Kraj

Jaka piękna katastrofa

To jest katastrofa wizerunkowa. Aż trudno się nie uśmiechnąć, patrząc na ten meltdown.

Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy – jak mawiają wierzący. I nawet jeśli Bóg nie istnieje, to trudno się nie uśmiechnąć, patrząc na ten meltdown, który pochłania właśnie Ordo Iuris.

Owszem, objawiają się wśród polskich konserwatystów skandale obyczajowe z regularną wręcz częstotliwością. O zdradzaniu pierwszej żony pisał w swych felietonach moralista Ziemkiewicz, o szlajaniu się po erotycznych klubach pisał żonaty Wencel, który wcześniej oczywiście publicznie wytykał rozwód prawicowemu wówczas Michalskiemu. O tym, co najgorszego zrobił swojemu przyjacielowi redaktor Paweł Lisicki, publicznie na fejsie wspominał Witold Jurasz.

Wśród polityków prawicy to także niemal standard. Kto pamięta, jak Staszek Pięta załatwiać miał pracę pani Izie, która nie jest „zimną rybą”, albo jak zdesperowana żona Mariusza Antoniego Kamińskiego z ambony śpiewała, żeby do niej wrócił od kochanki. Wydawałoby się, że wszystkich przebił Jacek Kurski, który po wieloletnim małżeństwie i trójce dzieci załatwił dla siebie stwierdzenie nieważności małżeństwa, by w łagiewnickim kościele wziąć ślub z nową partnerką, która notabene także załatwiła sobie stwierdzenie nieważności swojego i kilka miesięcy później urodziła Kurskiemu dziecko.

Etyka z Rydzykiem i Ordo Iuris, czyli religia na bis

Nawet najtwardsi zwolennicy PiS poczuli się wtedy, jakby im ich własny Kościół w pysk splunął.

Ale katastrofa Ordo Iuris jest jeszcze większa. Oto jedna z głównych męskich twarzy medialnych tej organizacji ma mieć romans z główną frontmenką, prywatnie żoną jego najbliższego przyjaciela (któremu świadkowała nawet na ślubie).

I nie, nie chodzi tu nawet o to, żeby teraz rozstrzygnąć, czy Ordo Iuris było za zakazem rozwodów, czy tylko za ich utrudnianiem (chociaż akurat podejrzewanie ich o taktykę salami jest dość uzasadnione). Chodzi przede wszystkim o to, że romans i rozwód całkowicie moralnie kompromitują tę organizację. Romans i rozwód oznaczają bowiem grzech cudzołóstwa, który w Biblii, głupia sprawa, jest karany śmiercią.

Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią, i cudzołożnik, i cudzołożnica (Kpł 20,10).

Fundamentalistom na uczelni już dziękujemy. Uniwersytet Śląski postawił się Ordo Iuris

Romans w propagandzie Ordo Iuris oznacza także krzywdę dzieci. Często powtarza się tam, że rozwód rodziców ma być dla dzieci większą traumą niż śmierć jednego rodzica. Okazuje się więc, że same Ordo Jurki – jak je pieszczotliwie nazywają w sieci – wedle własnej propagandy robią dzieciom większą traumę niż zabójcy rodziców. Zwłaszcza że, jak twierdzi jeden z byłych już nomen omen członków organizacji, tych rozwodów było więcej.

Zapaść moralna, grzech cudzołóstwa, krzywdzenie dzieci – to wszystko oskarżenia, które demolują radykalny wizerunek Ordo Iuris. Ostoją, źródłem i swoistym tytułem moralnym był zawsze dla niego fundamentalizm katolicki. To on stanowił niejako pierwotne źródło prawa, do którego później, w bardziej lub mniej zabawny sposób, dostosowywano wywody prawne.

Teraz okazuje się, że cały ten fundamentalizm był jedną wielką wydmuszką i gdyby nie to, że ktoś puścił parę z ust, nawet byśmy o całym tym gnieździe rozpusty nie usłyszeli.

To jest właśnie katastrofa wizerunkowa Ordo Iuris. Ale to nie wszystko. Jest coś więc. Skala memów, żartów i jednego wielkiego głośnego rechotu przelewającego się przez internetową Polskę jest ogromna. Dawno nie mieliśmy sytuacji, żeby aż tak grillowano kogoś, i to niemal przez wszystkie strony opcji politycznej.

Prawicowi katolicy z PiS czują się oszukani, libki z lewicą ramię w ramię dorzucają memy do pieca. Może to oznaczać tylko jedno: Ordo Iuris jest jedną z najbardziej znienawidzonych organizacji społecznych w kraju. A to z kolei jest katastrofą dla każdej organizacji lobbystycznej.

Istotą jawnego lobbingu jest takie umieszczenie się w kulisach podejmowania decyzji, że po zmianie władzy wciąż można pchać swoją agendę. Wiedzą o tym ci, którzy chcą budować na przykład głośną ostatnio Nycz Tower.

Z Ordo Iuris do Sądu Najwyższego. Fundamentaliści religijni przejmują sprawiedliwość w Polsce

Ordo Iuris, pozujące na wszechmocną organizację mogącą załatwić niemal wszystko (co notabene jest bzdurą), stało się więc po części ofiarą własnego pijarowego sukcesu. Im jesteś większy, tym głośniej uderzysz o ziemię podczas upadku.

Dlatego – jeśli tylko Tusk niczego do końca nie popsuje i zmieni się w Polsce w końcu władza – podpieranie się stanowiskiem Ordo Iuris będzie kompromitujące i dla katolickich wyborców dzisiejszej opozycji, i dla nowej władzy. I w ten sposób organizacja ta obezwładni się sama, ginąc w odmętach śmiechu i zapomnienia.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij