Kraj

Nie wierzę, że Rozenek i Kwiatkowski odnajdą w sobie zagorzałych socjalistów

Troje posłów: Joanna Senyszyn, Robert Kwiatkowski i Andrzej Rozenek, oraz dwoje senatorów: Gabriela Morawska-Stanecka i Wojciech Konieczny założyli nowe koło Polskiej Partii Socjalistycznej. − Oczywiście, można koło parlamentarne nazwać jakkolwiek, nawet PPS, a realizować potem całkiem inną politykę. Ale wtedy będzie to po prostu oszukiwanie ludzi − mówi Paulina Matysiak, posłanka partii Razem.

Katarzyna Przyborska: Rozłam w Lewicy skomentowała pani na Twitterze: „Nie płakałam po Rozenku”. To błaha sprawa?

Paulina Matysiak: Nie błaha, ale musiało tutaj dojść do dość dużej przemiany. Pod znakiem PPS znaleźli się posłowie: Andrzej Rozenek, Joanna Senyszyn i Robert Kwiatkowski, którzy, cóż, dość dobrze ukrywali dotychczas swoje socjalistyczne poglądy i poparcie dla budowy socjalistycznego państwa, do walki z wyzyskiem czy nierównościami.

Ale czy to ktoś jeszcze pamięta? Młodzież nie pamięta Donalda Tuska, jak ma pamiętać, co z lewicowymi postulatami zrobiło SLD na początku tego tysiąclecia?

Nie chodzi mi o samo SLD, ale o konkretną linię polityczną akurat tej grupy posłów. Ja sobie oczywiście ironizuję, ale zobaczymy, kiedy nowe koło będzie miało swój program. PPS ma na sztandarach postulaty bardziej nawet radykalne, niż realizujemy my w klubie. Jeśli patrzeć na postulaty partii tworzących klub Lewicy, to PPS-owi najbliżej jest do partii Razem, więc powinniśmy znajdować jakiś wspólny mianownik, o ile tylko członkowie nowego koła będą traktować serio jego nazwę i historię, do której nawiązuje.

Joanna Senyszyn w Tok FM mówiła w zasadzie Tuskiem: że Lewica pod wodzą Włodzimierza Czarzastego jest niewiarygodna, że zawsze jest obawa, że nie będzie grała razem z resztą opozycji, ale poprze PiS. Poseł Rozenek w podobnym tonie przypomniał sprawę Funduszu Odbudowy. Może więc za powstaniem nowego koła stoi pomysł politycznego przegrupowania z myślą o nadchodzących wyborach: zróbmy lewicę, która wejdzie w koalicję z innymi partiami opozycyjnymi?

Być może taki zamysł stoi za powołaniem nowego koła. Tyle że my oczywiście już współpracujemy i czasem znajdujemy wspólne punkty z innymi ugrupowaniami opozycyjnymi. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe i nie wiem, jak miałoby się to udać kołu Polskiej Partii Socjalistycznej, której spuścizna jakoś mi nie współgra z postulatami niesionymi na sztandarach przez PO albo Nowoczesną. Oczywiście, można koło nazwać jakkolwiek, nawet PPS, a realizować potem całkiem inną politykę. Ale wtedy będzie to po prostu oszukiwanie ludzi. Nie bardzo wierzę, że Andrzej Rozenek i Robert Kwiatkowski odnajdą w sobie zagorzałych socjalistów…

Rozłam na Lewicy. Początek końca czy szczęśliwe rozwiązanie wewnętrznych sporów?

Może wyciągnęli wnioski? O państwie opiekuńczym mówi nawet PO, przyznając, że się mylili, że rządy PiS pokazały, że ludzie chcą państwa opiekuńczego, prospołecznego, dbającego.

Wszystko okaże się w czasie debat przy konkretnych projektach, w czasie prac nad ustawami i dyskusji. Dopiero wtedy będziemy wiedzieli, w którą stronę idą i czy faktycznie skręcają w lewo. Na razie widzę bardzo duży rozdźwięk między dorobkiem i poglądami tych osób a postulatami, tradycją, agendą PPS-u.

Ale myśleć o wyborach chyba trzeba, bo tej socjalistycznej agendy nie da się realizować pod rządami PiS. 

Nie da się także pod rządami PO. Do tego potrzebna jest silna lewica, a nie jej rozbijanie. Oczywiście nawet przy rządzie PiS-u da się zgłaszać, a czasem wymuszać konkretne poprawki na komisjach, takie jak zakaz odcinania energii gospodarstwom domowym w pierwszych miesiącach pandemii, ograniczenie do czterokrotności średniej krajowej wynagrodzeń osób na kierowniczych stanowiskach w przedsiębiorstwach korzystających z pomocy państwowej na restrukturyzację, czy zabezpieczenie dla samorządów środków na wypłatę pierwszej transzy dodatków osłonowych. To drobne, ale potrzebne rozwiązania. Miejmy świadomość, że PiS by nie pozwolił, żeby opozycja złożyła projekt ustawy, a strona rządząca go poparła. Natomiast są też takie kwestie, których przy rządzącym PiS-ie absolutnie nie da się zrobić.

Problemy pod rządami PiS-u są jednak większego kalibru, choćby prawa człowieka. Czy myślenie o tym, żeby zdecydowanie przeć do pokonania PiS-u w wyborach razem z opozycją i walczyć o swoją agendę przy boku liberałów, nie jest tu rozsądną propozycją?

O swoją agendę warto walczyć zawsze i wszędzie. Ale mam duże wątpliwości, czy przy boku liberałów można prawdziwie lewicową agendę realizować. Można się z blokiem liberalnym dogadać, ale obawiam się, że problemem okaże się na przykład prawo do bezpiecznej legalnej aborcji, którego konserwatyści, a jest ich wielu w szeregach PO, nie poprą i raczej będą postulować powrót do „kompromisu”. A naprawdę trudno będzie dojść do porozumienia, jeżeli chodzi o kwestie związane z gospodarką, polityką społeczną, z umowami śmieciowymi, Państwową Inspekcją Pracy, prawami związkowców, w ogóle poziomem uzwiązkowienia − tu wspólnego pola za wiele nie będzie. A to są rzeczy absolutnie kluczowe.

Najpierw Polska bez PiS, potem socjalizm

Ale jeżeli PiS zostanie u władzy, to postulaty związane z prawami kobiet, prawami pracowniczymi raczej też nie mają szans. Tego nawet nie musimy się domyślać, bo to widzimy.

Ale to jest chybiona perspektywa, że wybiera się między PO a PiS, bo formacji w parlamencie jest więcej i wracając do samego PPS, może on bez problemu realizować swoją agendę w bloku Lewicy.

Włodzimierzowi Czarzastemu wypomniano seksizm, złe traktowanie senatorki Morawskiej-Staneckiej, niedemokratyczne zarządzanie Nową Lewicą. Zasadnie?

Funkcjonowania Nowej Lewicy nie bardzo chcę komentować, bo do tego ugrupowania nie należę. Jesteśmy razem w klubie i do współpracy w ramach tego klubu nie mam żadnych większych zarzutów, moim zdaniem współpraca układa się dobrze. Mamy wypracowane minimum programowe, na które się wspólnie zgodziliśmy w 2019 roku, kolejne tematy przygotowujemy i przedstawiamy w parlamencie. Myślimy o kolejnym wspólnym starcie w wyborach. Nic się tu nie zmienia.

A co z tym oskarżeniem Lewicy o możliwość kolaboracji z PiS-em, wcześniej rzucanym przez Tuska, a dziś podniesionym przez rozłamowców? 

O kolaboracji najwięcej mówił Andrzej Rozenek, który z tego ukuł swój bon mot. Bądźmy poważni: jaka kolaboracja?

Jednak to oskarżenie puszczone w media podważa wiarygodność Lewicy. Lewicowy wyborca może przestraszyć się kolejnych lat rządów PiS-u, nie zagłosować na Lewicę i głosować ostatecznie na mniejsze zło.

Nie ma mowy o żadnej kolaboracji. Można się zastanawiać, dlaczego taką opowieść z chęcią podgrzewają liberalne media, dlaczego one i PO przyklejają Lewicy taką łatkę. Wydaje mi się, że PO boi się trzeciego ugrupowania, które w dodatku przychodzi z konkretnymi propozycjami, ma merytoryczne rozwiązania, otwarcie mówi o swoich poglądach i stawia tym samym Platformę pod ścianą. A Platforma, jak wiadomo, woli nie ujawniać, co myśli, i najchętniej kolejną kadencję też spędzi w rozkroku, mówiąc, że to nadal nie jest czas na przynoszenie rozwiązań, uchylając się od odpowiedzialności. Dla nich to bardzo wygodne mówić, że to nie oni rządzą, nie oni podejmują decyzję.

A to, że bajki o współpracy z PiS-em powtarza Joanna Senyszyn dzisiaj? Nie współpracujemy z PiS-em. To stawianie chochoła i podbijanie narracji, która służy tylko blokowi liberalnemu.

Myśli pani, że projekt oderwania części lewicy i utworzenia koła bliższego partiom liberalnym zdobędzie popularność? Skusi kogoś więcej z lewej strony sali sejmowej? Czy osoba senatorki Morawskiej-Staneckiej nie będzie autorytetem, za którym pójdą inni?

Uważam, że osoba, która ma lewicowe poglądy, pozostanie na Lewicy. Gabriela Morawska-Stanecka, zwłaszcza na tematy gospodarcze, ma poglądy dalekie od lewicowych. Na poziomie obrony praw człowieka zgadzamy się, ale nie ma porozumienia, jeśli chodzi o wiele innych kwestii. Ale zobaczymy, może trzy strzały na maseczce posła Rozenka sygnalizują jego wielką ideową przemianę. Poczekajmy, a potem powiedzmy: sprawdzam.

**
Paulina Matysiak − posłanka na Sejm IX kadencji, członkini zarządu krajowego Lewicy Razem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Katarzyna Przyborska
Katarzyna Przyborska
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl
Dziennikarka KrytykaPolityczna.pl, antropolożka kultury, absolwentka The Graduate School for Social Research IFiS PAN; mama. Była redaktorką w Ośrodku KARTA i w „Newsweeku Historia”. Współredaktorka książki „Salon. Niezależni w »świetlicy« Anny Erdman i Tadeusza Walendowskiego 1976-79”. Autorka książki „Żaba”, wydanej przez Krytykę Polityczną.
Zamknij