i woli, by przynajmniej napisać do Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, które ma kontakt z rodzinami poszukującymi zaginionych. Nie poinformowali ich nawet o terminie pogrzebu. Dobrze, że potrafili postawić znak i tabliczkę. Na innym cmentarzu próbowano pochować migranta bez jakichkolwiek oznaczeń.
Dzień Zmarłych. Sami zadbajmy o pamięć
Będę o nich pamiętać. Zapalę na cmentarzach, które odwiedzę, zielone znicze. Już kolejny raz, z dopiskiem: „Pamięci ofiar kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej”.
Grupa Granica przygotowała klepsydry z imionami i nazwiskami zidentyfikowanych osób. Można je pobrać, powiesić na tablicach ogłoszeniowych przy cmentarzach.
„Ahmad al-Hasan. Miał 19 lat. Pochodził z Syrii. Próbował przekroczyć granicę polsko-białoruską, szukając bezpiecznego życia. Do rzeki wepchnęli go pogranicznicy. Nie dotarł na drugi brzeg, utonął w Bugu”.
„Radżaa Hasan. Miała 44 lata. Była Palestynką, urodziła się w obozie dla uchodźców w Syrii. W polskim lesie zaczęła słabnąć i tracić przytomność. Polskie służby wywiozły ją jednak do Białorusi, gdzie zmarła”.
„Avin Irfan Zahir. Miała 38 lat. Była matką piątki dzieci. Gdy ją znaleziono w lesie, była głodna i zmarznięta. Lekarze walczyli o jej życie przez trzy tygodnie. Zmarła, będąc w ciąży”.
czytaj także
„Wafaa Kamal. Miała 38 lat. Studiowała sztukę użytkową na Uniwersytecie w Bagdadzie. Marzyła, aby jej córka została architektką, a syn lekarzem. W polskim lesie zaczęła chorować i ledwo oddychała. Służby wywiozły ją jednak do Białorusi, gdzie zmarła z powodu hipotermii”.
„Mahlet Kassa Asfaw. Miała 28 lat. Pochodziła z Etiopii. Towarzyszy podróży wywieziono do Białorusi, jej samej nie udzielono pomocy. Zmarła w samotności”. Konała parę metrów od głównej drogi do Hajnówki. Polskim służbom nie chciało się tyłków ruszyć, wyjrzeli jedynie przez okno samochodu, stwierdzili, że nic nie widać, i odjechali. A Mahlet umierała.
Pisząc o „Zielonej granicy”, Twardoch wpada w pułapki, które sam zastawia
czytaj także
„Ahmad Hamid Az-Zabhawi. Miał 29 lat. Pochodził z Iraku. Mąż. Ojciec dwuletniej córeczki. Ekonomista. Nigdy nie wydostał się z lasu. Nie spotka się już z córeczką. Zmarł w polskim lesie”.
Apel o humanitaryzm do nowego rządu
Polskie służby powinny ratować ludzkie życie, bo polskie państwo jest odpowiedzialne za osoby, które znajdują się na jego terytorium. Odetchnę, dopiero kiedy zacznie tropić przestępców, a nie osoby w drodze, i przestanie prześladować aktywistów, którzy pokazują przybyszom, że w tym bezdusznym kraju są jednak ludzie.
Zarządzenie ministra Wąsika, na podstawie którego przeprowadza się wywózki, można zmienić większością sejmową. Co podkreślają kolejne wyroki sądów, zarządzenie to jest niezgodne z prawem.
Apelują o to aktywiści: „Szanowne Parlamentarzystki i Parlamentarzyści. Wszystkie sceny przedstawione w filmie «Zielona granica» miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jest tego więcej, odnajdujemy zwłoki i często przywracamy im tożsamość. Jest już wiele grobów, które z nami zostaną. Apelujemy do nowo powstałego rządu o humanitarną politykę migracyjną. […] Pilnie są potrzebne rozmowy polityków z organizacjami pozarządowymi, przedstawicielami Sił Zbrojnych, MON, MSWiA, SG i MSZ w sprawie zażegnania kryzysu imigracyjnego na granicy lub ograniczenia jego skutków. Jako Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne chętnie będziemy w takich rozmowach uczestniczyć. Jesteśmy przygotowani do udzielenia wsparcia w opracowaniu odpowiednich procedur zarówno w działaniach bezpośrednio na granicy, jak i w dalszym procesie ubiegania się przez cudzoziemców o ochronę międzynarodową”.
Ich apel można wesprzeć podpisem.