Kraj

Po Przewodowie: media głupsze od polityków

Krótki przegląd reakcji dziennikarzy i publicystów na wydarzenia w powiecie hrubieszowskim pokazuje jasno: w Polsce mamy media głupsze niż polityków. A przecież polityków mamy naprawdę głupich.

Tuż po tym, jak bomba spadała w Przewodowie w powiecie hrubieszowskim, zagrzały się internetowe wyszukiwarki w poszukiwaniu hasła „Polska”. I gdyby tylko ci wszyscy ludzie z całego świata, jakimś cudem, chcieli naprawdę zrozumieć, czym jest Polska i jej polityka, musieliby zacząć od prostej obserwacji.

Otóż w Polsce mamy media głupsze niż polityków. A przecież polityków mamy naprawdę głupich.

Tym razem jednak politycy stanęli na wysokości zadania. Ci opozycyjni, jak Lewica wzywająca do spokoju czy jak Tusk do zawieszania sporów, ale także ci rządowi, którzy zamiast kłapać dziobem po próżnicy, na chwilę zamilkli i czekali na wyniki prac wojska, służb i efekt rozmów w ramach NATO.

Najważniejsze teraz? Nie dać się przestraszyć

I gdy wydawało się, że w tym stresującym dość incydencie wszystko wreszcie poszło jak należy, to nagle na białym, czy raczej brązowym koniu wjechały gwiazdy medialne.

Zaczęła, jak zawsze ostatnio, medialna opozycja. Otóż jej reakcja tuż po sprowadzała się do przejrzenia iście diabelskiego planu szatana Kaczyńskiego. PiS miał bowiem, atakiem na Polskę, odwrócić uwagę od ważniejszych sprawa niż afery własnego rządu. Takie sugestie padły u Tomasza Lisa.

U Romana Giertycha było jeszcze grubiej, bo on od dłuższego czasu ostrzega, że PiS szykuje prowokację, aby wprowadzić stan nadzwyczajny i w ten sposób odsunąć wybory w czasie. Co prawda PiS oddał władzę w Warszawie czy Senacie, ale wiadomo, teraz to już na pewno nie odda.

Jak ta prowokacja miała wyglądać w kontekście spadającej bomby w Przewodowie, zaprawdę nie wiem. Czy Kaczyński miał dzwonić do Putina? Czy Błaszczak nakazał polskiemu wojsku wkradać się na teren Rosji albo Ukrainy i tam cichcem bomby do Polski wysyłać?

No ale w końcu Giertych to dawny kolega ministra Macierewicza – z podobnego, że tak powiem, miotu politycznego.

Inni szyli może mniej grubo, ale nie mniej komicznie. Oto Marcin Wyrwał z Onetu stwierdził, że Polacy poczuli się… jak Ukraińcy.

No nie wiem, na moje jednak bombardowanie miast, gwałcenie kobiet czy torturowanie ludzi to jednak nieco więcej niż przypadkowa bomba na przygranicznym polu.

Ale to nie przeszkadza Wyrwałowi sadzić kolejne teksty, które powoli urastają do źródła twitterowej beki. Jak ten słynny o rzekomych wadach karabinka Grot, który dziś jest jednak chwalony przez walczących nim Ukraińców.

Zresztą Wyrwał stwierdził też, że tak w ogóle to Rosjanie testują NATO. I NATO egzamin oblało.

I chociaż dobrzy ludzie tłumaczyli Wyrwałowi, że, stary, obrona przeciwlotnicza nie polega na tym, żeby bronić każdego ciągnika na polu, a jak nie jesteś w stanie wojny (a Polska nie jest), to nie strzelasz do wszystkiego, co się rusza na radarze, ale Wyrwał i tak z niezmąconym spokojem nie tylko tweety, ale i teksty na Onecie publikował.

Żeby było jasne, druga strona tego politycznego bizzarium swoje też dorzucała. Przede wszystkim w stronę Trzaskowskiego, bo Tusk, jak na złość, zamilkł. Trzaskowski bowiem śmiał, jak to politycy, zwołać sztab kryzysowy.

Prorządowi funkcjonariusze medialni, za przeproszeniem, mało się nie zejszczali ze śmiechu, że haha, jak to sztab kryzysowy w ratuszu. Rzecz jasna, to zwykle ci sami, co gardłowali o sztabach, gdy się swego czasu szambo do Wisły wylało, czyli działo się z Wisłą to, co za rządów prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

A gdy po dwóch dniach Trzaskowski postanowił rzekomo wrócić do Egiptu, nagle okazało się, że to też skandal i że jak to po dwóch dniach od eksplozji w Przewodowie prezydent w sztabie nie siedzi?

Można się spierać, czy politycy powinni zachować się lepiej, czy gorzej, ale wydaje mi się, że zachowali się całkiem przyzwoicie. Nie tylko z powodu tego, co zrobili, ale także, a może przede wszystkim, czego nie zrobili. Czyli nie posłuchali medialnych zaganiaczy, którzy robią wszystko, aby polskie życie polityczne było z dnia na dzień coraz bardziej skretyniałe.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij