Blisko sześćdziesiąt lat po amerykańskiej wojnie domowej Woodrow Wilson zdecydował się wspierać organizacje głoszące supremację białej rasy. Z dumą zorganizował w Białym Domu pokaz „najbardziej rasistowskiego dzieła w historii”.

Blisko sześćdziesiąt lat po amerykańskiej wojnie domowej Woodrow Wilson zdecydował się wspierać organizacje głoszące supremację białej rasy. Z dumą zorganizował w Białym Domu pokaz „najbardziej rasistowskiego dzieła w historii”.
Za napaść na wzorcową stypendystkę oraz nadzieję Koalicji Obywatelskiej Łachecki dostał po łapach. Rózgą operuje Jacek Żakowski.
Gdyby w Polsce wszystko działało jak należy, to dałoby się przeboleć tę awersję naszej klasy politycznej do tematów, które nie gwarantują zaproszenia do wieczornej „Kropki nad i” albo chociaż hype’u na Twitterze.
Jeśli uznamy, że nie ma znaczenia, kto jest u władzy, bo oni wszyscy są siebie warci, wtedy na pewno będą rządzić ci najgorsi.
Czytając biografie młodych z ekipy Wiśniewskiej, trudno nie poczuć zakłopotania. Przed Łacheckim świat stał otworem, ale nie zrobił z tego specjalnego użytku.
PSL i Polska 2050 zbliżyły się do siebie wyłącznie z powodu okoliczności. Groziło im wchłonięcie przez Platformę Obywatelską, która zaczęła ostro się rozpychać na opozycji po powrocie Donalda Tuska. Jak ta przypadkowość odbiła się na ich wspólnym programie?
„My dajemy Polakom wybór, do niczego ich nie zmuszamy” – mówiła w Katowicach Elżbieta Witek. No proszę, dobrzy państwo z PiS wybór dają. Szczególnie Polkom.
Sztab naprawdę powinien poradzić Jarosławowi Kaczyńskiemu, że rywalizowanie z Fidelem Castro na długość przemówień nie jest najlepszym pomysłem w demokratycznej polityce XXI wieku.
Pakiet postulatów Czarzastego był jak hakerski koń trojański, który przejął kontrolę nad ideową wymową marszu, a przynajmniej zdeklasował retorycznie liderów Platformy. Gdyby nie Czarzasty z Biedroniem, imponujący wysiłek organizacyjny chadeków poszedłby w piach.
Ulicami Warszawy przeszedł marsz opozycji. Według organizatorów wzięło z nim udział milion osób. Zjechały z całej Polski. Czy ten marsz zmieni wynik wyborów 15 października?
W sobotę 30 września odbędzie się w Warszawie Manifa. Przyjdź i pokaż, że Polska ma inną, lepszą, różnorodną, ale niewykluczającą i świadomą swoich praw oraz godności stronę.
To od obecności lewicy w rządzie, na marszu, w życiu publicznym i w publicznej debacie zależy, czy zwycięstwo będzie, jakie ono będzie i na jak długo wystarczy.