Twój koszyk jest obecnie pusty!
Po wielkim zwycięstwie Mamdaniego czekają jeszcze większe wyzwania
Jeśli mu się uda, może to radykalnie zmienić sytuację lewicy w Ameryce. Jeśli poniesie klęskę, zostanie to wykorzystane, by spróbować całkowicie zmarginalizować lewicę w ramach Partii Demokratycznej.
W sytuacji, gdy od roku informacje napływające ze Stanów są mniej lub bardziej straszne, a progresywna opinia publiczna na całym świecie zastanawia się, czy amerykańska demokracja liberalna przetrwa drugą kadencję Trumpa, zwycięstwo Zohrana Mamdaniego w wyborach na burmistrza Nowego Jorku podnosi na duchu, przywraca nadzieję, przypomina, jak wspaniałym miejscem potrafią być Stany – a przynajmniej Nowy Jork – gdy nie mają twarzy Trumpa, J. D. Vance’a, sprzymierzonych z nimi „chrześcijańskich nacjonalistów” czy technooligarchów, których duchową ojczyzną nigdy chyba nie przestało być RPA czasów apartheidu.
Zwycięstwo w wyścigu, w którym rok temu nikt nie dawał mu szans, jest bez wątpienia wielkim sukcesem burmistrza-elekta. Jednocześnie 1 stycznia, gdy obejmie urząd, stanie on przed znacznie trudniejszymi wyzwaniami niż kampania. Zaprezentowanej w niej optymistycznej wizji Nowego Jorku – miasta, w którym nie tylko ludzi stać na życie, a gdzie też po prostu chciałoby się żyć – nie będzie bowiem łatwo przełożyć na politykę miejską, z jej potężna, podatną na inercję biurokratyczną machiną i działaniem różnych grup interesów. Wszystko to w politycznym otoczeniu, w którym wielu potężnych aktorów będzie nie tylko życzyć Mamdaniemu klęski, ale też zrobi wiele, by maksymalnie utrudnić mu wprowadzenie w życie swoich obietnic.
Co zrobi Trump?
Jednym z nich jest Donald Trump. Komentatorzy spekulują, w jaki sposób prezydent będzie starał się „ukarać” Nowy Jork za wybór demokratycznego socjalisty, trudno jednak spodziewać się, by miasto uniknęło jakiejś „kary”. We wtorek na swoim portalu Truth Social Trump napisał „a więc zaczyna się…” – i być może wkrótce przekonamy się, że słowa te były wypowiedzeniem wojny przyszłemu burmistrzowi Nowego Jorku.
Jonathan Lemire przewiduje na łamach „The Atlantic”, że Trump może teraz uczynić Nowy Jork celem szczególnie intensywnej aktywności ICE, wysyłając przy okazji do miasta Gwardię Narodową, uzasadniając to tym, że sam wybór „burmistrza socjalisty” czyni miasto niebezpiecznym i wymaga interwencji prezydenta. Obrazy agentów ICE wywlekających mieszkańców Nowego Jorku o ciemniejszej skórze z ich mieszkań i miejsc pracy, czy Gwardii Narodowej pilnującej ośrodków, gdzie osadzeni są migranci, bardzo szybko zakończą pozytywny vibe wokół Nowego Jorku, jaki wyzwoliła kampania Mamdaniego.
Trump zapowiedział też, że jeśli wygra Mamdani, to ograniczy federalną pomoc finansową dla miasta do „absolutnego, wymaganego prawem minimum”. Środki pochodzące z budżetu państwa stanowią na ogół około 10 proc. budżetu Nowego Jorku. To niemało, zwłaszcza w sytuacji, gdy ambitne plany nowego burmistrza będą wymagały zwiększenia wydatków.
Mamdani może przeciwstawić się działaniom Trumpa wyłącznie na dwa sposoby, prawny – zaskarżając każdą prezydencką decyzję w sądzie – oraz polityczny, odwołując się do trybunału amerykańskiej opinii publicznej. Na obu frontach nie jest skazany na klęskę. Próba zamiany kluczowej amerykańskiej metropolii w sferę wojny, terroryzowaną przez ICE i Gwardię Narodową, może okazać się bardzo kosztowna politycznie dla Trumpa i republikanów. Podobnie jak próba „zagłodzenia” głównego centrum amerykańskich finansów.
Jednocześnie wszystkie walki z Trumpem będą wymagały od Mamdaniego i jego administracji zaangażowania czasu, uwagi, energii i politycznego kapitału, których będą potrzebować też na innych frontach.
Opanować miejską maszynę
Bo Trump nie jest jedynym wyzwaniem stojącym przed Mamdanim. Nawet gdyby w Białym Domu zasiadała dziś Kamala Harris, przed burmistrzem-elektem stałoby wyzwanie opanowania potężnej miejskiej maszyny – często obsadzonej przez biurokrację związaną ze starym establishmentem demokratów – do realizacji swojej politycznej wizji. Mamdani potrzebuje współpracy urzędników, szeregu miejskich komisji zarządzających wybranymi obszarami miasta, nowojorskiej policji, wreszcie demokratycznej większości w legislaturze stanowej w Albany oraz gubernatorki Kathy Hochul, reprezentującej umiarkowane, establishmentowe skrzydło partii.
Jako członek niższej izby stanowej legislatury Mamdani często pozostawał w konflikcie z administracją Hochul i przywództwem partii w zgromadzeniu ustawodawczym stanu. Ten sprzeciw ożywiał też jego kampanię na etapie prawyborów. Po prawyborach – jak to na ogół bywa w amerykańskiej polityce – Mamdani zaczął rozmawiać z Hochul i stanowym przywództwem. Gubernatorka udzieliła mu oficjalnego poparcia, a nawet pojawiła się na jednym z zamykających kampanię wiecu Mamdaniego. Amerykańskie media informują, że Mamdani ma być z grubsza dogadany z władzami stanu w sprawie realizacji swoich obietnic. Wyegzekwowanie porozumień tego typu nigdy nie jest jednak bezproblemowe, zwłaszcza jeśli chodzi o propozycje specjalnych podatków dla milionerów, co do których Hochul pozostaje ciągle sceptyczna – a sami zainteresowani z pewnością zrobią wiele, by zwiększyć ten sceptycyzm w stanowej stolicy.
Wielu progresywnych burmistrzów czy prokuratorów okręgowych zderzyło się też w ostatnich latach z oporem lokalnych sił policyjnych, które robiły wszystko, by nie dać się zreformować. Otwarty konflikt lewicowego prokuratora generalnego San Francisco Chesy Boudina z lokalną policją był jednym z wielu powodów, które przyczyniły się do jego wcześniejszego odwołania z urzędu w specjalnym referendum w 2022 roku – choć istotniejsze mogły być pieniądze wspierających inicjatywę odwoławczą miliarderów. W Nowym Jorku demokratyczny, dość progresywny burmistrz Bill de Blasio (2014-21), przepalił wiele politycznego kapitału na długotrwały konflikt z nowojorską policją.
Jak NYPD zareaguje na Mamdaniego? W trakcie kampanii przeciwnicy starali się przedstawić młodego polityka jako wrogiego policji radykała. Mogło chodzić nie tylko o odstraszenie wyborców, ale też o sprowokowanie konfliktu między burmistrzem a siłami policyjnymi w mieście. W ramach porozumień z Hochul Mamdani miał umówić się na to, by stanowisko komisarz nowojorskiej policji zachowała nominowana przez Erica Adamsa Jessica S. Tisch. Zobaczymy, czy to wystarczy, by dobrze ułożyć relacje ratusza z lokalną policją.
Istotnym czynnikiem, jaki musi wziąć pod uwagę każdy włodarz Nowego Jorku, jest zachowanie finansowej i biznesowej elity miasta. Po zwycięstwie w prawyborach Mamdani, jak donosił „New York Times”, miał podjąć wysiłek, by dotrzeć do tej grupy, przedstawić się jako polityk, który nie zrezygnuje ze swoich wartości, ale jest gotów słuchać i wspólnie pracować nad rozwiązaniami dla miasta. Efekty tej ofensywy jak dotąd były mieszane. Wielu biznesowych liderów miało być pozytywnie zaskoczonych spotkaniem z młodym politykiem, niemniej 26 miliarderów, jak wylicza „Forbes”, wydało ponad 20 milionów dolarów, by wesprzeć przeciwników Mamdaniego w tych wyborach. Jak biznesowa elita zachowa się po 1 stycznia? Jak się podzieli? Jaka jej część będzie pracować z nową administracją, a jaka będzie aktywnie pracować na rzecz tego, by poniosła klęskę? Odpowiedź na te pytania to kolejny ważny czynnik, mogący przesądzić o sukcesie lub klęsce rządów Mamdaniego.
Warto też pamiętać, że w Stanach władze miejskie zależą od rynku miejskich obligacji – to na nim miasta emitują dług, mający finansować inwestycje. To, jak ten dług jest wyceniany, za jak ryzykowny jest uznawany, zależy od instytucji służących interesom finansowej elity – banków, agencji ratingowych itd. W doskonałej analizie opublikowanej w Bafflerze David I. Backer porównuje rynek miejskich obligacji do kaftana bezpieczeństwa, w jaki pakowany jest każdy nowy burmistrz. Mamdani, konkluduje swój wywód Becker, musi teraz dokonać podobnej sztuki jak Harry Houdini, który kiedyś uwolnił się z kaftana bezpieczeństwa, zawieszony głową w dół nad Times Sqaure.
Stawka większa niż Nowy Jork
Bez wątpienia to, jak będzie radził sobie Mamdani, wywoła nie mniejsze zainteresowanie niż najpopularniejsze numery słynnego magika. Stanowisko burmistrza Nowego Jorku zawsze było bardzo medialnie i widoczne poza metropolią, także Polska prawica inspirowała się przecież na początku wieku twardą polityką Rudy’ego Giulianiego wobec przestępczości. Mamdani będzie jednak pierwszym tak globalnie widocznym i budzącym emocje burmistrzem.
Na swoich barkach będzie dźwigał znacznie większy polityczny ciężar niż ten związany z rozwiązaniem problemu kosztów życia w Nowym Jorku. Globalna lewica i część liberałów w Mamdanim widzi odpowiedź na falę prawicowego populistycznego autorytaryzmu i faszyzację polityk zachodnich demokracji. Dla części koalicji Trumpa jest on symbolem zmian, jakich obawiają się w Stanach. Także w części liberalnego establishmentu zmiany, jakie uosabia Mamdani, powodują więcej strachu niż nadziei.
Nigdy w historii Stanów nikt, kto określa siebie samego socjalistą, nie miał takiej władzy, jaką Mamdani będzie miał po 1 stycznia 2026 r. jako burmistrz największej metropolii kraju. Jeśli mu się uda, może to radykalnie zmienić sytuację lewicy w Ameryce. Jeśli poniesie klęskę, zostanie to wykorzystane, by spróbować całkowicie zmarginalizować lewicę w ramach Partii Demokratycznej. Niezależnie od tego, z jakimi emocjami patrzymy na Mamdaniego, warto bardzo uważnie obserwować, co będzie działo się w Nowym Jorku.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.