Cezary Michalski

Państwo i Kościół

Świeccy, zamiast „reformować Kościół”, powinni się skoncentrować na umacnianiu świeckiego państwa.

Abp. Kowalczyk powiedział, że polski Kościół nie czuje się w żaden sposób odpowiedzialny za formację arcybiskupa i misjonarza, którzy reprezentowali ten Kościół (zarówno powszechny, jak też i lokalny) w Dominikanie. W tej sytuacji wszyscy czekają, aż papież Franciszek za nich zmieni Kościół, a skoro wszyscy czekają, zatem papież Franciszek Kościoła nie zmieni („może nie zmienić” – kontruje optymista tańczący na czubku igły tkwiącej po przeciwnej stronie mojej głowy niż igła, na której tańczy pesymista).

Po tym, jak przyjrzałem się żarliwości, z jaką sam od paru miesięcy rzucam się na każdą deklarację, gest i decyzję Franciszka (bo nie ma deklaracji, gestów i decyzji polskich świeckich polityków, na które warto by się rzucać, które byłyby jakkolwiek ciekawe i sprawcze), zrozumiałem, że sam wpadłem w tę samą pułapkę, przed którą tak bardzo i tak często ostrzegałem innych. Świeccy (również tacy jak ja), zamiast „reformować Kościół”, powinni się skoncentrować na umacnianiu świeckiego państwa. Kluczem do umocnienia świeckiego państwa jest w Polsce ustabilizowanie świeckiej polityki.

W tym sensie Jarosław Kaczyński, mimo deklaracji, że on, gdyby tylko miał władzę, gdyby miał ją dłużej i gdyby miał jej więcej niż za pierwszym (przy Wałęsie), drugim (przy Olszewskim), trzecim (przy sobie i bracie) razem, toby dopiero pokazał, jak ustabilizować politykę i umocnić świeckie państwo w tym kraju, w rzeczywistości destabilizuje tylko politykę, a więc i świeckie państwo coraz bardziej świadomie osłabia. Obiecuje najgorszym ludziom w polskim Kościele, że będzie bezwarunkowo bronił ich patologii, a najgorsi ludzie w polskim Kościele w zamian za to wspierają jego partię. Oddał o. Rydzykowi cały język własnej formacji, a ponieważ nie ma chyba kapłana, którego bardziej by kiedyś nie lubił, którego szkodliwości dla Polski lepiej by kiedyś nie rozumiał, wynika z tego, że odda każdemu wszystko, byle tylko mógł być za tę cenę noszony w lektyce. Jego bismarckowskie deklaracje z okresu wczesnego Porozumienia Centrum okazują się puste. Wiedzą to ludzie, którzy od niego odeszli, nawet ci, którzy przy nim zostali, to wiedzą, ale od dawna już nie mają dokąd od niego pójść.

Zatem pozostają Tusk, Miller, Palikot jako ci, którzy mieliby ustabilizować polską politykę, a przez to wzmocnić świeckie polskie państwo, aby stało się pierwszą i ostatnią granicą niepozwalającą polskiemu Kościołowi ześlizgnąć się w otchłań barbarzyństwa, do której dziś pcha tę instytucję niekontrolowana przez nikogo świecka władza, jaką historia dała Kościołowi w Polsce – kraju społecznie i politycznie bardzo mocno zdemolowanym. Czy ta trójka jest w stanie poradzić sobie z takim zadaniem? Czy w ogóle wie, że od jego wykonania – ustabilizowania polskiej polityki, wzmocnienia świeckiego państwa w tym kraju, ocalenia tym samym polskiego Kościoła przed samodegeneracją niekontrolowanej władzy i pychy – zależy już nawet nie jakość, ale samo przetrwanie społeczeństwa w tym kraju?

Może ja sam popełniam błąd, że zwracam się do nich, a nie do jakichś rodzących się już gdzieś być może dla nich alternatyw kobiecych czy męskich. Ale to oni trzej okazali się przynajmniej tak skuteczni, że zdławili wszelką konkurencję dla siebie po stronie, której przyszło dziś odpowiadać za los polityki, świeckiego państwa, a przez to także Kościoła w tym kraju.

Przyznajcie, drodzy czytelnicy, myślicie, że za wiele od nich wymagam. Ale przecież każdy z nich ma potencjał, każdy z nich jakiś potencjał pokazał. Teraz dzieją się w Polsce rzeczy naprawdę poważne, zarówno niebezpieczne jak i budzące nadzieję, a ja nawet nie wiem, czy oni – który z nich, do jakiego stopnia – zdają sobie z tego sprawę. Tusk, nawet jeśli jest tego świadom, nigdy się do tego nie przyzna, to by urągało jego pragmatyzmowi (coraz bardziej milczącemu, coraz bardziej zamkniętemu, coraz bardziej niekomunikatywnemu). Miller nie ma języka, żeby mówić o rzeczach, do których robienia czasem znajdował w sobie siłę (żeby Polska mogła wejść do NATO doprowadził do ułaskawienia płk. Kuklińskiego, na co zbyt ostrożni, żeby nie powiedzieć mocniej, byli zarówno Wałęsa, jak też Kaczyński z Olszewskim, najbardziej popisujący się swoim werbalnym antykomunizmem liderzy postsolidarnościowego obozu, którzy wobec Kuklińskiego mieli przecież większe zobowiązania niż Miller). Palikot mówi za głośno, używa zbyt wielkich słów, abyśmy jeszcze mogli być pewni, czy za tymi ogromnymi słowami stoją równie duże idee i stabilna wola. Ale nie mamy wyboru. Nie ma dziś nikogo oprócz tej trójki, do kogo moglibyśmy adresować prośbę o wykorzystanie potencjału, który każdy z nich ma, aby ustabilizować polską politykę, a przez to wzmocnić świeckie państwo i dzięki temu ocalić także polski Kościół przed samodegeneracją niekontrolowanej władzy, przed którą nawet papież Franciszek polskiego Kościoła nie jest w stanie uchronić.

Kiedyś najbardziej chory w skali globalnej był Kościół irlandzki, to on dostarczał najwięcej patologii Kościołowi powszechnemu. Kiedyś katolicka Irlandia była globalną stolicą patologii katolicyzmu, bo każda próba zastanowienia się nad nimi, skontrolowania ich, zapobieżenia im przez świecką politykę i państwo kończyła się tym, że tamtejsi niewierzący prawicowi politycy i niewierzący prawicowi publicyści powtarzali: „Wara wam od irlandzkiego Kościoła, to on ocalił nas przed Anglikami, to on jest rdzeniem tożsamości irlandzkiej!”. Niszczyło to zarówno świeckie społeczeństwo, jak też Kościół w Irlandii. Irlandia zaczęła z tego stanu jakiś czas temu bardzo powoli wychodzić. Dziś najbardziej chory w skali globalnej jest Kościół polski, to on dostarcza najwięcej patologii Kościołowi powszechnemu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij