Oleksij Radynski

Termometr w dupie Europy

Wiosna zawsze powoduje zaostrzenie politycznej walki. Walka jest tym ostrzejsza, im mniej polityczna. Im bardziej udaje się ją odpolitycznić, tym bardziej przypomina sezonowe zaostrzenie choroby psychicznej. Tylko że chorują na nią całe grupy społeczne, a warunki klimatyczne w coraz większym stopniu wpływają na polityczną agendę.

Kilkadziesiąt ton śniegu, które spadło na Kijów tej wiosny, trafiło na idealny grunt zbiorowej histerii. Służą nie tylko jako powód do zapowiadania kolejnego powstania narodowego, ale też jako materialna pomoc w jego przeprowadzeniu. Tłum kiboli, upolitycznionych ponad miarę przez kwietniowe kijowskie powietrze, obrzucił lodowatym wiosennym śniegiem kilka posłanek i posłów ukraińskiej partii władzy.

To wydarzenie wywołało kilkudniową dyskusję w medialnym mainstreamie: czy śnieżki można uznać za autentyczny argument w debacie politycznej? Szczególnie kiedy samej debaty jakoś nie widać? Dyskusja z pewnością potrwałaby jeszcze długo, gdyby partia władzy na Ukrainie nie wymyśliła kolejnego sposobu na rozwiązywanie politycznych antagonizmów. Zebrała się na posiedzenie parlamentu w osobnym, niedostępnym dla oponentów pomieszczeniu, pozostawiając opozycji blokowanie opuszczonej parlamentarnej trybuny, ile się tylko da. To też rodzaj politycznej debaty, chociaż rzeczywiście bardziej to przypomina grę w śnieżki.

Nie szkoda mi pokrzywdzonych posłów twierdzących, że kibolskie śnieżki stanowiły poważne zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Nie szkoda mi też ukraińskiej opozycji, która wymusza na swoim przywódcy, bokserze Witaliju Kliczce, maszerowanie obok neonazisty Ołeha Tiahnyboka (ten ostatni coraz lepiej udaje trzeciego brata bliźniaka słynnych bokserów, którego jeszcze w pieluchach oddzielono od rodzeństwa wskutek żydowsko-ruskiego spisku). Szkoda mi przede wszystkim ludzi komentujących zbiorową chorobę psychiczną nazywającą się ukraińską polityką, a jeszcze bardziej – ludzi o tej chorobie myślących (druga grupa jest mniej liczna od pierwszej i wcale się z nią nie pokrywa). Siatka pojęciowa, którą mają wbitą do głowy, przestała odpowiadać czemukolwiek w otaczającej ich rzeczywistości. To siatka pojęciowa, która każe interpretować świat w manichejskich kategoriach walki Dobra (Europy, wolności, rynku) ze Złem (Rosji, zniewolenia, hm… znów rynku). Została wbita tak mocno, że uniemożliwia jakiekolwiek myślenie o świecie poza jej granicami.

Akurat w tym tygodniu na ulicach wokół parlamentu ukraińskiego, gdzie toczy się rytualna gra w śnieżki, zaczęła się społeczna kampania „Lepsza strona Europy”. Kampania ta polega na propagowaniu skostniałych neoliberalnych dogmatów przeciwstawionych obleśnym postradzieckim realiom. Na przykład: „Jest lepsza strona Europy, gdzie biznesem rządzi rynek, nie władza”. Upowszechnianie takiego przekazu tuż po cypryjskiej wpadce jest kuriozalne, ale mało obchodzi ukraińskich manichejczyków z Instytutu Światowej Polityki.

Instytut słynie również z innych, nie mniej kuriozalnych projektów mających nawrócić coraz więcej Ukraińców na stronę światowego Dobra. Na przykład interaktywne narzędzie w postaci termometru, za pomocą którego każdy może wyznaczyć „temperaturę” w relacjach pomiędzy Ukrainą a Unią Europejską. Na stworzenie tego narzędzia, bez którego ukraińska demokracja na pewno nie mogłaby się rozwinąć, złożyły się cztery duże międzynarodowe organizacje. Miejmy nadzieję, że ten termometr przyczyni się do rozwoju demokracji przynajmniej poprzez poprawę dobrobytu kilku ukraińskich programistów.

Największym jak dotąd osiągnięciem ukraińskiego manicheizmu jest jednak raport Instytutu Światowej Polityki „Jak się pozbyć postradzieckości?”. Czytając go, nie byłem pewien, czy przy jego tworzeniu przypadkiem nie doszło do dywersji ze strony jakiejś innej gnostyckiej sekty, próbującej przeszkodzić manichejczykom w przekonywaniu świata do ich racji. Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że wyliczając różnorakie przejawy światowego Zła (występującego w tym raporcie pod mistycznym mianem „postradzieckości”), autorzy tak naprawdę próbują alegorycznie opisać politykę współczesnego Zachodu.

Na pierwszym miejscu na liście postradzieckich grzechów znajduje się „potrzeba totalnej kontroli”, gdyż „większość społeczeństwa uważa, że muszą istnieć ciężkie kary i kontrola ma być permanentna”. Wygląda na to, że postradzieckie państwa tak naprawdę różnią się od nadzorowanych społeczeństw Zachodu tylko tym, że nie stać ich jeszcze na totalny monitoring wizyjny. Okazuje się też, że podstawową cechą postradzieckiego polityka jest „krytyczna potrzeba wroga – wewnętrznego i zewnętrznego”. Natomiast politycy Zachodu mają krytyczną potrzebę przyjaciela – czyżby nie po to, żeby razem przypierdolić wspólnemu wrogowi?

Opisując styl życia skorumpowanych postradzieckich polityków, autorzy tekstu wymieniają ekskluzywne grodzone osiedla otoczone wysokimi płotami i inne przejawy ostentacyjnego luksusu – oczywiście zupełnie obcego zachodnim politykom, co po raz kolejny udowodniła głośna publikacja w „Guardianie”. Wreszcie, za charakterystyczną cechę postradzieckiego polityka uważa się bezkarne głoszenie publicznie kłamstwa. To ta sama bezkarność, która po prezydenturze George’a W. Busha stała się świętą regułą świata polityki.

Nie zamierzam bronić tej zbiorowej choroby psychicznej, którą jest ukraińska polityka, relatywizując ją względem „zgniłego Zachodu”. Chodzi mi raczej o odrzucenie poglądu, zgodnie z którym Ukraina jest postradziecką anomalią, bękartem nieudanej „transformacji ustrojowej”, rozdartym między dwoma biegunami – Europą a Rosją. Ukraina jest skutkiem zderzenia tych dwóch biegunów. Dlatego wszystkie właściwe Europie kłopoty występują tutaj w zgęszczonej, hiperbolicznej postaci. Ukraina to termometr wsadzony do dupy Europy. Pilnujmy, jaką temperaturę pokazuje.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij