Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Jeż w spodniach, gaz bojowy i pożegnanie epoki

W przeglądzie prasy z Europy Wschodniej piszemy o pękaniu białoruskiej opozycji, trującym gazie z pierwszej wojny światowej, którym traktuje się w Gruzji protestujących oraz pożegnaniu Wołodymyra Zełenskiego ze swoim najpotężniejszym współpracownikiem.

ObserwujObserwujesz

1

Były rzecznik prasowy Siarhieja Cichanouskiego, zwolnionego z więzienia wiosną tego roku męża liderki białoruskich sił demokratycznych Swiatłany Cichanouskiej, w obszernym poście poinformował o przyczynach swojego rozstania z politykiem, a przy okazji rzucił światło na kulisy ostatnich medialnych awantur z udziałem małżeństwa.

Ze słów Siarhieja Biaspaława wynika, że Cichanouski ma duży problem z komunikacją i współpracą z ludźmi, jest agresywny, a osoby w swoim otoczeniu traktuje instrumentalnie i z pogardą. Można to zrzucić na karb doświadczenia więziennego, ale Biaspałau uważa, że równie dobrze mogą to być nawyki, których Cichanouski nabrał przed 2020 rokiem, kiedy pracował w firmie producenckiej w Moskwie.

Czytaj także Nekrojęzyk Putinizmu Paulina Siegień, Wojciech Siegień

Oprócz tego Cichanouski szuka pieniędzy i poklasku – złości się, że diaspora nie wpłaca wystarczająco dużo datków na jego projekty, marzy o podboju Ameryki. Uważa się za trumpistę, bo to dzięki Trumpowi wyszedł z więzienia.

W wywiadzie, którego Biaspałau udzielił dziennikarzom niezależnego portalu Nasha Niva, idzie jeszcze dalej. Nazywa Cichanouskiego koniem trojańskim prodemokratycznej opozycji, a jego zachowanie – niezgodę na jakąkolwiek krytykę i dyskusję, używanie krzyku i obelg jako narzędzia komunikacji, szantaże – porównuje do metod Łukaszenki. Nie sugeruje przy tym, że Cichanouski świadomie działa na rzecz reżimu, ale że na wolności zachowuje się tak, jakby to białoruska emigracja polityczna była jego większym wrogiem niż sam reżim.

Coraz śmielej przebija się teza, że białoruskie służby obserwowały Cichanouskiego i pozwoliły go uwolnić wtedy, kiedy wiedziały, że ten przyniesie opozycji więcej szkody niż pożytku. Taka niedźwiedzia przysługa. A skoro pozostajemy w kręgu metafor odzwierzęcych, to po rosyjsku nazywa się to „jeż w spodniach”. I podobno białoruska propaganda nazwała tak Cichanouskiego po tym, jak wyszedł z więzienia.

Gruzińskie Marzenie sięgnęło po broń chemiczną

BBC donosi, że gruzińskie władze do pacyfikacji protestów w 2024 roku używały broni chemicznej. Gaz, znany jeszcze z czasów I wojny światowej i przez francuską armię nazwany „camite” wywołuje poparzenia, kaszel, duszności i wymioty, które utrzymują się przez kilka dni, w odróżnieniu od krótkotrwałego działania gazu łzawiącego.

Protesty wybuchły po tym, jak rząd Gruzińskiego Marzenia ogłosił, że wstrzymuje negocjacje o akcesji do UE, krótko po wyborach parlamentarnych, które po raz kolejny wygrała partia oligarchy Bidziny Iwaniszwili i obrała wyraźnie antyzachodni kurs. W przebudowie systemu prawnego gruzińskie władze wyraźnie orientują się na Rosję. Właśnie ukazał się raport Centrum Mieroszewskiego, z którego dowiecie się więcej na ten temat.

Koniec ery Jermaka?

Wołodymyr Zełenski 28 listopada zwolnił szefa swojego biura – Andrija Jermaka. Ukraińskie media zareagowały na tę nowość nagłówkami o końcu epoki. Dzień wcześniej w domu szefa biura prezydenta odbyło się przeszukanie przeprowadzone przez ukraińskie organy antykorupcyjne.

Postać Jermaka jest przez nie łączona z największą od paru lat aferą korupcyjną w Ukrainie. Ludzie powiązani ze środowiskiem prezydenta stworzyli gigantyczny schemat korupcyjny wokół państwowej spółki energetycznej Enerhoatom. Od momentu, kiedy afera wyszła na jaw, pojawiła się presja, by Wołodymyr Zełenski wykonał jakiś jednoznaczny gest oczyszczenia w swoim otoczeniu, a komentatorzy dyskutowali, czy prezydent będzie w stanie pozbyć się swojego najważniejszego współpracownika.

Czytaj także A co, jeśli Polska jest krajem prorosyjskim? Paulina Siegień

Andrij Jermak to postać niezwykle ambiwalentna. Urodzony w 1971 roku prawnik, który przez lata pracował jako doradca dla zagranicznych firm wchodzących na ukraiński rynek, a potem zaczął pracować dla branży medialno-rozrywkowej, od 2020 roku był nieodłącznym kompanem prezydenta Ukrainy. Przez jednych postrzegany był jako szemrana postać, działająca na styku polityki i wielkiego biznesu, zamieszana w lewe interesy i schematy korupcyjne, a do tego w swojej działalności niestroniąca od brudnych metod. Dla innych Jermak był przede wszystkim sworzniem systemu – twardy negocjator i załatwiacz, który potrafił utrzymać kontrolę nad strukturami państwa nawet w sytuacji wojny. Często nazywany „drugą pierwszą osobą w państwie” Jermak odgrywał też kluczową rolę podczas negocjacji z zachodnimi partnerami, zarówno w sprawie wojennego wsparcia dla Ukrainy, jak i ostatnio – podczas tzw. negocjacji pokojowych z amerykańską administracją.

Presja na Zełenskiego musiała być ogromna, a przeszukanie u Jermaka przelało czarę. Prezydent podpisał ukaz o odwołaniu swojej prawej ręki w przeddzień kolejnej rudny negocjacji z Amerykanami i liderami Europy. Po swojej dymisji Jermak oświadczył, że nie chce szkodzić prezydentowi i uda się na front. Jak będzie naprawdę, zobaczymy, bo ukraińska gazeta „Zerkało Tyżnia” przypomina, że choć zwolniony ze swojej głównej posady, Andrij Jermak zajmuje jeszcze 10 innych stołków w państwowej administracji.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie