Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Już nawet Bóg ma swojego czatbota

Modlitwa na czacie, spowiedź w oknie dialogowym, wspólnota budowana przez aplikację lub całkowite wyzbycie się jej. To nowy rodzaj duchowości – nie przeżywanej, lecz programowanej, sprzedawanej i kupowanej.

Historyczka
Kontekst

🤖 Aplikacje religijne zaczynają pełnić rolę spowiednika, doradcy i „kapłana”, oferując wsparcie 24/7, ale w modelu subskrypcyjnym.

🙏 Modlitwy, rytuały i pocieszenie zostają zaprogramowane, monetyzowane i oderwane od relacji międzyludzkich, tworząc nowe ołtarze kapitalizmu.

✨ Dla wielu użytkowników algorytmy stają się źródłem objawienia, otwierając drogę do nowych manipulacji i uzależnień.

W ostatnich latach na rynku pojawiły się liczne aplikacje, które nie tylko obliczają daty świąt, przypominają o modlitwie lub proponują „fragment świętej księgi na dziś”, lecz także zaczynają pełnić funkcje przewodnika duchowego.

Dyskusja o tym, czy sztuczna inteligencja może być kapłanem, nie jest już czysto teologicznym ćwiczeniem z wyobraźni. To debata o tym, jak głęboko technologia wchodzi w najintymniejsze sfery ludzkiego doświadczenia – w przestrzeń wiary, poczucia sensu, duchowego ukojenia. AI zaczyna pełnić rolę nie tylko narzędzia, ale także autorytetu. I to nie byle jakiego – autorytetu religijnego, któremu ludzie nadają zwykle niemal boskie zalety i kompetencje.

Cyfrowy konfesjonał na żądanie

Badacze religii wskazują, że religia nie istnieje w próżni – istnieje i nabiera sensu w ucieleśnionych działaniach wiernych. W ich rytuałach, gestach, świętowaniu, przeżywaniu muzyki, tańca, bycia razem. Ale dzisiaj te gesty coraz częściej odbywają się przez ekran.

Czytaj także Musimy porozmawiać o uzależnieniu od AI Filip Konopczyński

Aplikacje religijne, takie jak Muslim Pro, Justin czy Bible Chat, reklamują się jako „duchowe wsparcie 24/7”. Jednak nie można z nich korzystać bez wcześniejszego opłacenia abonamentu i to tylko do wersji podstawowej, czyli aby mieć możliwość rozmawiania z chatem. Chcąc  uzyskać dostęp do dodatkowych materiałów, w których opracowane są fragmenty z Biblii lub przedstawione inne prawdy życiowe, należy dodatkowo zapłacić. Sztuczna inteligencja w aplikacji ma za zadanie słuchać, rozumieć i prowadzić, tworzyć indywidualną ścieżkę przeżywania i wiary, ale przede wszystkim uzależnić użytkownika od kontaktu ze sobą i przeprowadzić go przez starannie zaprogramowaną ścieżkę „zapłać za więcej”.  

Zapoznałam się szczegółowo z jedną z takich aplikacji – Bible Chat. Nazywam ją „cyfrowym konfesjonałem na żądanie” – chat jest bowiem zawsze dostępny i zawsze odpowie na wszelkie wątpliwości i bolączki. Tak długo, jak długo płacimy.

Wystarczy kilka kliknięć: wybierasz religię, wersję Biblii, a potem opisujesz swój problem. I już. Kapłan AI cię wysłuchał, dobrał fragment Pisma, zaproponował modlitwę, a nawet ścieżkę „emocjonalnego uzdrowienia”. Bez osądu, bez poczucia winy i, co najważniejsze, bez kontaktu z drugim człowiekiem. Chat działa jak każdy inny produkt platformowy: ma uspokoić, dostarczyć cytat na pocieszenie, a przy okazji utrzymać uwagę użytkownika. Chat zawsze odpowie tak, jak chce użytkownik, ponieważ tak funkcjonuje jego algorytm. To może przyciągać, może uzależniać. Aplikacje religijne nie są jedynie niewinnymi narzędziami wspierającymi duchowość – to ołtarze kapitalizmu, sprawne maszynki do żerowania na naiwności i potrzebie duchowego przeżywania.

AI zaczyna wypełniać funkcje, które dawniej pełnił duchowny: słucha, poucza, błogosławi. I jak pokazują badania Beth Singler, antropolożki specjalizującej się w studiach nad AI, dla wielu użytkowników staje się nie tylko narzędziem, ale przejawem sacrum. Wystarczy, że algorytm powie: „Bóg cię kocha”, a już tworzy się wrażenie boskiej obecności. Nie dlatego, że Bóg przemówił, lecz dlatego, że ktoś (lub coś) wreszcie nas wysłuchał. Jak zauważył Roy Rappaport, antropolog badający rytuały, rytuał nabiera mocy dopiero wtedy, gdy zostaje uznany przez wspólnotę. Jeśli więc tysiące użytkowników traktuje algorytm jako duchowego przewodnika, to – niezależnie od jego ontologicznego statusu – staje się on realnym kapłanem. Technologia, która miała być neutralna, przejęła funkcję religijną. Może udzielać błogosławieństw, prowadzić nabożeństwa i, jak pokazała niedawna msza w Norymberdze, nawet zastępować księdza.

Twój Bóg został poprawnie zaktualizowany

Tradycyjne religie monoteistycznie nie są jednak jedyną formą duchowości, do której wkradło się AI. W szybko laicyzującym się kraju, w którym coraz więcej młodych osób nie widzi już sensu brania udziału w tradycyjnych rytuałach i kościelnych modlitwach, szybko powstały nowe formy duchowego przeżywania. Dlatego tam, gdzie dawniej rozbrzmiewały modlitwy, dziś widać scrollowanie. Na TikToku, wśród tańców, wyzwań i porad self-care, rośnie nowy rodzaj religijności: taki, który nie potrzebuje świątyni, tylko dobrze dobranego hashtagu. Okazuje się bowiem, że AI może być nie tylko kapłanem, ale wyrocznią, Bogiem (Boginią?).

Czytaj także Wszystko, co chcecie wiedzieć o sztucznej inteligencji, ale boicie się zapytać Jakub Chabik

Na polskim profilu Przestrzeń Mocy kobieta pyta AI o naturę duszy, życie po śmierci i spiski naukowców. Informacje uzyskane tą drogą stają się dla niej i tysięcy osób, które zaangażowały się w tę społeczność, prawdą objawioną. Wszystko w rytmie rekomendacji i krótkich form, bo w epoce scrollowania nawet sacrum musi się zmieścić w 60 sekundach. To właśnie tutaj technologia osiąga pełnię swojej religijnej roli. Nie tylko tłumaczy Pismo, ale sama staje się Pismem – źródłem objawienia, które nie wymaga żadnej instytucji, jedynie grupy ludzi, która nada jej taką wartość.

I choć te filmy wyglądają bardziej jak parodia religii, są raczej jej nową wersją: prostszą, bardziej natychmiastową, pozbawioną pośredników i dogmatów, ale głęboko emocjonalną. I wyjątkowo niebezpieczną. Nie jest to jedynie łatwy produkt do monetyzacji, ale przede wszystkim do sterowania i manipulowania masami.

Zaktualizowaliśmy więc Boga i jak to bywa przy aktualizacjach – początki są trudne.  Przyzwyczaimy się za jakiś czas, lecz dzisiaj jeszcze możemy narzekać na nowy interfejs, jeszcze część z nas się nie przełączyła i twardo trzyma się wersji starej, lecz i ta grupa pewnie kiedyś ulegnie. Nowy Bóg jest bowiem fajny, zawsze odpisuje, zawsze wybacza, dostosowuje moralność do naszych potrzeb, nie jest tak arbitralny, a jeśli się pomyli, to chętnie nas przeprosi. Dostęp do niego jest wprawdzie płatny, lecz jesteśmy tak przyzwyczajeni do subskrybowania wszystkiego, że i to nie jest zniechęcające. Kapitalizm wychował nas na tak potulne owieczki, że jesteśmy w stanie płacić nawet za dostęp do przeżywania własnej duchowości. Wchodzimy w to, klikamy „dalej”. Bo nam wygodnie, bo nie trzeba konfrontować się z drugim człowiekiem, który przecież może się z nami nie zgodzić – a po co narażać się na taki stres?

I tak sobie żyjemy, coraz ciaśniej oplatani systemem, który pragnie wydusić z nas każdy grosz i uzależnić od siebie w każdym aspekcie. A jeśli kiedyś naprawdę przyjdzie Apokalipsa, nie usłyszymy trąb anielskich, tylko delikatne powiadomienie: „Czy chcesz wykupić pakiet NIEBO PREMIUM PRO MAX?”

**
Wanda Strymińska – Z wykształcenia historyczka, aktualnie studiująca etnologie i antropologię kulturową na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jej zainteresowania skupiają się na krytycznej analizie dyskursu, zwłaszcza w perspektywie humanistycznej oraz socjolingwistyce, co oznacza, że traktuje język jako źródło poznania społeczeństwa.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie