Miasto

Reklamowy chaos i „szyldoza” w Warszawie wkrótce staną się przeszłością

Reklama wielkoformatowa w centrum Warszawy. Fot. Jakub Szafrański

Radni stolicy przegłosowali uchwałę krajobrazową, która ujednolica przepisy dotyczące umieszczania reklam w przestrzeni miejskiej. To oznacza, że w ciągu najbliższych kilku lat z ulic i budynków Warszawy znikną szpetne banery i migoczące ekrany reklamowe.

Uporządkowania zaśmieconej reklamami Warszawy od kilku lat domagali się od władz stolicy mieszkańcy, aktywiści oraz organizacje działające na rzecz przyjaznego miasta, jak Miasto Jest Nasze. Temat ten w końcu podjęto również w ratuszu, którego przedstawiciele w 2015 roku – po wprowadzeniu ustawy krajobrazowej – zobowiązali się do przyjęcia uchwały regulującej dotychczasowe przepisy. Obietnica, która stała się także jednym z głównych postulatów kampanii wyborczej obecnego prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego, w końcu doczeka się realizacji. Warszawscy radni niemal jednogłośnie przyjęli szczegółowy plan zmian, czyniąc, jak stwierdził rzecznik ratusza Kamil Dąbrowa, „krok w stronę piękniejszej Warszawy”.

Toyota na jeziorze, czyli kraj reklamami oszpecony

– To świetna wiadomość. Czekaliśmy na tę uchwałę ładnych parę lat, co było spowodowane m.in. koniecznością przygotowania precyzyjnych i skutecznych wytycznych, określających, jaki rodzaj reklam i szyldów będzie dopuszczalny w przestrzeni publicznej – mówi mi radna Warszawy Agata Diduszko-Zyglewska.

Jej zdaniem kluczowym elementem uchwały są konkretne i przejrzyste ustalenia wymiaru oraz sposobu egzekwowania kar za niedostosowanie się do przepisów. – Do tej pory jakiekolwiek próby w zakresie walki z zalewem reklam i tzw. szyldozy spełzały na niczym, ponieważ  przedsiębiorcy i właściciele firm mogli bezkarnie ignorować zalecenia władz miasta. Ten proceder jednak wkrótce stanie się przeszłością, a kary nie dość, że będą restrykcyjne i wysokie, to również naliczane w trybie dziennym i uzależnione od wielkości powierzchni reklamowej. Im większy billboard czy banner, im dłużej będzie wisieć, tym wyższa kwota grzywny – wyjaśnia Diduszko-Zyglewska, wskazując, że za 1 metr kwadratowy nielegalnie umieszczonej reklamy jej właściciel zapłaci 112 zł.  Koszt utrzymania dopuszczanych przez uchwałę materiałów wyniesie zaś 2,5 zł dziennie plus 20 gr za każdy metr kwadratowy reklamy.

A może by tak na wiosnę… posprzątać reklamy?

Zgodnie z nowymi przepisami miasto wyznaczy też miejsca objęte całkowitym zakazem stawiania i wieszania nośników. Do tak chronionych stref należeć będą m.in. parki miejskie, tereny leśne czy sakralne. – Osobiście najbardziej cieszę się z faktu, że z przestrzeni miejskiej znikną najbardziej szpecące miasto reklamy wielkoformatowe, ale także reklamy ledowe. Mam na myśli te, które przeszkadzają okolicznym mieszkańcom i przechodniom z uwagi na ostre, niekomfortowe czy nawet oślepiające dla oka światło i szybkość stale przesuwających się, migoczących obrazów. W końcu zostaną również zdelegalizowane reklamy przesłaniające okna w budynkach mieszkalnych – wylicza Diduszko-Zyglewska.

Uchwała ograniczy liczbę, wielkość, a także częstotliwość nośników reklamowych, ich odległość od ulic, a nawet przystanków, co oznacza na przykład, że wielkie billboardy będzie można ustawiać jedynie przy trasach wylotowych z miasta. Przepisy dopuszczają jednak umieszczanie murali reklamowych. Całkowicie usunięte zostaną z kolei ekrany reklamowe oraz materiały przykrywające całe ściany budynków oprócz tych, które wywieszane są na czas remontu elewacji.

Równie ważnym punktem zmian w stolicy będzie szeroko zakrojona walka o estetykę szyldów. Ratusz zdecydował, że ich wymiary, format, liczba oraz umiejscowienie będą precyzyjnie określone, tak by nie kontrastowały z architekturą miasta. Do ujednolicenia tej ostatniej, a dokładniej tzw. małej architektury (śmietników, wypożyczalni rowerów miejskich, przystanków, ławek itp.), zobowiązał się z kolei sam ratusz. Ma to nastąpić w ciągu najbliższych trzech lat.

Jednak pierwsze efekty przestrzennej rewolucji zobaczymy już za dwa lata. To okres, jaki właściciele już umieszczonych na ulicach i budynkach stolicy reklam mają na dostosowanie się do nowych przepisów. Przeciwko temu postanowieniu bezskutecznie protestowali radni związani z PiS, którzy chcieli, by ustalenia weszły w życie za rok.

Buczek: Żyjemy na własnych śmieciach. Dosłownie.

czytaj także

– Moim zdaniem jednak ten czas [dwa lata – przyp. red.] jest dobrym kompromisem, zwłaszcza że wśród niektórych radnych pojawiały się też opinie, by wydłużyć go do trzech lat. Oczywiście to nie oznacza, że sama nie chciałabym, by reklamy zniknęły natychmiast, jednak należy wziąć pod uwagę możliwości przedsiębiorców, którzy mają podpisane długoterminowe umowy na wynajem miejsca reklamowego. Szczególnie istotna jest sytuacja drobnych przedsiębiorców i rzemieślników, dla których na przykład zamówienie nowego szyldu może wiązać się z dużym obciążeniem finansowym. Musieliśmy im dać czas na to, by mogli przygotować się na ewentualne koszty i wpisać je w swój plan finansowy – podsumowuje Diduszko-Zyglewska.

Za przyjęciem uchwały krajobrazowej głosowało 51 radnych. Trzech wstrzymało się od głosu. Nikt nie był przeciwny. Teraz nowe przepisy muszą zostać jeszcze zatwierdzone przez wojewodę mazowieckiego.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij