Kraj

Wszyscy kochają dzieci. Byle się nie odzywały!

strajk klimatyczny

A już najgorzej, kiedy zaczynają nam mówić, jak ma wyglądać świat, i wypominają nasze potknięcia.

Podobno Polacy kochają dzieci. Tak przynajmniej wynika z deklaracji dotyczących rodzin, które leją się często z mównicy sejmowej, czasem padają w studiu telewizyjnym. To ta miłość wpływa na poważne deklaracje polityków, hasła, obietnice. To dla dzieci się poświęcamy i formatujemy prawo. To one mogą być powodem szantażu emocjonalnego czy determinacji, wpływać na wiarygodność naszego wizerunku, jeśli jesteśmy politykami.

Gorzej, kiedy te dzieci przestają być kukłą – niemym obiektem czy pięknym zdjęciem na Instagramie, ale zaczynają być ludźmi. Gdy hałasują w restauracji, brudzą się, zadają niemądre pytania czy mają własne zdanie.

Jeszcze gorzej jest, kiedy te słodkie, urocze dzieci schodzą ze zdjęć, przestają mówić to, czego oczekujemy, krzyczą, a co gorsza – zaczynają nam mówić, jak ma wyglądać świat, który stworzyliśmy rzekomo dla nich. Kiedy wypominają nam, że wcale nie jest on idealny. A już zupełnie nie do zniesienia jest wtedy, kiedy się wydaje, że wiedzą o tym świecie coś innego niż my, dostrzegają w nim to, czego my nie dostrzegliśmy. I wypominają nam nasze potknięcia.

Jestem Greta, mam 16 lat i chcę, żebyście wpadli w panikę

Na Młodzieżowym Strajku Klimatycznym w ostatni piątek towarzyszyła mi jakaś część tych odczuć – czułam się nieco niekomfortowo i bardzo staro. Nie chodziło do końca o metrykę ani o to, że spotkałam wielu swoich uczniów. Miałam wrażenie, że stoję wobec jakiejś siły, która rozumie współczesne zjawiska lepiej niż ja i potrafi opowiedzieć o nich swoim językiem. Jest świadoma zagrożeń klimatycznych, wściekła na dorosłych, próbuje utrzymać balans pomiędzy kpiną i grozą, oswajać tematy, których jako dorośli lękamy się tak bardzo, że boimy się zapoznawać z niektórymi raportami, cyframi, liczbami i zasłaniamy oczy, chowamy się pod kołdrą, licząc, że wtedy to wszystko zniknie.

Oni się nie boją. Są całkiem świadomi tego, jakie są konsekwencje przegrzania Ziemi, migracji klimatycznych, wymierania gatunków, i potrafią o tym mówić z siłą, której nam dziwnie brakuje.

Dzieci i ryby mają głos! Fotorelacja ze strajku klimatycznego w Warszawie

W kraju, w którym oprócz miłości do dzieci tak często deklarujemy zaniepokojenie brakiem ich zaangażowania w losy demokracji, zaskakująco trudno przychodzi nam pogodzić się z faktem, że nasze dzieci mogą ją rozumieć inaczej od sporów sprzed kilkudziesięciu lat, które nawet dla mojego pokolenia są już dość wyblakłe, i wolą się zastanowić, czy będziemy mieli skąd czerpać wodę. Wyznaczają priorytety: tym, co stanie się z węglem, musimy się zająć teraz, za minutę, a spór o resztę spraw, które nas obchodzą, naprawdę może zaczekać. Na martwej planecie nie będzie bowiem (tu wpisz swoją odpowiedź): kawy, Netflixa, kotów, Zbigniewa Ziobry, Grzegorza Schetyny i jego Aktu Odnowy Demokracji, a nawet, chociaż brzmi to jak bluźnierstwo, konstytucji.

Jak żyć w cieniu katastrofy klimatycznej?

Jednocześnie w tych hasłach nie ma zacietrzewienia i naddatku radykalizmu. „Solidarni z górnikami, ale nigdy z kopalniami” – skandowali w piątek piętnastolatkowie, zupełnie jakby byli – to niemożliwe! – mądrzejsi od stron wieloletniego sporu na temat polskiego górnictwa.

Ale chociaż motyw puer senex, mądrego chłopca, chłopca-starca, wiedzącego więcej niż dorośli i obciążonego tą wiedzą, istnieje w kulturze od bardzo dawna, jakoś trudno nam przyznać podmiotowość naszym dzieciom. Choćby się z nimi pokłócić, pokazać inne strony medalu, jeśli je widzimy, ale potraktować to, w co wierzą, i to, co mówią – poważnie, nie brać tego w cudzysłów.

Greta Thunberg, kłopotliwa posłanka z przyszłości

Tymczasem gdy widzimy Gretę Thunberg, dziewczynę ze Szwecji z warkoczem, krzyczącą na smutnych panów w garniturach w ONZ, jedyna reakcja, na jaką stać wielu z nas, to: hehehe, boki zrywać, kto jej ułożył to przemówienie. Tyle potrafimy powiedzieć. Bo dyskusja z argumentami, które przecież faktycznie nie są jej, tylko pochodzą ze świata nauki i są dostępne od lat, jest już zbyt trudna i nas przerasta. A naprawdę głupio przyznać przed dzieckiem, że wie się mniej od niego.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Justyna Drath
Justyna Drath
Nauczycielka
Absolwentka polonistyki i filmoznawstwa na UJ. Nauczycielka, działaczka społeczna, członkini ZNP i uczestniczka Kongresu Ruchów Miejskich. Była członkinią partii Razem. Broniła Krakowa przed likwidacją szkół i Młodzieżowych Domów Kultury. Współtworzyła kampanię referendalną komitetu Kraków Przeciw Igrzyskom. Organizowała działania na rzecz demokracji lokalnej, kierowała klubem Krytyki Politycznej, pomagała w organizacji Manify.
Zamknij