Kaczyński śmierć Doroty nazwał „urojeniem”, minister Niedzielski oskarża kobiety o „egzaltację”, a ginekolodzy i położnicy je dyscyplinują, pisząc o „niszczeniu zaufania”.
Parę dni temu, kiedy na forum publiczne wypłynęło więcej faktów związanych z okolicznościami śmierci Doroty w szpitalu im. Jana Pawła II w Nowym Targu, powstrzymywałam się od potępiania lekarzy, zakładając, że powinniśmy być po tej samej stronie – za życiem.
Publikacja Stanowiska Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników uświadomiła mi, jak bardzo jestem naiwna. W tekście ani razu nie wspomniano przyczyny oburzenia – kolejnej śmierci w wyniku sepsy, do której doprowadziła decyzja lekarzy o czekaniu, aż płód obumrze w ciele kobiety. Napisano za to sporo o lekarskiej władzy nad pacjentkami.
Dlaczego nie przeszkolono lekarzy, jak przerywać ciąże misoprostolem? Proponujemy rejestrację tego leku i szkolenia wg najnowszych wytycznych WHO. Chcemy, aby @aborcyjnydream i @federapl brały udział w zespole min. @a_niedzielski – postulowała dziś w Sejmie @KotulaKat 💪 pic.twitter.com/PdugvLDT7B
— Legalna Aborcja Bez Kompromisów (@LegalnaAborcja_) June 15, 2023
„Zawód lekarza jest zawodem zaufania publicznego. Szkalowanie nas, burzenie autorytetu, bezpodstawne oskarżenia prowadzą do strat, które mogą bezpowrotnie zniszczyć relację lekarz–pacjent i wpłynąć na efekty leczenia” – przekazuje w Stanowisko PTGiP. Czyli mamy siedzieć cicho, bo będzie jeszcze gorzej.
Nie chodzi o sumienie, ale o władzę
Takie postawienie sprawy to groźba wobec tych, które i tak są stale straszone i szantażowane sumieniami lekarzy, od 1997 roku stojących na straży swojej władzy nad kobietami.
Jeśli potrzebujesz recepty na tabletkę dzień po, musisz zabulić kilkaset złotych za wizytę, wyspowiadać się z pękniętej prezerwatywy czy innego rodzaju wpadki. Ginekolog wypytuje: a ile ma pani lat, ile dzieci, może dobrze byłoby sprawić sobie jeszcze jedno? Przecież dzieci są takie urocze, a mama ma jeszcze wszystkie zęby, więc da radę. Palce wiszą nad klawiaturą. Ty się zastanawiasz: wypisze tę pieprzoną receptę czy nie?
Może być i tak, że sumienie zabroni lekarzowi powiedzieć ci, że płód, który nosisz, nie ma miednicy, nóg, i że po urodzeniu będzie umierał w bólu, nie wiadomo jak długo.
czytaj także
Sumienie nie ma tu oczywiście nic do rzeczy. To wizja rezygnacji z części posiadanej władzy powstrzymuje lekarzy przed stanięciem po stronie pacjentek.
Towarzystwo Ginekologów i Położników w swoim stanowisku skarży się na problemy wynikające z „rozwiązań systemowych”. Chodzi zapewne o wyrok TK, ale bezpieczniej (i wygodniej) nie rzucać oskarżeń w stronę rządzących wprost.
Utyskują też na presję, wywoływaną „ferowaniem przedwczesnych wyroków i emocjonalną dyskusją, czy wręcz nagonką medialną”.
Nie apelują do władzy o takie zmiany w prawie, by to kobieta, a nie płód, znalazła się w centrum troski. Ani o szkolenia dla lekarzy z czytania przepisów zatwierdzonych wyrokiem TK, z których mogliby się dowiedzieć, że zawsze mają prawo ratować życie kobiety. A nawet obowiązek, co wynika z zapisów Kodeksu karnego o narażeniu na niebezpieczeństwo i nieudzieleniu pomocy.
Towarzystwo nie dyscyplinuje dyrektorów szpitali, którzy informują, że w „ich” placówce aborcji nie będzie, bo nosi imię papieża Polaka.
Zamiast tego dyscyplinuje i ucisza kobiety, które protestują, bo wiedzą, że śmierć na oddziale położniczym może przydarzyć się im, ich córkom, przyjaciółkom, matkom.
Nie ma ani słowa pokrzepienia, solidarności, deklaracji, że zawsze – mimo, a nawet właśnie z powodu drakońskiego prawa – ginekolodzy i położnicy będą wspierać pacjentki.
czytaj także
Nie ma deklaracji, że Towarzystwo będzie silniej monitorowało standardy opieki okołoporodowej i ginekologicznej, że samo przeprowadzi szkolenia, tak by lekarze nie wahali się postępować zgodnie z osiągnięciami medycyny i nie narażali zdrowia i życia kobiet.
Jest przypomnienie, że choć są naukowcami, specjalistami i dysponują nowoczesnymi możliwościami diagnostyki i leczenia, to nie są wszechmocni. Jednak słów tych nie kierują do prawodawców, ale do tych, które podnoszą wrzawę.
Potrzebujesz aborcji? Pisz do nas na Facebooku, Instagramie, lub dzwoń do Aborcji Bez Granic:
22 29 22 597 pic.twitter.com/SMnGjrCkbC— Aborcyjny Dream Team (@aborcyjnydream) June 12, 2023
Czyżby chodziło o hierarchię dziobania? Tym posiadającym więcej władzy lepiej się nie narażać, ale zawsze można okazać swoją wyższość względem osób zależnych. W tym przypadku kobiet.
Po co komu maszyna do USG?
Po ogłoszeniu wyroku TK lekarze alarmowali, że przełoży się on na utrudnienia w dostępie do osiągnięć medycyny, co będzie również pogwałceniem prawa pacjentek do rzetelnej informacji. „Konsekwencją decyzji TK, z którą musimy się liczyć, może być znaczne ograniczenie wykonywania i rozwoju badań prenatalnych w naszym kraju, co cofnie nas wszystkich, nie tylko lekarzy, ale całe społeczeństwo do czasów, kiedy mogliśmy tylko z tajnego obiegu zachodnich pism naukowych przeczytać, co się dzieje w światowej medycynie” – pisali wówczas położnicy i ginekolodzy.
Tymczasem wielu lekarzy cieszy się, że sprzęt do USG w ich gabinecie nie jest najnowszy, bo lepiej nie wiedzieć, że dziecko nie ma główki. Święty spokój ma swoją cenę. Płaci ją kobieta , a czasem też cała jej rodzina.
Władza bardzo sprytnie gra, dzieląc kolejne grupy i nastawiając je przeciw sobie. Stanowisko położników „wobec przedwczesnego wypływania wód płodowych” jest tego dowodem. Już nie przepisy, ale wrzawa wokół śmierci kobiety, szkodzi lekarzom i zaufaniu pacjentów do lekarzy. To oczywiście nieprawda. Zaufaniu pacjentek do lekarzy służy rzetelność tych drugich i determinacja w dążeniu do ochrony życia i zdrowia kobiet. Zwłaszcza w chwilach największej bezradności, choroby, cierpienia.
Jeśli lekarze będą stać przy kobietach, kobiety – jestem przekonana – będą stać murem za lekarzami.