Oleksij Radynski

Czy lewica powinna opuścić Unię Europejską?

UE jest coraz częściej porównywana ze Związkiem Radzieckim w jego schyłkowych latach.

Brytyjski dziennikarz Owen Jones wywołał debatę wokół pytania, czy po faktycznej likwidacji greckiej suwerenności przez Unię Europejską lewica nie powinna zrezygnować ze wsparcia dla projektu zjednoczonej Europy. W przypadku lewicy brytyjskiej, do której przede wszystkim apeluje Jones, oznaczałoby to poparcie dla Brexit w zbliżającym się w Wielkiej Brytanii referendum. Według Jonesaa i wielu innych Unia Europejska w jej obecnym kształcie jest sprawą straconą, ponieważ wszelkie próby zmiany tego kształtu są skazane na porażkę.

Jones na własny sposób odtwarza komunikat, który unijna władza chciała przekazać wszystkim niepokornym poprzez demonstracyjne upokorzenie Grecji: żadnej zmiany nie będzie, lepiej nawet nie próbować. Komu się nie podoba – drzwi są otwarte, trzeba tylko najpierw spłacić niespłacalny dług. A ponieważ brytyjska sytuacja jeszcze nie jest tak beznadziejna jak grecka, należy dołączyć do kampanii przeciwko Unii Europejskiej.

Czy po ewentualnym opuszczeniu UE Wielka Brytania, szczególnie pod rządami Camerona, będzie mniej neoliberalna, bardziej demokratyczna?

Czy lewica odzyska podmiotowość, agitując przeciwko członkostwu w UE, czy rozpuści się w eurosceptycznym chorze dyrygowanym przez UKIP? Debata wokół tych pytań będzie trwała chyba do samego referendum. A jednak ważniejsze pytanie brzmi następująco: jak eurosceptycy na lewicy widzą przyszłość kontynentu po przyspieszonej przez Brexit dezintegracji Unii Europejskiej?

Współczesna Unia Europejska jest coraz częściej porównywana ze Związkiem Radzieckim w jego schyłkowych latach. Ta analogia jest z wielu powodów wyjątkowo chybiona, ale rzeczywistą wspólną cechą tych dwóch projektów mogą się okazać losy ich radykalnej wewnętrznej krytyki. Wiele opozycyjnych grup wewnątrz ZSRR uważało, że jedynym możliwym wyjściem z radzieckiego impasu jest dezintegracja Związku. Ten pogląd podzielała też spora część radykalnej lewicy, która, o dziwo, przetrwała najgorsze okresy dyktatury radzieckiej, lecz nie przetrwała pierestrojki. Kiedy proces dezintegracji zaczął się na dobre, nagle się okazało, że głos lewicy wśród podnieconych mas, przejętych własnym „odrodzeniem narodowym”, już nikogo nie obchodzi. Związek Radziecki był skazany na upadek, ale kształt tego upadku nie był przesądzony.

Patrząc na unijny kryzys z dezintegrującego się państwa Ukraina, trudno nie zauważyć, że brytyjska lewica znalazła się w dosyć podobnej sytuacji co lewica ukraińska. Ta pierwsza musi wybierać między neoliberalną Wielką Brytanią wewnątrz lub poza Unią. Wybór, który stoi przed tą drugą, jest jeszcze bardziej beznadziejny: ekonomiczna dominacja rządzonej przez niedemokratyczne struktury neoliberalnej Unii – albo militarna dominacja rządzonej przez niedemokratyczne struktury neoliberalnej Rosji.

Znane greckie hasło „first tanks, now banks” („wtedy czołgi, teraz banki”), porównujące wojskowy przewrót z 1967 roku z obecną „postmodernistyczną okupacją”, w przypadku Ukrainy wciąż nie jest aktualne. Wtedy były czołgi i teraz są czołgi. I to jest chyba ostatni ukraiński argument za Unią Europejską.

 

 **Dziennik Opinii nr 202/2015 (986)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij