Donald Trump wstrzymał finansowanie programów USAID, uderzając w ukraińskie organizacje pozarządowe, świadczące pomoc humanitarną oraz działające na rzecz odbudowy kraju. Tymczasem Gruzja pogrąża się w represjach – rząd zaostrza przepisy dotyczące mediów i publicznych zgromadzeń – a w Rosji spekuluje się o Aleksieju Diuminie jako najbardziej prawdopodobnym następcy Putina.
Publikujemy Krytyczny Newsletter Wschodni Pauliny Siegień, który trafił do was również mailem. Jeśli jeszcze nie subskrybujecie naszych newsletterów, możecie to zmienić, klikając tutaj.
Decyzja Donalda Trumpa o wstrzymaniu finansowania programów USAID – poza ryzykiem, że Elon Musk po prostu zaora agencję – ma realny, drastyczny wpływ na działalność organizacji pozarządowych. Nie tylko Krytyki Politycznej – co wywołało ekstazę wśród prawicowego komentariatu – ale również, a nawet zwłaszcza tych w walczącej z rosyjską agresją Ukrainie.
Magazyn internetowy Babel.ua opisał pięć spośród nich. U-Saved, która świadczyła podstawową pomoc humanitarną w przyfrontowych miejscowościach Donbasu, przekazując mieszkańcom pożywienie, wodę i opał, a także pomagając w doraźnych remontach, w tej chwili nie ma pieniędzy na dalsze działanie. Wolontariusze liczą, że grantodawca, od którego – jako od pośrednika – otrzymywali fundusze, przekona amerykańskie władze, że U-Saved ratuje życia. W takich przypadkach Amerykanie nie zawieszają finansowania. Jeśli to się nie uda, organizacja będzie musiała zakończyć działalność.
Świat wciąż patrzy na Ukrainę przez rosyjskie okulary [rozmowa]
czytaj także
Z kolei Veteran Hub wspiera weteranów wojennych w trzech ukraińskich regionach, zapewniając im wszelką niezbędną pomoc – medyczną, rehabilitacyjną, prawną, psychologiczną, w znalezieniu pracy. Po ogłoszeniu decyzji o zamrożeniu środków z USAID organizacja ograniczyła zakres świadczonego wsparcia, ale udało jej się uzyskać jednorazową dotację od ukraińskiego biznesu i wznowić wszystkie działania. Ale jeśli środki z USA nie powrócą, dalsza praca Veteran Hub stanie pod znakiem zapytania.
Połowę środków straciła organizacja Budujemo Ukrainu Razom, rekrutująca ochotników na wyjazdy, podczas których odbudowują budynki na deokupowanych i przyfrontowych terenach, by umożliwić funkcjonowanie lokalnym społecznościom. BUR liczy, że znajdzie innych grantodawców, a na razie stara się pozyskać od różnych firm darmowe materiały budowlane.
czytaj także
Wśród poszkodowanych są też liczne ukraińskie media i projekty analityczne, które na pierwszy rzut oka może i nie wydają się tak istotne, jak działania organizacji na terenach przyfrontowych, ale w przypadku opartej na dezinformacji rosyjskiej wojnie odgrywają kluczową rolę w utrzymywaniu stabilności ukraińskiego społeczeństwa. Wszyscy w branży rozumieją, że kiedy zmniejsza się ogólna pula środków, to konkurencja o pozostałe – np. europejskie granty – rośnie. Nikomu w Ukrainie nie uśmiecha się taka siostro- i bratobójcza walka.
Działania Trumpa przypominają, że w kapitalizmie nigdy nie było, nie ma i nie będzie darmowych obiadów. Nakarmić głodnych? To przecież socjalistyczna mrzonka. W zamian za dalsze wsparcie militarne dla Ukrainy nowy prezydent USA żąda gwarancji dostępu do rzadkich metali i innych atrakcyjnych złóż na ukraińskich ziemniach. Ponadto Amerykanie już od jakiegoś czasu nie ukrywają, że chcieliby, aby Kijów wysyłał na front coraz młodszych żołnierzy, obniżając wiek mobilizacji nawet do 18 lat. То głęboko niemoralne żądanie, bo właśnie to, co Ukraina powinna chronić w pierwszej kolejności, to ludzkie życia, w tym życia swoich żołnierzy. A do tego przydałoby się więcej sprzętu i nowoczesnej broni, którymi Stany dysponują. Zamiast wysyłać na front nastolatków, wystarczyłoby więcej zalegających w magazynach wozów opancerzonych i rakiety dalekiego zasięgu.
Ukraina: Cała nadzieja w Trumpie? „Lepszy koszmarny koniec niż koszmar bez końca”
czytaj także
Zakończenie wojny w jeden dzień okazało się typową trumpistowską bajeczką – nie wiadomo, czy Rosja zechciałaby w ogóle podjąć negocjacje, nawet takie, które doprowadziłyby do zamrożenia konfliktu i odwleczenia nowej wojny w czasie. Apele Zełenskiego o broń atomową dla Ukrainy brzmią w tym wszystkim jak krzyk desperacji.
Gruziński rząd dokręca śrubę
W Gruzji trwają protesty, na które coraz rzadziej zwracamy uwagę, a wybrany w nieuczciwych wyborach parlament z zapamiętaniem drukuje kolejne represyjne ustawy, zaostrzając np. prawo dotyczące publicznych zgromadzeń, które pozwala surowiej karać protestujących. Jak donosi niezależna gruzińska strona Sovanews.tv, przedstawiciele rządzącego Gruzińskiego Marzenia proponują też nowe regulacje dotyczące rynku medialnego, twierdząc, że będą one oparte na „brytyjskim standardzie BBC”. W praktyce mają to być organy monitorujące obiektywizm mediów i przestrzeganie zasad etyki przez dziennikarzy. Gruzińska branża medialna (słusznie) obawia się, że oznacza to wprowadzenie państwowej cenzury.
Pies bez nogi i podziemne miasto. Puto o Gruzji i Ukrainie w konfrontacji z Rosją
czytaj także
Do tego władze planują zaostrzyć przyjęte wiosną prawo o zagranicznych agentach. W Gruzji określane jest ono jako prawo rosyjskie, jako że ewidentnie było wzorowane na kremlowskich pomysłach, ale politycy Gruzińskiego Marzenia twierdzą, że to była wersja light. Teraz mają zamiar oprzeć się na amerykańskim standardzie FARA i w ten sposób ograniczyć zagraniczne wpływy na gruzińską opinię publiczną. Rząd chce również powołać komisję śledczą, która zbada działalność poprzedniego rządu – tego z lat 2003-2012, gdy prezydentem był Micheil Saakaszwili, który i tak od 2021 roku przebywa w więzieniu.
Tymczasem od 25 dni 49-letnia dziennikarka i redaktorka z Batumi Mzia Amaglobeli prowadzi strajk głodowy w areszcie, gdzie trafiła po tym, jak zaangażowała się w protesty i wzywała do strajku generalnego przeciwko rządom Bidziny Iwaniszwili i jego Gruzińskiego Marzenia. 11 stycznia została zatrzymana pod zarzutem popełnienia wykroczenia, ale wkrótce ją wypuszczono. Na drugi dzień doszło do ponownego aresztu. Wtedy już władze twierdziły, że dopuściła się poważnego przestępstwa, za które grozi jej od 4 do 7 lat pozbawienia wolności. Nie udało mi się znaleźć nagrania tej sytuacji, które podobno istnieje, ale z medialnych opisów wynika, że dziennikarka delikatnie spoliczkowała funkcjonariusza, z którym wcześniej wdała się w słowną utarczkę.
W Gruzji też walczą z „ideologią LGBT”, atakują demonstracje i palą tęczowe flagi
czytaj także
Po zatrzymaniu miała być źle traktowana – odmawiano jej podania wody czy wyjścia do toalety. W akcie sprzeciwu zdecydowała się rozpocząć strajk głodowy, w wyniku czego trafiła do szpitala. Gruzińscy dziennikarze domagają się jej uwolnienia, przekonani, że zatrzymanie i potencjalny proces Amaglobeli to forma represji politycznych, które mają zastraszyć całe środowisko niezależnych mediów. 28 stycznia ambasador Unii Europejskiej w Gruzji, Paweł Herczyński, wyraził „szok i głębokie zaniepokojenie” aresztowaniem dziennikarki. Dzień później Specjalny Przedstawiciel OBWE ds. Wolności Mediów, Jan Braut, zaapelował do gruzińskich władz o jej natychmiastowe uwolnienie. Jak dotąd bez skutku.
Następca Putina i postępująca dezintegracja rzeczywistości
Ni stąd, ni zowąd, redaktor naczelny magazynu Ważnyje Istorii, Roman Anin, postanowił napisać o Aleksieju Diuminie jako najbardziej prawdopodobnym następcy Putina. Anin uważa, że Putin jest już zmęczony biężączką związaną z ręcznym zarządzaniem państwem i od dłuższego czasu szykuje sobie posadę ojca narodu. W tym celu miał nadać konstytucyjną rangę Radzie Państwa, organowi, który wcześniej stanowił doradcze ciało przy prezydencie. Według Anina Putin zasiądzie na jego czele, ale by to zrobić, na prezydenckim fotelu musi obsadzić człowieka, któremu bezgranicznie ufa, którego będzie mógł kontrolować i który będzie kontynuował jego politykę. Jedyną osobą, która spełnia wszystkie te kryteria, jest właśnie Aleksiej Diumin, niegdyś osobisty ochroniarz Putina, dzisiaj gubernator obwodu tulskiego, w którym skoncentrowana jest spora część rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Rosjanie się rozgościli, Gruzini ich nie chcą [reportaż z Tbilisi]
czytaj także
Diumin ma za sobą służbę w armii, latami służył w ochraniającej najważniejsze osoby w państwie i podobno bardziej wpływowej niż FSB Federalnej Służbie Ochrony. W 2014 roku miał odegrać istotną rolę w zajęciu Krymu i ewakuacji z Ukrainy Wiktora Janukowycza, a podczas niedawnego puczu Prigożyna to on miał uratować cara i jego włości, podejmując się negocjacji ze zbuntowanym sługą. Diumin według redaktora Ważnych Istorij jest osobą o podobnym backgroundzie, co Putin, zdolną do balansowania wpływów oligarchicznych klanów, z których składa się putinowski system, a jednocześnie zakorzenioną i posiadającą autorytet w sektorze siłowym.
Diumin od lat bywa przez różnych analityków i obserwatorów rosyjskiego reżimu wskazywany jako prawdopodobny następca Putina. Najciekawsza jest konstatacja, do której dochodzi Anin, a która pośrednio odkrywa, jakie nastroje panują wśród politycznej emigracji. Nie ma już nadziei na nagłe zmiany i przełomy. Bo jak się już ta roszada odbędzie, pisze Anin, to obaj – Putin z Diuminem – będą przygotowywać się do nowej, jeszcze większej wojny. Polecam ten krótki tekst w całości – jest dostępny po angielsku.
czytaj także
Na koniec śmiesznostka, która pokazuje, jak daleko zaszła dezintegracja rzeczywistości zapośredniczonej przez rosyjską propagandę. Otóż rosyjskie satyryczne wydanie portalu IA Panorama napisało pod koniec stycznia, powołując się na nieistniejący wywiad szefa chińskiego DeepSeek, że ten rewolucyjny model AI, który wstrząsnął amerykańskim rynkiem technologicznym, powstał w oparciu o sowiecki kod, napisany jeszcze w 1985 roku.
I choć w Rosji wszyscy wiedzą, że IA Panorama to taki ichniejszy ASZ Dziennik, wkrótce w pierwszym programie państwowej rosyjskiej telewizji rewelacje te zostały powtórzone z pełną powagą.
Taki to retrosen o technologicznej potędze.