Kaja Malanowska

Ferrari 2016 roku

Stadiony dla krwawych despotów, samochody dla bandytów i morderców, wielkie pieniądze i sława.

– Słuchaj – powiedział M., podsuwając mi weekendową gazetę. – Zerkniesz na to? Nie mogę uwierzyć w to, co czytam…

Zerknęłam i mnie zatkało. Jak wygląda stereotyp człowieka sukcesu w dzisiejszych czasach? Kogo podziwiamy i szanujemy? Kto nam imponuje i stanowi wzorzec godny naśladowania? Odpowiedzi na te pytania pośrednio dostarcza Dariusz Fedor, autor entuzjastycznego wywiadu z Januszem Kaniewskim, polskim projektantem pracującym dla największych i najbardziej ekskluzywnych światowych koncernów. Wywiad ukazał się w niedzielnej GW i nie jest opatrzony żadnym komentarzem. 

Na samym początku dowiadujemy się, że Janusz Kaniewski zaczął studiować architekturę w Warszawie, po dwóch latach dostał się na uczelnię w Turynie i wyjechał do Włoch. Szybko został zauważony przez ludzi z Panifariny – firmy zajmującej się projektowaniem luksusowych samochodów, takich jak Lancia, Alfa Romeo czy Ferrari. Zatrudnili go. Na szczyt dotarł dzięki własnej, ciężkiej pracy. „Bo ja jestem potwornie uparty” – zwierza się w wywiadzie. – Założyłem sobie, że będę najlepszy na roku i byłem”.

I chwała Kaniewskiemu za to. Piękne początki. Nie ma nic złego w zdrowych ambicjach. Niepokój zaczyna wzbudzać dalsza część wywiadu. „W Pininfarinie, [robiłem] np. stadion dla pewnego północnoafrykańskiego państwa, w którym do niedawna rządy sprawował dość popularny w Europie, a we Włoszech zwłaszcza, dyktator” – chwali się projektant. Nietrudno się domyślić, że ów „popularny” afrykański satrapa to Muammar Kadafi. Kaniewski nie ma jednak najmniejszych problemów z tym, że brał pieniądze od dyktatora odpowiedzialnego za cierpienie i śmierć tysięcy ludzi. 

Prowadzącemu rozmowę najwyraźniej ten fakt również nie przeszkadza, bo płynnie przechodzi do kolejnych pytań o nowy model ferrari, którego wnętrze Kaniewski zaprojektował dla… rosyjskiej mafii. „Ci ludzie, którzy teraz mają po 20 lat i są bandytami, w 2016 roku będą próbowali się legitymizować, zakładać legalne interesy”. I oczywiście będą chcieli kupować luksusowe, projektowane na ich miarę samochody. „Lufy pistoletów skierowane w kierowcę. (…) Opięta skóra, tak jak kurtka na muskularnej klacie. Dosyć toporny design i arogancki względem pasażera. Zdecydowanie wszystko skierowano na kierowcę. Laska, która siedzi obok kierowcy, nic nie dostanie” – zapala się, opowiadając o swoim projekcie. „Dobra, czyli Ferrari 2016 roku jest robione pod ruską mafię?” – upewnia się Dariusz Fedor. „Tak. Bo to największy rynek jest. Rosja. I Chiny” – spokojnie odpowiada Kaniewski.

To rzeczywiście niesamowite: stadiony dla krwawych despotów, samochody dla bandytów i morderców. A na dodatek wielkie pieniądze i sława. Na przykład długi wywiad w poważnej gazecie.

Czytając, nie mogłam zrozumieć, jak to się stało, że coś podobnego zostało opublikowane. Czy naprawdę nikt nie zauważył, o czym ci dwaj, zafascynowani luksusem i sportowymi samochodami, panowie rozmawiają?

Najwyraźniej tak wielkie wrażenie robi międzynarodowa kariera, nazwy ogromnych koncernów i rozmach projektów, że przestaje mieć znaczenie, kto te projekty finansuje. Nie sądzę, żeby Gazeta Wyborcza chętnie publikowała entuzjastyczny wywiad z architektem, który zajmuje się, dajmy na to, budowaniem willi dla mafii pruszkowskiej. Ale stadion dla Kadafiego albo sportowy samochód dla rosyjskich bandytów to już zupełnie, co innego – sama skala przedsięwzięcia przemienia cynicznego gracza w autorytet i wzór do naśladowania. Ktoś zakrzyknie teraz pewnie, że Kaniewski zarabia ciężką, uczciwą pracą i nie ma znaczenia, kto mu za nią płaci. Otóż mam nadzieję, że są jeszcze na świecie ludzie, dla których to ma znaczenie, niezależnie od tego, jakie sumy im się proponuje. 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Malanowska
Kaja Malanowska
Pisarka
Z wykształcenia biolożka, napisała doktorat z genetyki bakterii na University of Illinois at Urbana-Champaign. Felietonistka „Krytyki Politycznej”. Zadebiutowała powieścią "Drobne szaleństwa dnia codziennego" (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2010), która przyniosła jej uznanie krytyki i nominację do Gwarancji Kultury – nagrody TVP Kultura. Autorka książek "Imigracje" i "Patrz na mnie Klaro!".
Zamknij