Mam problem z pojęciem „udanej transformacji systemowej”. Zakłada ono, że transformacja jest procesem, który ma określony początek i koniec. Ale im dłużej żyjemy „w czasach transformacji”, tym lepiej rozumiemy, że transformacja jest po prostu celem samym w sobie. Dąży tylko i wyłącznie do tego, by wszystko (i wszyscy) nadawało się do transformowania. Musimy być płynni, gięci, elastyczni, a wszystko, co stałe, rozpłynie się w powietrzu. Dopiero wtedy transformacja systemowa się powiedzie.
Dlatego właśnie sytuacja „nieudanej” transformacji systemowej wydaje mi się dużo ciekawsza. Nie tylko dlatego, że żyję w tej sytuacji na co dzień i znam ją dużo lepiej od tej „udanej”. Zresztą, o tym, że się udała, wiem głównie z doniesień propagandowych odnoszących szczególny sukces tam, gdzie transformacja zdecydowanie się nie powiodła. Na przykład, na Ukrainie. Co oznacza „nieudana transformacja ustrojowa”, jesli wiemy, że transformacja ze swojej natury to samowystarczalny proces, w którym nie da się znaleźć żadnego punktu końcowego?
Problem z „nieudaną” transformacją systemową jest przede wszystkim taki, że bardzo trudno ją uchwycić i sportretować. „Udaną” oczywiście też. Na przykład pojawiają się głosy twierdzące, że kino w Polsce mija się z rzeczywistością.
Ciekawe, że powszechna opinia na temat kina produkowanego na Ukrainie, czyli w kraju transformacji nieudanej par excellence, jest identyczna. Filmy z Ukrainy, szczególnie te pokazujące biedę, wyzysk i wykluczenie, są zwykle odbierane w kraju ich powstania jak widowiska pochodzące z innej planety. Mijają się z rzeczywistością w nieporównywalnie większym stopniu niż te produkcje, na które narzeka polska krytyka. Nasuwa się taki oto wniosek: różnica między dwiema „transformacjami” jest prosta: „udana” skutecznie fałszuje obraz rzeczywistości, podczas gdy „nieudana” blokuje możliwość przedstawienia tego obraz w jakkolwiek wiarygodny sposób.
Czy zatem „nieudana transformacja systemowa” jest skazana na przemilczenie, brak jakiejkolwiek reprezentacji filmowej? Nie – wystarczy podejść do rzeczywistości, biorąc pod uwagę jej wewnętrzną sprzeczność. Z jednej strony transformacja jest przedstawiana jako określony proces mający jasno zakreślone granice, z drugiej – ten proces nie ma żadnego innego celu poza samoodtwarzaniem się w przeklętą nieskończoność.
To właśnie ta nieskończoność, szczególnie widoczna w życiu społecznym Ukrainy, jest tematem każdego z filmów odeskiej reżyserki Kiry Muratowej. Dzięki temu Muratowej udało się sfilmować prawdziwą encyklopedię postradzieckiej transformacji, będącej faktycznie całkowitym upadkiem wszystkich więzi społecznych, a także kina. W ciągu ostatnich dwudziestu lat, w sytuacji totalnego upadku przemysłu filmowego, Muratowa stworzyła serię filmów, które składają się na monumentalny portret społeczeństwa po własnym zaniku. Świat jej filmów jest ostentacyjnie sztuczny, fikcyjny, skonstruowany. Jednak paradoksalnie nie tworzy to poczucia obcości wobec tego świata, nie sprawia też, że się w nim nie rozpoznajemy. Przeciwnie, ten nienaturalny, wymuszony świat wydaje się nam bliski i znajomy. Znamy go z codziennego doświadczenia naszego społeczeństwa, czy raczej tego, co po nim pozostało.
Muratowa pokazuje świat społeczny jako fikcję, imitację życia po śmierci, a jej filmy nigdy nie są tym, czym się wydają. Wydarzenia czarnej komedii Ludzie drugiej kategorii okazują się kolażem, który zebrał w swoim notatniku pacjent szpitalu psychiatrycznego. Film Dwa w jednym zaczyna się jak kryminał z życia teatru dramatycznego w Odessie – ale w połowie filmu na scenie tego teatru zaczyna się kiczowata wystawa, która całkowicie pochłania narrację filmu. Apogeum fikcji społecznej w wydaniu Muratowej doświadczamy w jednym z najnowszych jej filmów Melodia dla katarynki – historii o dwóch bezdomnych dzieciakach, szukających swoich ojców. W kulminacyjnej scenie filmu jego bohater, pięcioletni chłopiec, słyszy swoją prawdziwą życiową historię w wykonaniu przypadkowego ulicznego żebraka, który z jej pomocą próbuje rozżalić przechodniów. Rzeczywistość „transformacji systemowej” ma strukturę fikcji.
Przegląd filmów Kiry Muratowej w ramach programu UKRAINFILM trwa właśnie w Zamku Ujazdowskim.