Jeżeli to, co nazywamy „cywilizacyjnym postępem”, nie polega na czynieniu świata wygodniejszym i bezpieczniejszym dla kolejnych pokoleń, to na czym właściwie?

Jeżeli to, co nazywamy „cywilizacyjnym postępem”, nie polega na czynieniu świata wygodniejszym i bezpieczniejszym dla kolejnych pokoleń, to na czym właściwie?
Rozmowa z Piotrem Szumlewiczem, przewodniczącym Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa, który zapowiedział start w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Czy w dobie zbiorowej amnezji i fake newsów kształtujących masowe postrzeganie przyrody można skutecznie ją ochronić?
Popieram propozycję ministra Gawkowskiego i kandydatki Biejat, by zamknąć X. Ale nie dla wszystkich, tylko dla demokratów.
„Nie!” wobec transformacji okazuje się grzechem głównym „homo sovieticusa”. Jego samolubny i w gruncie rzeczy nieodpowiedzialny sprzeciw dotyczy, bagatela: krzywdy, poniżenia, usunięcia z polityki oraz utraty pracy.
Wygląda na to, że kibice skandujący na Jasnej Górze o czerwonej hołocie trafnie zinterpretowali tradycję i bardzo dobrze widzą, do czego są przywiązani.
Na początku stycznia Wody Polskie ogłosiły konsultacje społeczne dotyczące planów utrzymania wód (PUW). Dzieje się to po raz pierwszy i jest efektem nacisku społecznego. Presja ma sens.
Unikanie awantury, a potem ewaluacja – to chyba już modus operandi obecnego rządu.
„Jak Zandberg wyprzedzi Biejat, to się zesram ze śmiechu” – deklarują kibice. To być może ostatnia przyjemność, jaką Razem i Lewica zapewnią swoim wyborcom.
Ogłaszając światu, że państwo polskie nie zamierza respektować orzeczeń Międzynarodowego Trybunału Karnego, rząd wybrał pławienie się w hańbie.
Jeśli Lewica rzuci wyzwanie Konfederacji, ominie tę rafę, na którą właśnie pakuje się Adrian Zandberg.
Adrian Zandberg będzie kandydatem Razem w wyborach prezydenckich. Sporo lewicowego elektoratu już zagospodarował Trzaskowski. Start Zandberga osłabi wynik Biejat. A może kandydat Razem odbierze głosy Konfederacji?