Tak się szczęśliwie składa, że katolickie lub katolubne rządy naszej Rzeczypospolitej stworzyły system, w którym bardzo wielu z nas nigdy nie będzie miało żadnej emerytury.
Jak wiadomo, katolicy są mistrzami kompromisu. Najlepszym przykładem jest kompromis aborcyjny, który uszczęśliwił wszystkich. Katolicy są szczęśliwi, bo można zabić człowieka za to, że został spłodzony podczas gwałtu i/lub kazirodztwa, jest upośledzony albo zagraża życiu swojej matki. Niekatolicy są równie szczęśliwi z tego powodu, że – poza wyżej wymienionymi przypadkami – katolicy każą im traktować maluśki kawałek cytoplazmy jak człowieka.
Pozwolę sobie zaproponować podobny kompromis w kwestii eutanazji. Oczywiście nie sięgam tak daleko fantazją, żeby przypuszczać, że katolicy mogliby się zgodzić na prawo do eutanazji dla osób cierpiących nieustanny fizyczny ból. Katolicyzm, a szczególnie polski katolicyzm, nie jest szczególnie empatyczny wobec wszystkiego, co nie jest embrionem. No, chyba że jest to plemnik. Unaoczniło mi się to szczególnie jasno, gdy przeczytałem tekst Piotra Zaremby na temat papieża Franciszka. „On zwraca najwięcej uwagi na kwestie społeczne. My chcielibyśmy przede wszystkim pryncypialnej obrony ortodoksji”. Czyli mówiąc po polsku: niech ludzie umierają z głodu, byle tylko nie używali prezerwatyw.
Proszę państwa, zanim Polskę zalała woda święcona, nasze prawo dopuszczało aborcję z ważnych przyczyn społecznych. Nie mam zamiaru nikogo namawiać, żebyśmy wrócili do tamtego barbarzyństwa. Wiadomo, zarodek rzecz święta. Święta dla katolików, ale jak coś jest święte dla katolików, to ma być święte dla każdego. W ciągu ostatniego ćwierćwiecza wystarczająco się o tym przekonaliśmy. Towarzysz Napoleon zawsze ma rację, jak mawiał pewien koń.
Ale wszystko wskazuje na to, że zarodek rozwinięty i urodzony już tak bardzo święty dla katolików nie jest. Wystarczy sobie poczytać w Internecie, kogo by różni katolicy chcieli pozabijać: homoseksualistów, Żydów, Romów, Niemców, feministki, komunistów, socjalistów, socjaldemokratów, dawną Unię Wolności i w ogóle okrągłostołowców, kibiców Polonii i w ogóle kibiców dowolnego klubu poza własnym, układowych oligarchów, dziennikarzy Wyborczej i TVN, masonów, Rosjan, Ukraińców, czarnych, żółtych, muzułmanów etc. Policzyłem sobie, że gdyby te pobożne życzenia się spełniły, byłoby nas mniej o jakieś pięć miliardów. I jest w tym logika: rozwiązane zostałyby problemy demograficzne, których, jak wiadomo, nie wolno rozwiązywać za pomocą prezerwatyw.
No więc, drodzy katolicy, proponuję wam kompromis eutanazyjny, dzięki któremu będziecie trochę mniej prześladowani (jak wiadomo, obecność czegokolwiek niekatolickiego jest dla katolika prześladowaniem – w związku z tym obok mojej głównej propozycji, którą przedstawię za chwilę, dodatkowo sugeruję, żeby wieszać krucyfiksy i tak zwane Matki Boskie nie tylko w Sejmach, urzędach, szkołach, szpitalach i aptekach, ale także na kioskach, dworcach, pociągach, autobusach, samochodach, budynkach mieszkalnych, drzewach, latarniach, słupkach-pachołkach, kominach fabrycznych – a zwierzętom na szyjach zawiesi się medaliki).
Proszę państwa, tak się szczęśliwie składa, że katolickie lub katolubne rządy naszej Rzeczypospolitej stworzyły system, w którym bardzo wielu z nas nigdy nie będzie miało żadnej emerytury. Proponuję więc, żeby osobnik, który osiągnie stałą wiekową niezdolność do pracy, mógł skorzystać z socjalnej eutanazji. Domy Spokojnej Starości przerobi się na Domy Spokojnej Śmierci, o wiele tańsze i łatwiejsze w obsłudze. I nie byłaby to jedyna oszczędność. Stary, niedołężny i bezrobotny człowiek jest zawsze ciężarem. Nawet jeśli nie płacimy mu emerytury, to obciąża rodzinę, MOPS czy inne ośrodki pomocy społecznej. Jeśli żebrze, to swoją obecnością paskudzi ulice naszych miast, szczególnie te zrewitalizowane. Z tych wszystkich powodów jestem pewien, że katoliccy publicyści chętnie przyklasną mojej propozycji. Są przecież nie tylko katolikami, ale także neoliberałami.
Dzięki takiemu rozwiązaniu społeczeństwo będzie bardziej katolickie. No bo przecież katolicy z możliwości eutanazji nie skorzystają, oni tak skrupulatnie przestrzegają nakazów swojej religii. Na społeczną eutanazję zdecydują się tylko liberałowie i lewicowcy, przez co w narodzie będzie ich mniej.
I powtarzam: żadne względy etyczne nie powinny stanowić tu przeszkody. Przecież niedawno pewien katolik proponował referendum w sprawie wystrzelania lewactwa, a inny chciał je rozgniatać jak karaluchy. Moja propozycja jest tylko łagodną adaptacją ich myśli do bieżących realiów społeczno-ekonomicznych.
To tyle. Jeszcze na prośbę pana Grzegorza z Bielska podaję pełny tekst piosenki o piżamiarzach:
A nasi piżamiarze
Zgwałcili Zdzisia dziś
W ryj kapcia mu wetknęli
I stąd ma niesmak Zdziś
Najstarszy z piżamiarzy
Barmana złapał wpół
Rozebrał go do naga
Położył go na stół
Rozchylił mu pośladki
Zamlaskał niczym mors
Dał klapsa barmanowi
I kapciem zgwałcił go
Bo nasi piżamiarze
Wypili napój swój
To napój Egzotiko
Ananasowy gnój
A potem wyszli z baru
I przewrócili się
A kapcie ich zgwałciły
I dalej poszły gdzieś
Śpiewa się na melodię: „I dwa tygodnie później była jego żoną”, czy jak to tam leci. Z akcentem na „ą”, oczywiście.