Cezary Michalski

Lewicowy Tupolew albo martwy bobasek w sercu

Zacznę od paru cytatów. Kiedyś uzbiera mi się ich tyle, że za pomocą samych tylko aforystycznych zdanek zdołam w tych felietonach użyć – a co ważniejsze, od początku do końca samemu przy tej okazji wreszcie przeczytać – trzech Krytyk Kanta, Heglowskiej Fenomenologii ducha, a może nawet obu Summ Tomasza z Akwinu.

Zacznę jednak od cytatu jeszcze bardziej źródłowego: „bądźcie dziećmi w sercu, ale nie w umyśle” (Paweł z Tarsu, 1Kor 14,20). Paweł już wie, że nie było Drugiego Przyjścia, które wszyscy apostołowie, wszyscy współcześni Chrystusowi, zrozumieli tak, jak było powiedziane, a więc na jutro albo maks na za trzy dni w pakiecie z apokalipsą. Paweł wie, że trzeba z tym zrobić coś, co nie byłoby zwykłym oszustwem. Proponuje formułę cholernie niebezpieczną, z której poza wszystkim co wspaniałe narodzi się także nowoczesny cynizm, instrumentalizacja idei i wiary. Po dwóch tysiącach lat obowiązywania tej formuły wiemy już, że „bobaska w sercu” też trzeba rozwijać, wychowywać, czynić człowiekiem dorosłym, nie tak już po dziecięcemu naiwnym. Trzeba to robić równolegle do „dorastania w umyśle”, do wyposażania się w najnowocześniejsze narzędzia bojowe retoryki i instrumentalnego rozumu. Inaczej cynizm mamy zagwarantowany. Cynizm późnego de Maistre’a, cynizm późnych reakcjonistów, także cynizm części późnego „obozu postępu”. „Bobasek w sercu” i „dojrzałość w umyśle”, jeśli nie kontaktują się ze sobą w ogóle, prowadzą do starczego cynizmu „w umyśle”, w imię nienaruszalnego „bobaska w sercu”, który zresztą już od dawna także jest martwy.

Drugi cytat pochodzi – tu nie będzie żadnego zaskoczenia dla tych, co mnie znają – z Krytyki cynicznego rozumu. Sloterdijk pisze w pewnym momencie, że w Republice Weimarskiej „posiadanie poglądów oznaczało wyzbywanie się wszelkich zahamowań”. Krótko mówiąc, można było zostać „w umyśle” cynikiem i świnią, a w politycznej praktyce nawet masowym mordercą, jeśli tylko zachowało się ideowego „bobaska w sercu”.

O tym, że ta zasada cechuje także nasz dzisiejszy Weimar, przekonuje nas z kolei cytat z wywiadu udzielonego przez Pawła Lisickiego Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich: „niewątpliwie jednym z powodów, dla których czytelnicy kupują «Uważam Rze» jest element światopoglądowy, tożsamościowy, zresztą uważam, że pisma w coraz większym stopniu dostarczają poczucie tożsamości, a w coraz mniejszym – informacje”.

Parafrazując tezę Sloterdijka, przy użyciu tej z pozoru obiektywnej i nie pozbawionej realizmu diagnozy pozbywamy się „zahamowań” dziennikarstwa, np. obowiązku sprawdzania wiarygodności informacji, ale usprawiedliwia nas to, że produkujemy silne „tożsamościowe” emocje. Albo sami mamy żwawego „bobaska w sercu” (bobaska smoleńskiego, bobaska pseudochrześcijańskiej kulturowej wojny itp.), albo też bobaska w sercach naszych czytelników karmimy byle mączką rybną czy innym radioaktywnym erzatzem, nawet jeśli w naszym własnym sercu ten bobasek od dawna jest trupem.

Z punktu widzenia „bobaska w sercu” artykuł Cezarego Gmyza (jednego z dziennikarskich wychowanków tożsamościowej szkoły medialnej Pawła Lisickiego) o trotylu i nitroglicerynie był gigantycznym, wręcz bezprecedensowym sukcesem. Nie informował, ale za to umacniał tożsamość.

A lewica? Pod wywiadem z Jerzym Hausnerem, który miałem zaszczyt przeprowadzić dla portalu KP, pewien internauta domaga się „lewicowej linii”. Nie interesuje go stanowisko Hausnera, którego propozycja ratowania Europy odległa jest jednak od „technokratycznej księgowości” brukselskiej centroprawicy. Może Hausner jest „za ostrożny”, a może i tak zbyt optymistyczny, skoro wierzy, że solidnie już zdezindustrializowana Polska czy kompletnie zmasakrowane kraje europejskiego Południa mogą jeszcze – przy rozsądnym użyciu resztek państwa narodowego – odbudować swoje przewagi konkurencyjne. Ale roszczeniowego zwolennika „linii” (dostarczcie mi linię, znowu nie dostarczacie!) to w ogóle nie interesuje.

Całe szczęście, że Krytyka Polityczna składa się z ludzi, na których głowę nie upadł żaden lewicowy Tupolew, organizując ich „twardą tożsamość” raz i na zawsze, nawet jeśli pod postacią alienującego mitu, a nie emancypującego rozumu. Najlepiej mi znani ludzie Krytyki Politycznej, wszyscy młodsi ode mnie, dotarli do lewicy obserwując polską rzeczywistość. Zobaczyli w niej absolutną śmierć społecznej solidarności, zobaczyli społeczne zdziczenie, zobaczyli nowe drastyczne nierówności, słabość świeckiego państwa, brak języka krytyki społecznej, zobaczyli absolutną słabość obozu emancypacji w tym kraju. I dlatego wybrali lewicę, zamiast stać się kolejnymi imitacyjnymi thatcherystami albo zwolennikami „krwawych aktów założycielskich” (choćby je trzeba było wymyślać).

Empiryczna droga do lewicowości, empiryczna droga do każdej zresztą ideowej tożsamości, jest dla mnie – zwolennika bardzo umiarkowanego realizmu pojęciowego – drogą ciekawszą, niż droga ludzi, na których głowę upadł Tupolew. Taka tożsamość jest oczywiście nieporównanie wrażliwsza niż aktualna tożsamość Cezarego Gmyza. Ale przez to jest zarazem nieporównanie cenniejsza. Jeśli tylko w starciu z rzeczywistością – zawsze niejasną, zawsze zwodniczą, zawsze dostarczającą aporetycznych danych – zdołamy tę tożsamość w sobie ocalić.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij