Odpowiedzią na rosyjskie ataki hybrydowe nie może być demontaż mechanizmów bezpieczeństwa

Architektura bezpieczeństwa w Europie powoli przestaje istnieć, czy, mówiąc precyzyjniej: była w ostatnich latach punktowo atakowana i rozpada się w kilku kierunkach jednocześnie.
Rodzina migrantów w Puszczy Białowieskiej. Fot. Mikołaj Kiembłowski

Rządzenie dekretami, tymczasowe wyłączanie praw człowieka, w tym najważniejszych – praw dziecka – to prosta droga to demontażu następnych praw, wolności i obowiązków wolnego państwa.

Na bezpieczeństwo kraju składa się wiele elementów, ale skupię się tu na trzech wybranych: stabilności sojuszy międzynarodowych, spójnej strategii na wypadek wojny oraz kontroli granic. W dobie powrotu brutalnie imperialistycznej polityki Putina bezpieczeństwo Polski to kwestia ważna dla całej naszej sceny politycznej. Dodatkowo pierwsze dwa miesiące prezydentury Trumpa dość boleśnie pokazują, jak wielce zagrożone są obecne sojusze międzynarodowe, i co za tym idzie, jak nieadekwatna może się okazać obecna polska strategia obrony – co podkreślają zarówno analitycy o orientacji lewicowej, jak i narodowej (na czele z Jackiem Bartosiakiem). Nagłe ocieplenie stosunków Waszyngtonu z Moskwą to jedno. Arbitralne zastopowanie amerykańskiej pomocy dla armii ukraińskiej, razem z wyłączeniem funkcji amerykańskiej broni, którą Ukraina kupiła za fundusze własne i europejskie, to drugie. Trudno to postrzegać inaczej niż w kategoriach brutalnej zdrady sojuszniczej.

Ustawa azylowa wbrew prawu i głosom ekspertów, za to z poparciem Ordo Iuris

Konwencja genewska: między prawem a moralnością

Wobec słusznie rosnących obaw o bezpieczeństwo kraju polska elita polityczna skupiła się na tym elemencie, który najłatwiej i najszybciej można zreformować, czyli kontroli granic. Ustawa, która przeszła w Sejmie głosami niemal całego spektrum politycznego, pozwala Radzie Ministrów na uznaniowe, tymczasowe zawieszanie prawa do azylu. Wystarczy, że szef MSWiA złoży stosowny wniosek, a rząd go zaakceptuje. Prawo do azylu zostało zapisane w konwencji genewskiej z 1951 roku w specyficzny sposób – jako non-refoulement, czyli zakaz odsyłania ludzi z powrotem, zawracania ze swoich granic. Ta formuła nie wynikała z wyjątkowej dbałości o prawa człowieka czy wzniosłych pobudek humanitarnych – był to element twardej gry interesów między państwami, które sygnując konwencję genewską, po prostu dzieliły się odpowiedzialnością. W ten sposób każdy kraj odpowiadał za jakąś grupę przyjezdnych, a w każdej grupie znajdą się tacy, którym będzie przysługiwać prawo do azylu.

Nie da się od razu skończyć z pushbackami [rozmowa]

Nominalnym celem tej ustawy, cytując senatora sprawozdawcę, jest „wprowadzenie instrumentów prawnych, które zapobiegną destabilizacji sytuacji na naszej wschodniej granicy, a jednocześnie na zewnętrznej granicy Unii Europejskiej, by zapobiec sztucznemu kreowaniu presji migracyjnej wywoływanej przez służby białoruskie oraz rosyjskie”. Doktor Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW, przemawiając w Senacie w imieniu MSWiA, szczegółowo omówił przykłady tego, jak inne państwa europejskie usiłują ograniczyć napływ migrantów, i zarysował, jak wpisze się w to Polska. Jego zdaniem nowa ustawa ma „obniżyć pull-factor” dla migrantów, gdyż „stosowanie prawa międzynarodowego to bardzo silny czynnik przyciągający” (strach pomyśleć, czego jeszcze się pozbędziemy, żeby przypadkiem kogoś do Polski nie przyciągnąć).

Trzeba jednak podkreślić, że przemówienie Duszczyka było niezwykle merytoryczne: mówił o szlakach, metodach, o agresji na granicy, frustracji obu stron. Wiedząc, że przeciwnicy ustawy będą się powoływać na konwencję genewską, przytoczył kazus z Melilli: „Europejski Trybunał Praw Człowieka jednoznacznie wskazuje, że państwo członkowskie w przypadku próby zbiorowego przekroczenia granicy z użyciem przemocy ma prawo dokonać… Takie osoby nie mogą powoływać się na zasadę non-refoulement. To jest art. 33 pkt 2 konwencji genewskiej. Tutaj Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał rację co do tego, że państwo członkowskie może tak robić”. Ustawa napisana została przez zespół składający się z ekspertów, ludzi znających realia geograficzne, polityczne, społeczne i prawne migracji. Na swój sposób to jest najbardziej niepokojący aspekt całej sprawy. Prowokacje rosyjsko-białoruskie doprowadzają do tego, że nasi eksperci ds. migracji piszą ustawy, które demolują nasz porządek prawny, i na dodatek są wątpliwe moralnie.

Pamiętacie jeszcze Bodnara?

Europa uczy Polskę zawracać ludzi

Trwające obecnie stopniowe wyłączanie narzędzi demokratycznego państwa, opt-out z wybranych aspektów Konstytucji RP i traktatów unijnych, to część szerszego procesu odchodzenia od porządku prawnego powojennej Europy. Robi to nie tylko Polska – „majstrowanie” przy prawie azylowym, traktacie z Schengen i innych aktach to w ostatnich latach smutna norma. Podobnie jak unijne umowy z krajami trzecimi, takimi jak Libia, które w praktyce powodują śmierć tysięcy ludzi w obozach i na morzu. „Choć kraje członkowskie nadal utrzymują prawo do azylu, wykazują rosnącą kreatywność i mnożą przeszkody w dostępie do procedur azylowych, całkowicie blokując wjazd na teren państwa” – czytam w publikacji International Refugee Law and EU asylum law: accordance and influence Paula McDonougha i Tamary Tubakovic.

Wysłuchanie w sprawie azylu: Organizacje wiedzą, minister Duszczyk wierzy, SG jest przykro

Hiszpańska operacja Frontexu „Hera” polegała na przechwytywaniu migrantów na morzu i niedopuszczenie do sytuacji, w której mogliby się starać o legalny i wciąż należny im azyl. Takich akcji były dziesiątki, na lądzie i na morzu. Do tego dochodzi wykorzystanie danych cyfrowych i lokalizacyjnych przez Visa Information System, pozwalające na identyfikację „osób podejrzanych o chęć nielegalnego przekroczenia granicy”, jeszcze zanim do takiego przekroczenia dojdzie (International Refugee Law and EU asylum law, str. 156).

Dlaczego więc logika opt-outów, wyjątków oraz prymat dekretów nad prawem stanowionym są zagrożeniem dla Polski i Europy? Dlatego że są początkiem rozejścia się wspólnoty politycznej, w której nominalnie chcemy pozostać, i to bardziej niż kiedykolwiek. W obecnej sytuacji, kiedy międzynarodowe sojusze rozchodzą się w szwach, cały wysiłek powinien iść w dokładnie odwrotnym kierunku: konsolidacji i wzmocnienia Europy jako całości. Zwłaszcza wschodnia flanka EU powinna teraz działać solidarnie. Rozwiązania powinny być ponadnarodowe i skoordynowane z partnerami. Mówią o tym w zasadzie wszystkie liczące się siły polityczne w Europie, od francuskich konserwatystów (z viralowym przemówieniem mera Vichy, Claude’a Malhureta, o USA rządzonych przez „bufona na ketaminie”), przez niemieckich socjaldemokratów, po Polską centroprawicę. Skoro chcemy konsolidacji Europy, nie możemy jednocześnie rozmontowywać jej prawnych, humanitarnych i solidarnych podwalin. Powojenny pokój na kontynencie był tak trwały, bo architektura bezpieczeństwa została przemyślana w sposób kompleksowy. Trzeciego wyjścia nie ma.

W Hajnówce rusza proces piątki aktywistów. Przestępstwo? Ratunek dla siódemki dzieci i trojga dorosłych

Głosy humanitaryzmu z Lewicy i Trzeciej Drogi

Jedyną siłą polityczną, która próbowała – wraz ze stroną społeczną i licznymi ekspertami – nie dopuścić do przejścia ustawy w obecnym kształcie, była lewica. To znamienne, że po latach skandowania „KON-STY-TU-CJA!” i nieustannym utyskiwaniu na deptanie przez polskie rządy państwa prawa teraz to liberałowie i centroprawica głosują za zawieszeniem konstytucyjnej wolności. Magdalena Biejat zorganizowała w tej sprawie konferencję prasową z udziałem m.in. Janiny Ochojskiej. Tłumaczyła, że istnieje różnica między prawem do starania się o azyl a przyznaniem azylu, zaś Polska chce odmówić migrantom samego złożenia prośby. To jak zakazać tonącemu łapać się koła ratunkowego.

Niestety zeitgeist jest taki, że ta skandaliczna ustawa przeszła miażdżącą większością senacką, w tym głosami partii rzekomo centrowych.

Rok uszczelniania Twierdzy Europa

Godnym odnotowania głosem sprzeciwu było przemówienie senatora Macieja Żywny z Trzeciej Drogi. Żywno odwołał się do osobistych doświadczeń – wychowania w duchu Solidarności, swojej przysięgi harcerskiej, przysięgi strażackiej – by pokazać, że zawieszenie prawa do azylu jest sprzeczne z wartościami każdej ze wspólnot, w których w życiu uczestniczył. To bardzo piękne i warte zapamiętania, zwłaszcza w obecnym klimacie politycznym. Polska nadal trochę pamięta, że sama ma potężną diasporę i że to Polacy korzystali z azylu w niemal każdym państwie świata. Gdyby przeprowadzić na ulicach polskich miast sondę, pytając: „Czy jest pan/pani za doprowadzeniem do śmierci kilkuletnich dzieci w podlaskim lesie?”, prawdopodobnie większość z nas odpowiedziałaby przecząco. Zawieszenie prawa do azylu będzie miało podobny skutek – i o tym mówił senator Żywno, kiedy podkreślał, że ratowanie życia jest obowiązkiem, a nie fanaberią czy przestępstwem.

Stany Zjednoczone, nasz wielki, nieobliczalny hegemon, dość skutecznie ukrywały skalę patologii własnych rozwiązań antymigracyjnych. A jednak, dzięki heroicznym wysiłkom strony społecznej i fundacjom takim jak RAICES z Dallas, od lat znane są materiały wideo, na których widać dzieci zamknięte w plastikowych klatkach, owinięte folią termiczną, śpiące na sobie nawzajem, przytulone z zimna. Dzieci, których jedyną winą jest to, że urodziły się w takich, a nie innych miejscu i czasie. Dzieci, których rodzice albo nie żyją, albo zostali zatrzymani przez którąś ze służb. Przedszkolaki i nastolatki, które miesiącami bądź latami wegetują w klatce. Przeciwko temu opowiedział się 13 marca Maciej Żywno oraz senatorowie i senatorki lewicy.

Dwa metry kwadratowe na osobę, brak snu. „Boją się wszystkiego, co im się kojarzy z Polską” [rozmowa]

Nie dziwi, że elity polityczne Polski, które przespały moment radykalnej wolty w Stanach Zjednoczonych, desperacko szukają teraz sprawczości w obszarze bezpieczeństwa. Jednak zagrożeniem dla kraju nie jest somalijska matka z rocznym dzieckiem. Nie jest nim dwóch kumpli z Kabulu, którzy uciekli dlatego, że pracowali dla polskiej armii przed 15 sierpnia 2021 roku. A nawet jeżeli dany imigrant stanowi zagrożenie, właściwe służby powinny być w stanie je rozpoznać i im zapobiec, działając zgodnie z Konstytucją RP. Rządzenie dekretami, tymczasowe wyłączanie praw człowieka, w tym najważniejszych – praw dziecka – to prosta droga to demontażu następnych praw, wolności i obowiązków wolnego państwa. Taki demontaż jest na rękę wschodnim i zachodnim imperialistom, dla których zawsze to strona społeczna jest wrogiem, a najsłabsi, prędzej czy później, lądują w plastikowej klatce.

**

Kinga Stańczuk – historyczka idei, wiceprezeska Fundacji Szkoła bez Granic, Senior Fellow Humanity in Action.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Stańczuk
Kinga Stańczuk
Tłumaczka, analityczka, historyczka idei
Studiowała romanistykę i nauki polityczne na Uniwersytecie Londyńskim. Współzałożycielka Nowych Peryferii i Partii Razem. Publikowała między innymi w „Krytyce Politycznej”, „Gazecie Wyborczej”, „Małej Kulturze Współczesnej”, magazynie „Jacobin” i „L’Humanité”. Obecnie uczy w warszawskim liceum.
Zamknij