Cezary Michalski

List otwarty do panów Leszka Millera i Janusza Palikota

Rozpocznę od wstępu, czyli od czegoś w rodzaju doraźnej politycznej diagnozy.

Rozpocznę od wstępu, czyli od czegoś w rodzaju doraźnej politycznej diagnozy. W tekście mojego listu otwartego do panów Millera i Palikota (poniżej) większość posłów i polityków PO będę nazywał politycznymi oportunistami. Jest to prawdziwe, ale tylko w niektórych obszarach. A w dodatku nie we wszystkich obszarach oportunizm PO przynosi szkody ludziom mieszkającym w tym kraju. Platforma na pewno nie jest oportunistyczna, jeśli chodzi o obsadzanie spółek skarbu państwa. W tym obszarze chętnie podejmuje decyzje personalne, a jej polityka jest asertywna. Z kolei oportunizm PO w polityce europejskiej i w ogóle zagranicznej przynosi efekty, które biorąc pod uwagę realny potencjał tego państwa i kapitał społeczny tego społeczeństwa należy uznać za pasmo sukcesów. Jednak PO jest w przytłaczającej większości oportunistyczne także w „kwestiach sumienia” (czyli tak na prawd w wielu ważnych kwestiach społecznych). I akurat tam oportunizm tej partii nie przynosi żadnych pozytywnych skutków.

Zacznijmy jednak od realnych „konserwatystów” z PO. Jarosław Gowin w latach 80., a nawet 90. nie był jeszcze pewien, czy embriony są ludźmi, dlatego uważał ustawę aborcyjną (pozwalającą „mordować embriony” powstałe na drodze gwałtu, ciężko uszkodzone i zagrażające zdrowiu i życiu kobiety w ciąży, która jest człowiekiem na pewno) za dobry polityczny kompromis. Dziś Gowin nie jest już pewien, czy ludźmi są zarodki, a nawet zygoty. Brygida Grysiak z centrowego TVN jest tego pewna, gdyż – jak sama publicznie z dumą powtarza – widzi i słyszy nawet bijące serce zygoty. Człowieczeństwa zarodków i zygot, a także tego, że związki partnerskie zniszczą w Polsce tradycyjną rodzinę pewni są Jurek, Terlikowski i polscy biskupi. Z kolei Jarosław Kaczyński postanowił wykorzystać tę pewność jako ostatni być może skuteczny instrument własnego politycznego przetrwania. Widzimy zatem zachodzący na naszych oczach proces społecznej zmiany. Nie jest to jednak ani proces poznania, ani proces narastania społecznej wrażliwości, a jedynie radykalizujący się proces umacniania się politycznej i metapolitycznej dominacji prawicy. Za kilka lat Brygida Grysiak, Terlikowski i spora część polskiego episkopatu usłyszą i zobaczą bijące serca plemnika i komórki jajowej. A ponieważ oni usłyszą i urządzą temu społeczeństwu kilkuletnie pranie mózgów, wobec tego po następnych paru latach także Jarosław Gowin, który nie jest cynikiem ale człowiekiem o poglądach silnie zależnych od społecznego kontekstu („zwierzę społeczne”, każdy z nas nim jest) nie będzie już pewien, czy plemnik jest maleńkim człowiekiem w 100 procentach czy tylko w 50. A wówczas Platforma Obywatelska podzieli się w sprawie środków antykoncepcyjnych tak jak się podzieliła w sprawie związków partnerskich czy zarodków zamrażanych w procesie leczenia bezpłodności metodą in vitro. Podzieli się na 25 liberałów, 25 konserwatystów i 125 politycznych oportunistów. Z czego oczywiście konserwatyści i oportuniści zagłosują wspólnie przeciwko „pełnej swobodzie dostępu do kondomów”. Jarosław Kaczyński też nie da się wyminąć i będzie tymi kondomami jako narzędziami zagłady wymachiwał (tym bardziej mając znów w swojej partii Marka Jurka), jak dziś wymachuje prawami zygoty, w które też nie wierzy.

Świetnie znam politycznego Cthulhu, czyli nagą siłę, resentyment, a wreszcie interesy jednostek, grup i instytucji podszywające się pod społeczną wrażliwość. Pracowałem w końcu (a może nawet i w tej chwili pracuję, bo to nie jest wybór, ale tożsamość i los) w politycznym i ideowym „piarze”, więc mnie ten proces nie dziwi ani nawet specjalnie nie oburza. Tam, gdzie po jednej stronie jest zorganizowana polityczna siła, a po drugiej stronie takiej siły nie ma, „centrum” i „kompromis” przesuwają się tak szybko jak lawina z Zawratu do Morskiego Oka. W Polsce przesuwają się one w tym tempie na prawo, ponieważ lewica nie jest w stanie wygenerować żadnej politycznej siły powstrzymującej lawinę.
 
Panie Leszku Millerze i Panie Januszu Palikocie (o, to już chyba ten list), obaj macie realne zasługi w politycznym organizowaniu centrolewicowego elektoratu. Adresując się zatem do Panów z bezgranicznym szacunkiem zwracam jednak uwagę na bezsporny fakt, że pracę, którą Panowie wcześniej skutecznie wykonywali, dzisiaj marnujecie. Elektorat centrolewicy, który politycznie mobilizowaliście, całkowicie dziś zablokowaliście. Dostaliście w ostatnich wyborach wspólnie 20 procentowy elektorat. Porównywalny z elektoratem posmoleńskiej prawicy jeśli chodzi o wielkość, a nieporównanie bardziej rozwojowy społecznie i generacyjnie. Są w tym elektoracie różnice, ale nie większe, niż w elektoracie brytyjskiej, francuskiej, hiszpańskiej czy niemieckiej socjaldemokracji. A jednak partie organizujące i reprezentujące te elektoraty w swoich krajach rządzą albo pozostają opozycją wystarczająco silną, aby „centrum” i „kompromis” w kwestiach społecznych i obyczajowych nie staczały się tam za bardzo na prawo.

Możecie stworzyć jedną partię albo zachować dumną suwerenność dwóch partyjnych aparatów. Możecie zaakceptować ponadpartyjnego arbitra albo obaj za wspólną zgodą mianować się dożywotnimi feldmarszałkami. Ważne jest tylko to, byście uderzali razem, byście stali się narzędziem nacisku na Platformę tak samo skutecznym, jak dzisiaj sojusz egzorcystów i thatcherystów dysponujący licznymi posłami, biskupami, mediami i wariatami. Jeśli taka przeciwwaga nie powstanie, to głosowania takie jak to w sprawie związków partnerskich będą się powtarzać nie tylko w tym sejmie, ale także w sejmie wyłonionym po następnych wyborach.

Mówiąc językiem Wielkiej Rewolucji Francuskiej, PO to „bagno” (to nie jest epitet, a jedynie opis, deputowani „bagna” nie byli najgorszym, co się Francuzom mogło wówczas przydarzyć, nie występowali np. z propozycjami ścinania głów, a jedynymi przestraszeni lub zajęci biznesami w obszarze będącym ówczesnym odpowiednikiem spółek skarbu państwa głosowali za zgilotynowaniem tego lub owego, kiedy „górale” – czyli radykałowie zasiadający w górnych ławach parlamentarnej areny – wystarczająco głośno na nich nakrzyczeli). Jedynymi skutecznymi „góralami” w polskim parlamencie i wokół niego jest dziś sojusz egzorcystów i thatcherystów, który naciskając na oportunistów z Platformy sukcesywnie przerabia Polskę na ponury skansen.

A już na sam koniec, żeby nie być kompletnym wujkiem dobrą radą, bo sam takich nie lubię, chętnie przyznam, że ja także popełniłem błąd. Chcąc odciągnąć PO od posmoleńskiej prawicy głosowałem na PO. Nie głosuje się na oportunistów chcąc ich do czegoś przekonać. Chcąc oportunistów do czegoś przekonać głosuje się przeciwko nim.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij